Na chwilę przed „potaśmową” konferencją premiera pojawiły się informacje o przeszukaniach, które ABW przeprowadza u osób podejrzanych o podsłuchanie panów Sienkiewicza, Nowaka, Belki, Parafianowicza i innych. Donald Tusk oprócz tego, że u szefa MSW za naganne uznał tylko brak kultury i „niekompetentne wypowiadanie się w sprawach, które do jego kompetencji nie należą”, stwierdził, że dżentelmeni, którzy nagrali jego kolegów są bardzo niebezpieczni, akcja podsłuchiwania była dobrze zorganizowana, a po Warszawie huczy ile tych nagrań jeszcze jest, a także kto jeszcze i gdzie był nagrywany.
Jeśli tak jest, a takie prawdopodobieństwo potwierdził sam szef rządu, jeśli nagrań jest więcej i Bóg raczy wiedzieć co na nich jest, a stoi za nimi jakieś wpływowe lobby, to co będzie jeśli znowu ich użyje, ale tym razem nie po to, by je upublicznić, a by wymusić określone zachowania? Czy jeśli są kolejne materiały przeciwko różnym politykom, ale przede wszystkim szefom MSW i NBP, to w obliczu konkretnych żądań będą oni ryzykować kolejne wpadki czy „się dostosują?” W obliczu tego, że poza „Nowakiem”, wszystko zostaje po staremu, istnieje gigantyczne prawdopodobieństwo, że w Polsce istnieje ktoś mogący wywierać ogromny wpływ na politykę rządu i banku centralnego. Swoją drogą, kto wie, czy już tych nagrań w ten sposób nie używano.
