SuperKurde SuperKurde
48
BLOG

Jak zlikwidować Obóz Ubezpieczeń Przymusowych? Mam pomysł!

SuperKurde SuperKurde Polityka Obserwuj notkę 7

Janina Kowalewska pracuje na kasie we francuskim supermarkecie ulokowanym pod Warszawą. Jej płaca brutto wynosi 2000 złotych. 155 złotych musi oddać na ubezpieczenie zdrowotne, choć jest zdrowa jak koń, a nawet jeśli zachoruje to sobie jakoś poradzi i przetrwa. Z publicznej służby zdrowia nie korzysta, bo szkoda jej czasu na stanie w kolejce do konowała, który jej i tak nie pomoże w dolegliwościach, które dotyczą każdej kobiecie w jej wieku.

274 złotych oddaje na ZUS, choć nie ma pewności, że uda jej się dozyć do emerytury, bo pozycja siedząca w jakiej pracuje sprzyja rozwojowi nowotworów różnej maści w tym szczególnie jelita grubego lub odbytnicy, a jak wiadomo na tą przypadłość leków jeszcze nie wynaleziono.
Zawsze może też zostac potrącona przez ciężarówkę, wpaśc pod pociąg lub zostać zaszlachtowana przez nieznanego sprawcę na tle rabunkowym. Poza tym ma trójkę dzieci, które zapewnią jej godne warunki życia na starość.

Janina Kowalewska ponadto 124 złote oddaje do skarbu państwa jako podatek od jej niedużego dochodu. Pozostałe 1446 w 100% wydaje na bieżące utrzymanie.

A gdyby tak zlikwidować przymus ubezpiecznia emerytalnego i zdrowotnego?
Janina Kowalewska miałąby o 200 złotych więcej co miesiąc. Mogłaby zafundować swoim dzieciom korepetycje z matematyki, języka angielskiego, dzięki czemu w przyszłości łatwiej byłoby im zarabiać pieniądze. Mogłaby wpłacić na złodziejsko oprocentowaną lokatę do banku, zaciągnąć kredyt na zakup działki, budowę domu, nowy samochód(raczej używany) lub po prostu mogłaby te pieniądze zbierać na jakiś inny cel.

Krótko mówiąc Janina Kowalewska i jej rodzina żyliby lepiej niż dotychczas.

 

A co zrobić z istniejącymi świadczeniami(renty, emerytury, zasiłki, cała służba zdrowia)? Skąd wziąść pieniądze?
Z tych obliczeń wychodzi, że państwo byłoby 450 złotych w plecy na tym, że Janina Kowalewska miała by więcej pieniędzy w kieszeni, bo przecież nie ma już składki na ubezpieczenia. 
Okazuje się, że państwo nie straci na tej operacji ani złotówki! Po pierwsze Janina Kowalewska zapłzci o 200 złotych wyższy podatek dochodyw. To zmniejsza stratę do 250 złotych, czyli równowartość tego co zyskała Janina Kowalewska.
Po drugie wiemy, że wyimaginowana bohaterka tego tekstu prędzej czy później wyda te pieniądze. Prawdopodobnie wyda je na usługę lub towar objęty podatkiem VAT wynoszącym 22%. Przedsiębiorca świadczący tą usługę lub oferujący dany towar zapłaci od tego podatek dochodowy 19% lub więcej jeśli jest na wyższym progu podatkowym.  Prawdopodobnie Pania Janina skorzysta z usług jakiegoś dużego przedsiębiorstwa np. fabyrki margaryny, a jak wiadomo takie instytucje płacą również podatek CIT 19%.
Krótko mówiąc to co nasza kasjerka zyskała w ciągu najwyżej dwóch miesiący ponownie wróci do skarbu państwa w postaci różnych podatków i paradpodatków.

Państwo co najmniej nic nie traci, a może jeszcze zyskać, bo wzrost konsumpcji wiąże się z rozwojem przedsiębiorczości.

Pozostaje jeszcze kwestia składek już wpłaconych do ZUS
Nie ma innej możliwości niż zwrot wpłaconych pieniędzy. Jak to zrobić w sytuacji, gdy te pieniądze fizycznie nie istnieją? Mój pomysł polega na tym, aby te pieniądze, które nie istnieją i nigdy nie istniały, zwracać w postaci ulg podatkowych. Państwo zadecyduje o wysokości ulgi w zgodzie z bieżącymi potrzebami budżetu. Nie można na raz zwrócić wszystkiego.

Reasumując:

  • Likwidujemy obowiązkowe ubezpiecznie
  • Aktywne świadczenia i publiczną służbę zdrowia finansujemy ze zwiększonych przychodów z podatku dochodowego i podatku VAT
  • Pieniądze wpłacone do ZUS zwracamy w postaci ulg podatkowych

Efekt? W Polsce za 20 lat nie będzie śladu po socjaliźmie.


MacGuyver

SuperKurde
O mnie SuperKurde

Polak zawsze stoi po stronie dobra w walce ze złem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka