strof strof
3387
BLOG

Pełny spichlerz

strof strof Rozmaitości Obserwuj notkę 189


Pełny spichlerz

Lubię to zdjęcie, przez środek którego  
płynie zielona rzeka. Lub, być może,  
właśnie zastyga, bo nie sposób stwierdzić
ruchu żyjących fal. Jak włożyć ręce
w jej chore ciało i potem uzdrowić,
co znaczy znowu powołać do życia…  
Widać więc tylko to, co ma być
widać; rzekę zieloną, rybaka na łódce,
który też pewnie czuje pożądanie
albo rozmyśla nad łyżeczką
tłuszczu, albo sekretne kreśli plany
ucieczki z domu niby Tomek
Sawyer. Gdzie to się dzieje? Jedyna
odpowiedź, że gdzieś tu blisko,
bliżej niż pragnienie. Ten szept  
tajemnic; sądzą nas doczesne  
rzeczy, wydają światu na kamienowanie.
Kaci w kolejce zdążyli posiwieć  
albo zamienić w czułych fotografów.
Lubię, gdy toczy się ciemny nurt. Zdjęcie
zamyka wolno pomarszczoną zieleń,
więc pełny będzie na noc przyszłą spichlerz.   

Śnieg tłumi kroki i dalej już nie ma
nic, co by godne było poświęcenia.  



Żaden wiatr, żadna gorycz

Wskakują, tańczą w wodzie,
dziwują się sobie, ważkom
i gliniastej ziemi. Tam w górze
latawiec i już tylko słońce.

Na przemian grają w canastę i piją
sok z rzęsy wodnej i puchu. Ciała
wgryzają się w młodość, zagrzebują
w kamienistych chmurach.

Zagrzebują się w kamienistych
chmurach, ślepe dotykają
siebie nawzajem, jakby
dotykały drzew.

Świst pociągu owija się wokół
nich. Suche jest lato
i widne. Karmią się
sadzą góry pstre. Rzeka z nich płynie.

A jeśli zniknie, nic się nie odnajdzie.  
Lecz teraz kąpiel. Ciężkie są korale
kropel na końskiej szyi. Utrudzone
tam tlą się jeszcze brzozy i topole.

Urwiska biała piana, zorany
śpiew wysokiego brzegu.
Twarz została w popiele, nie rozwiał
jej żaden wiatr, żadna nie zdjęła gorycz.   

 

strof
O mnie strof

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości