Wiktor Świetlik Wiktor Świetlik
4609
BLOG

Maronetki nie wiedzą, że są w teatrze

Wiktor Świetlik Wiktor Świetlik Polityka Obserwuj notkę 41
Znajomy opowiedział mi wczoraj historię swojego ojca i jego sąsiada, przyjaciół od lat, którzy razem z niejednego pieca chleb jedli, razem działali w „Solidarności”. Przyjaźń zakończyli polityczni pr-owcy. Ojciec znajomego, zagorzały zwolennik PiS nie chce mieć nic wspólnego ze „zdrajcą z PO”, sąsiad - platformers - unika jak ognia wyborcy „psychopaty Kaczyńskiego”. Nie jest to jedyna taka historia, którą czytałem lub słyszałem ostatnio. Polacy się zacietrzewili.
Nadmiernie zacietrzewionym polecam artykuł  w dzisiejszej „Rzeczpospolitej” pt. „Z partyjnym wrogiem za pan brat”.  Wiktor Ferfecki opisuje w nim jak naprawdę wyglądają relacje miedzy wieloma z naszych polityków, najciekawsza jest ta Jacka Kurskiego i Stefana Niesiołowskiego. Po obrzucaniu się od najgorszych obaj potrafili wychodzić ze studia telewizyjnego i wracać jednym samochodem. Nie jest to może najbardziej oryginalne zjawisko dla dziennikarzy czy polityków, ale problemem jest fakt, że duża część Rodaków, także tych obecnych na S24, zaczęła spór PiS - PO traktować ze śmiertelną powagą i święcie wierzyć, że mamy do czynienia z dwoma wrogimi sobie od zawsze, i od zawsze podzielonymi obozami. Ale szczerze mówiąc, dzisiejszy czołowy zagończyk PiS Jacek Kurski swojego czasu był nader krytyczny wobec tej formacji, gdy formował trójmiejskie struktury LPR. Czołowy antypisowski zagończyk Platformy Stefan Niesiołowski nie był daleki swojego czasu PiS i nie zostawiał suchej nitki na Tusku. Gdyby trochę inaczej potoczyły się losy Niesiołowskiego, to o Tusku pewnie mówiłby dziś, ze jest Gomułką. W 1997 roku obecny minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski konkurował w NZS z Adamem Bielanem i był od niego zdecydowanie na prawo jako działacz radykalnej łódzkiej FMW. Macierewicz był przez PiS traktowany przez długi czas jako niezbyt odpowiedzialny radykał, nie mówiąc już o ojcu Rydzyku - wówczas potencjalnym twórcy politycznej konkurencji dla PiS. Można tak wymieniać bez końca. I jak tu przejść nad tym wszystkim Drodzy Zacietrzewieni?

To, że polityka jest dużym stopniu teatrem to normalne. Nienormalny jest poziom emocji, które ten teatr dziś wywołuje. Nienormalny jest zgorzkniały ex-donosiciel Ryszard C., zapewne zapalony konsument mediów i debat politycznych, który do tego stopnia zostaje przekonany o „PiS-owskim zagrożeniu”, że zaczyna mordować. Nienormalny jest w tym teatrze cynizm, który pozwolił Donaldowi Tuskowi wykorzystywać w politycznej walce Janusza Palikota - ewidentnego psychopatę, bo kto jak nie psychopata, mógłby drwić z rodziny osoby, która tragicznie zginęła, w chwilę po jej śmierci. Nienormalny jest fakt, że obecni przyboczni Jarosława Kaczyńskiego cynicznie grają już nie tylko na społecznych emocjach, ale i emocjach lidera PiS po stracie bliskich, na krótki czas uwiarygodniając się w swoim oddaniu sprawie i prezesowi, choć tak naprawdę pogrążając jego formację.
Nienormalne jest to, że ten teatr zastąpił jakikolwiek normalny spór, także spór ostry, bezwzględny, ale na argumenty, na temat państwa, i że znający się od lat ludzie z prowincji, pod wpływem telewizora i gazet z kiosku odwracają się od siebie, bo jeden „jest psychopatą”, a „drugi zdrajcą” .
Emocje kreowane przez politycznych władców marionetek, rzuciły się na ludzi, a i część świata polityki. To jedna z najgorszych chorób trawiących polskie społeczeństwo. Ale partie, szczególnie te dwie główne, starają się przekręcić potencjometr jeszcze dalej.  Smutny dowód prowadzący do banalnej konstatacji, że nasza elita polityczna jest wyjątkowo kiepska i pozbawiona wyobraźni.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka