Sylwia Milczarek
Sylwia Milczarek
Sylwia-Milczarek Sylwia-Milczarek
535
BLOG

Cyberotoman

Sylwia-Milczarek Sylwia-Milczarek Rozmaitości Obserwuj notkę 3

 Cyberotoman

Przemek wyglądem nie powala. Jest niski, kruchy, nosi długie włosy koloru ciemnej miedzi. Mieszka w Częstochowie wraz z żoną. Kasia, żona Przemka jest smukłą, śniadą, wysoką brunetką o dość typowej dla Polek urodzie.

Przemek i Kasia od 5 lat uprawiają cyberseks.

S: Co to jest cyberseks?

P: Wchodzę na czat, na przykład na "tlenie" są pokoje erotyczne, zagadujesz 10-20 dziewczyn, wybierasz jedną, dwie i doprowadzam ją słowem pisanym do orgazmu. Ona robi to samo mnie. Nie dotykamy się fizycznie, ale tworzymy atmosferę intymnego spotkania kochanków, które daje całkowitą seksualna satysfakcję. Poza tym kobiety w cyberseksie są "łatwe", łowne wręcz i same zaczepiają. Zaawansowany poziom to kamery, głośniki, mikrofony, całe przedstawienie. Fajna zabawa, wciągająca.

S: Czy możliwa jest pełna satysfakcja bez bliskości fizycznej i emocjonalnej?

P: Zawsze to mózg się kocha, potwierdzi to każdy seksuolog. Pomimo braku bliskości fizycznej taki stosunek wirtualny przybliża do siebie ludzi, którzy często staja się przyjaciółmi, a bywa nawet, że kochankami "w realu", a znam i kilka przypadków małżeństwa, ponadto, cyberseks pozwala na eksperymentowanie z tym, co "w realu" niedozwolone, na przykład tworzą się spontanicznie grupy mężczyzn i kobiet, które w pokojach erotycznych są jakby wielką rodziną, nie odczuwam zazdrości, kiedy moje wirtualne partnerki przyjaciółki kochają się z moimi wirtualnymi przyjaciółmi, są nieograniczone możliwości eksperymentowania, bo nie ma bariery fizycznej, okazuje się wówczas, że jesteśmy wszyscy przepełnieni żądzą doświadczania seksu i fizyczność nie ma tu nic do rzeczy, na przykład wyobraź sobie 80- letnia babcię, która funkcjonuje w takiej społeczności, jako nastolatka, wyprawia wirtualne cuda, zachwyca swoją seksualnością, a potem pokazuje ci zdjęcie starej, pomarszczonej, grubej, zniszczonej kobiety.

Ciało w seksie właściwie przeszkadza.

S: Czy nie używasz zbyt pochopnie określeń takich jak "przyjaciel, przyjaciółka", przecież odbywasz z nimi tylko wirtualny akt seksualny?

P: O nie, akt seksualny jest wstępem do przyjaźni, potem są to długie rozmowy na różne tematy, zwierzanie się sobie z kłopotów, zwracanie się o pomoc, często nawet pomoc finansowa wchodzi w grę, jak ktoś lepiej sytuowany.

Akt seksualny jest czymś w rodzaju indiańskiego przymierza krwi. Wiąże nas na długo, jeśli nie na zawsze.

S: Jakoś trudno mi w to uwierzyć, ile masz takich przyjaciółek?

P: Niezliczoną ilość, setki z różnych krajów.

S: A jak ty, Kasiu, się w tym znajdujesz?

P: Bawi się tak samo dobrze jak ja. Ma mnóstwo przyjaciół, często z nimi pisuje godzinami, czyta mi ich listy, oczywiście nigdy się nie spotkają fizycznie, to jest granica, której nie przekroczymy.

S: Czy macie w ogóle czas tylko dla siebie?

P: Nie, chyba nie. Nasze życie całkowicie jest poddane cyberseksowi. To jak narkotyk. Uzależnienie psychiczne, tyle, że nie rujnujesz organizmu, odbywając 10-20 wirtualnych stosunków płciowych mój organizm jest naćpany niemal serotoniną, jestem pobudzony, energiczny, w zasadzie szczęśliwy.

Żona chyba też, ale musiałabyś jej spytać.

S: Po co jesteście razem?

P: Wiesz, to nasz ogranicznik, hamulec bezpieczeństwa. Dobrze się bawimy, ale czasami trzeba iść do pracy, posprzątać chatę, zapłacić rachunki, opracować strategię naszego  rozwoju, uważamy, że żeby nie zwariować musimy mieć siebie, inaczej wirtualna rzeczywistość całkowicie nas pochłonie, jak alkohol, rozumiesz? Wszystko inne przestałoby się liczyć, zostałby tylko nałóg.

S: Czy spotykasz się ze swoimi wirtualnymi kochankami?

P: Słyszałem o takich, co się spotykają, ja miałem takie propozycje wielokrotnie, ale uzgodniliśmy z żoną, że tej bariery nie przełamiemy. Żadnych fizycznych kontaktów.

S: Ile miałeś wirtualnych kochanek?

P: Tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy i za każdym razem jest inaczej, jest to kompletnie różne doświadczenie, spotkanie, to daje niesamowitą energię, tyle znajomości na tak głębokim poziomie.

S: Co masz na myśli mówiąc "głęboki poziom"?

P: No wiesz, chodzi o ten intymny kontakt z kobietą, ona naprawdę ci się oddaje, chociaż ciało, ale tylko ciało, w tym nie uczestniczy. To spotkanie z prawdziwą kobietą.

S: Czyli chodzi Ci o poziom emocjonalny?

P: Tak

S: Czy zdarzyło Ci się zakochać w swoich partnerkach?

P: Nie, ale kiedyś zrobiłem jednej mojej kochance awanturę, kiedy dowiedziałem się, że ma prawdziwego, realnego chłopaka. Dziwne, nie? Ten jeden raz byłem zazdrosny. Oczywiście moja znajoma natychmiast zerwała ze mną znajomość. Uznała mnie pewnie za świra. Może był to zaczątek zakochania?

S: Jako kobieta uważam, że prawdopodobne a nawet pewne jest, iż Kasia zakochuje się w swoich wirtualnych kochankach. Co ty na to?

P: Wtedy czerpię satysfakcję, z tego, że to ja posiadam fizycznie moją żonę. Mówię sobie, Przemek, właśnie śpisz z "cudzą" dziewczyną, niezły z ciebie Casanova. Poważnie. Tak to działa. Nauczyłem się korzystać z emocji, które ta zabawa wywołuje, ponieważ nie ma tu ciała, które niesie ze sobą mnóstwo ograniczeń. 

S: Kasiu, czy przeżyłaś w internecie wielką miłość?

K: Tak, dwa razy. A wiesz, co, nawet mogłabym powiedzieć, że pięć razy. Bardzo wcześnie wyszłam za mąż, miałam 19 lat za mężczyznę, którego nie kochałam, ale pewne okoliczności zmusiły mnie do tego, nie chce o tym mówić....

Cały czas pielęgnowałam miłość do pewnego harcerza, którego pokochałam jeszcze w Liceum. On na mnie nie zwracał uwagi.

Po 3 latach jałowego małżeństwa postanowiłam rozwieść się i znaleźć sobie w internecie młodego kochanka, z którym w końcu się zabawię, zakocham się i stworzymy prawdziwy, pełen emocji, pasji, związek. Weszłam na GG i zaczęłam wyszukiwać 18-letnich chłopaków.

Już po 5 minutach umówiłam się z jednym z nich, spodobały mu się moje zdjęcia i zakochał się we mnie. Postanowiliśmy się spotkać tydzień później. Miłość kwitła. Byliśmy razem 2 lata.

Potem w ten sam sposób znalazłam swojego drugiego partnera. Była to moja największa miłość. Nie mógł do mnie często przyjeżdżać, kiedyś namówił mnie na cyberseks.

I wiesz, co, zerwałam z nim, bo to było jakieś obrzydliwe. Odkochałam się. 

W internecie napotkałam Przemka. No i zakochałam się. Podobny scenariusz, przyjechał do mnie, do Częstochowy i jesteśmy ze sobą już 5 lat.

Przemek miał dziwne hobby. Cyberseks. Pokazał mi kiedyś, jak można się bawić w seks z wirtualną kochanką za pomocą kamer internetowych, głośników i mikrofonów. Byłam w szoku, stworzył w pokoju studio i pokazał mi, że kocha się z inną kobietą. Wpadłam w szał! Wywaliłam te zabawki przez okno. Kategorycznie zabroniłam mu tych zabaw!

Ale kiedyś, po jakiejś tam typowej, bezsensownej kłótni, weszłam na NK, tam poznałam poetę, zauroczyłam się nim. Rozmawialiśmy jak starzy przyjaciele, miałam wrażenie, ze znamy się od lat. Twierdził, że moja fotografia na NK przypomina mu kobietę, której szuka.

Zakochałam się bez pamięci w tym poecie. Sądziłam, że pod poetę podszywa się ten mój poprzedni partner, ten, który był dla mnie najważniejszy i z którym nie chciałam cyberseksu.

To była pomyłka, nie znaliśmy się wcześniej.

Wiesz, jego wiersze dokładnie mnie opisywały, taką, jaka byłam naprawdę. Znał mnie na wylot. Byłam totalnie zakochana, na zabój. Jeden z tych wierszy był jak wirtualny seks, odczułam to, czytając go. Poczułam tą emocjonalna bliskość, zrozumiałam, o czym mówił Przemek.

Zaczęłam uprawiać wirtualny seks z moim poetą wymieniając się wierszami. To było niesamowite!

S: Fascynujące. Czy to były wiersze erotyczne?

K: Nie, romantyczne (Kasia śmieje się).

S: A piąta miłość? Bo wymieniłaś do tej pory czterech, tak?

K: Tak, na jednym z forum zamieściłam fragment z mojego ulubionego filmu, zaczęliśmy z jakimś chłopakiem obrzucać się cytatami, okazało się, iż on tez lubi ten film.

Miał dla mnie zawsze czas, był miły, serdeczny, uczynny, przyjacielski, a Przemek ciągle masturbował się przed kamerą, więc byłam na niego po prostu zła.

 Zakochałam się w Jacku, tak miał na imię. Byliśmy dla siebie naprawdę bardzo serdeczni i łączyła nas bardzo ciepła zażyłość. Podobało mi się, że zawsze wiedziałam, kiedy będzie miał dla mnie czas. To dla mnie ważne.

S: Uprawiałaś z nim wirtualny seks?

K: Nie, ale marzyłam o prawdziwym seksie z nim. Nienawidzę cyberseksu!

P: Nienawidzisz?

K: Nie, to chore i głupie.

P: Ale przecież bawisz się tak jak ja?

K:, Bo mam nadzieję, że ktoś mnie wreszcie naprawdę przytuli!

Tutaj wywiad się urwał, ponieważ Przemek chciał pogadać z Kasią na osobności.

Umówiliśmy się następnego dnia Galerii Jurajskiej. Przemek zadzwonił do mnie i powiedział, że mogę wpaść do ich mieszkania. Pokazał mi swój pokój, w którym bawił się w wirtualny seks.

Był to niewielki  pokój wyposażony w wygodny materac, szereg profesjonalnie wyglądających kamer i mikrofonów.

 Pytał, czy chcę zobaczyć, jak się wirtualnie kocha z innymi kobietami, ale darowałam sobie tą przyjemność.

Zapytałam, co z Kasią? Odpowiedział, że nie wiedział, iż Kasia nie akceptuje jego hobby. Postanowił, że nie będzie się już w to bawił.

Historia ta to jeden z dziwniejszych zaobserwowanych przeze mnie zjawisk społecznych.

 Często o nich myślę, o Przemku i Kasi i zastanawiam się, czy w jakiś sposób pomogłam im wyjść z chyba, patologicznej sytuacji w ich małżeństwie.

Cyberseks może przynosi serotoninowe korzyści mężczyznom, jako kobieta jednak uważam, że kobietom on żadnych korzyści przynieść nie może.

Co Kasia wyraziła dość jasno.

 Kobiety uprawiające cyberseks prawdopodobnie szukają po prostu normalnego faceta, bo są rozczarowane swoim związkiem lub samotne. I żadne serotoninowe czary-mary tu nie pomogą.

Sylwia Milczarek (Szczecin, 10 kwietnia 2009 roku).

 

 

Jestem silną, niezależną kobietą, która ma swoje zdanie i zamierza je wyrażać

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości