strof strof
1793
BLOG

Maestro Adam Poniński wzbudza zachwyt grą na violi da gamba

strof strof Rozmaitości Obserwuj notkę 72

 

Uścisnąć dłoń – zaszczyt!
W pierwszych jednak słowach
chciałbym zwrócić uwagę
na brzmienie pańskiej epoki.

Jeszcze dostojeństwo
i już fircykowatość.
Jeszcze viola da gamba,
ale i skłonność
ku nieco naturalniejszemu kolanu.

Dwie ulice dalej
stoją jegry,
a nie jest to
nazwa miejskiego kąpieliska.
Pan wybaczy żarcik... Wiem, wiem,
zdarzają się czyny
konieczne.
Zdarzają się czyny naprawdę
konieczne.

Musi pan wiedzieć,
że w pewnym sensie
imponuje nam
pańska pogarda
dla publiczności,
oddanie się w pełni
sprawie.

Jeśli coś krytykujemy,
to zbytnią dosłowność.

Wrośnięcie w utwór
wymaga finezji
i druzgotania
poprzednich wykonań.

Nie mówmy o tym,
co dzieli. Albowiem
zasłużenie wszedł pan do historii,
proszę wybaczyć
fatalny epizod
z kadencji
pańskiego doskonałego hymnu.

Ten utwór
na trzy struny –
rzecz wcale niełatwa!

A pan byłeś mistrz
i jedno ze smykiem!

Mówią czytacze partytur:
zdrada, zdrada!
A przecież
do końca pozostał pan wierny sobie.

Neutralizacja
różnic, szerokość spojrzenia.
Przegrywa ten,
kto zechce na tym oszczędzać.
A pański utwór
jak ponadczasowy!

U nas tylko proste rozrywki
i jednak fircykowatość.

Choć zebrania najlepszych
jeszcze trzymają klasę,
nie urażają,
dają równe szanse.

Nie pojmą tego
ci bez kont, bez koszul.

Lecz pan rozumie,
pochylony, cichy,
rzeźbiąc instrument
niby pierś kobiecą.

Wraz z pańskim wzrokiem
gasły bujne dźwięki.
Jednakże szkielet
ciepłą dłoń zachował,
ściskać przyjemnie!

Odchodzę w ukłonach!

A za mną cisza.
Cisza.
Deszcz dźwięk płucze.

strof
O mnie strof

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości