W ostatnich dniach kwietnia KoLiber w kilku miastach – między innymi w Lublinie, w którym prezesuję oddziałowi – zorganizował manifestacje pod Urzędami Skarbowymi, zwracając uwagę na fakt, że w Polsce mamy zbyt wysokie podatki, a prawo podatkowe w Polsce jest zdecydowanie zbyt skomplikowane.
Obniżyć podatki!
Nie ulega wątpliwości, że dzisiaj podatki w Polsce są zbyt wysokie. Tzw. Dzień Wolności Podatkowej obliczany przez Centrum imienia Adama Smitha, który jest symbolicznym dniem, w którym statystyczny Polak przestaje oddawać swoje pieniądze zarobione w danym roku państwu, a zaczyna zarabiać na siebie i własną rodzinę przypadł w 2007 r. na 16 czerwca. W poprzednich latach było jeszcze gorzej, bowiem DWP przypadał 23 lub 24 czerwca. Oznacza to ni mniej ni więcej, że niemal połowa zarobionych przez Polaków pieniędzy jest odbierana przez państwo. W wielu krajach, których gospodarka znajduje się w o wiele lepszej sytuacji DWP przypada oczywiście znacznie wcześniej, bo już końcem kwietnia, żeby wymienić tylko Estonię i USA. W ich przypadku podatnicy oddają państwu jedynie 1/3 swoich pieniędzy (to oczywiście i tak sporo, ale nieporównanie mniej niż w naszym kraju), bo DWP przypada końcem kwietnia.
Niektórzy politycy wmawiają nam, że Polski nie stać na niższe podatki, bo to obniży wpływy do budżetu. Jest to czysta demagogia. Wszędzie bowiem sprawdza się zasada, że po obniżeniu podatków, wpływy do budżetu zaczynają rosnąć. Jest to spowodowane faktem, że automatycznie zmniejsza się bezrobocie oraz wiele firm i osób prywatnych wychodzi z szarej strefy, bowiem przestaje się opłacać oszukiwanie fiskusa. Ponadto gospodarka zaczyna się prężnie rozwijać, ludzie mają większą chęć do pracy, bo większy procent zarobków zostaje w ich kieszeni. Stąd zaczynają zarabiać więcej, a więc płacą również większe podatki. W ten sposób zyskuje zarówno państwo, jak i poszczególne jednostki.
Z kolei inni politycy zapowiadają zmiany na lepsze, ale efektów nie widać. Z niepokojem oczekujemy wielu sensownych zmian obiecanych w expose premiera Tuska, których na razie niestety nie widać… W efekcie w Polsce jesteśmy świadkami dość kuriozalnej sytuacji, gdzie dwóch znaczących obniżek podatków dokonały rządy lewicowe: w 1988 r. za sprawą reformy Wilczka/Rakowskiego oraz u początków XXI wieku rząd Leszka Millera. Warto przypominać partiom prawicowym, że poszerzanie obszaru wolności jednostki, dawanie jej większych kompetencji to obowiązek polityków prawicy.
Uprościć prawo podatkowe!
Drugim problemem związanym z podatkami w naszym kraju jest totalne zawikłanie prawa podatkowego. To zawikłanie jest tak ogromne, że wyraźnie jawi się jako celowe działanie organów państwa w celu większej kontroli nad każdym obywatelem oraz sprzyjanie pewnym lobbies, które korzystają na skomplikowaniu owego prawa.
Jest przecież czymś nienormalnym, by prawo podatkowe było tak skomplikowane, że ponad 90% osób musi prosić specjalistów przy sporządzaniu swojego rozliczenia. Rzeczy, które można odliczyć od podatku też co rok ulegają zmianie, co powoduje, że przeciętny obywatel nie jest już w stanie powiedzieć, które z jego zakupów poczynionych w przeciągu roku podlegają odliczeniu, a które nie.
W Polsce istnieje również ponad trzydzieści różnych podatków pośrednich, o których zazwyczaj nie mamy pojęcia. Dochodzimy już do takich absurdów jak opodatkowanie oszczędności, nie mówiąc już nawet o podwójnym opodatkowaniu wielu rzeczy.
O większą świadomość społeczną
Efekty działania państwa w sferze podatków są opłakane a nasz kraj pogrąża się w coraz silniejszej fali strajków. Liczymy na to, że nasze akcje, zwracając uwagę mieszkańców poszczególnych miast na istnienie problemu, z którym zresztą w ostatnich dniach kwietnia mieli osobiście do czynienia, przyczynią się choć trochę do większej świadomości społecznej w tej kwestii. A ta większa świadomość społeczna będzie powodowała większe naciski na rządy naszego państwa w tej sferze. I może z czasem będziemy świadkami przynajmniej małych kroków we właściwym kierunku.