Sylwia-Milczarek Sylwia-Milczarek
456
BLOG

Kosiarze Umysłów

Sylwia-Milczarek Sylwia-Milczarek Rozmaitości Obserwuj notkę 4

Najprzyjemniejsza praca to taka, w której dużo płacą, niczego nie wymagają i otaczają społecznym splendorem. Do XIX wieku rynek "poszukiwaczy duchowej rzeczywistości" był opanowany przez różnego rodzaju kościoły chrześcijańskie. 

Przełom XIX/XX wieku otworzył Europę na kulturę Azji (głównie przez Indie i Chiny), spragniony nowości rynek "poszukiwaczy" wchłaniał w żądne duchowej wiedzy dusze nowości rodem z Indii czy Chin, często opakowane w atrakcyjne przypowieści o niewiarygodnych możliwościach ludzkiego umysłu jeśli nim tylko dobrze pokierować.
Europa już raz przeżyła taki zalew ofert religijnych w czasach przedchrzescijańskich. Wraz z kawą, herbatą, jedwabiem, przyprawami, nowinkami technicznymi importowano ze Wschodu zróżnicowany mistycyzm, który mieszał się z tym, co narodziło się w bezkresnym Imperium Rzymskim, co powodowało z jednej strony pewien chaos religijno- filozoficzny, z drugiej zaś strony, niczym w dobrze zaopatrzonym hipermarkecie, każdy mógł znaleźć coś, co mu akurat przypasowało do swojego wyobrażenia życia duchowego.
Nie brakowało w Imperium bardzo rewolucyjnych - jak na dzisiejsze czasy - form duchowości, na przykład w świątyniach Afrodyty można było zaznać z kapłankami seksu, za odpowiednią opłata, oczywiście.
Byli tez starożytni "jogini", tacy jak Apoloniusz z Tiany, co równie spektakularnie jak Jezus chodzili po wodzie,uzdrawiali, podawali się nawet za "Syna Bożego".
Import filozofii wschodnich widać też w dziełach Platona, które są w zasadzie streszczeniem głównych założeń indyjskich Wed. Pewnie dlatego dowódcy Aleksandra Wielkiego, objąwszy władzę nad wschodnimi terytoriami Imperium Aleksandra po jego śmierci, przeszli na buddyzm. 
Dominacja chrześcijaństwa sprawiła jednak, że ów różnorodny mistycyzm wschodni zostal wyparty, z konkurencji ostał się jedynie hermetyczny judaizm oraz ekspansywny islam.
Kiedy więc do Europy początków XX wieku na nowo poczęto importować wschodnie trendy mistyczno- filozoficzne, europejczycy przywitali je jak przyjaciel dawno nie widzianego przyjaciela: z entuzjazmem i zaufaniem.
Ponieważ Europa zawsze cechowała się kreatywnością i przedsiębiorczością rychło na temat wschodnich motywów filozoficznych zaczęto tworzyć rodzime, najdziwniejsze wariacje, które surowych ascetów i guru z Indii doprowadzały czasami do bólu głowy swoją bezczelnością w podszywaniu się pod tak zwany "Wschód".
Okazało się iż każdy mógł wymyśleć cokolwiek, potem postanowił tego nauczać a pytany o legitymację swej linii filozoficznej odwracał się w stronę wschodzącego słońca i tajemniczo odpowiadał: filozofia wschodu... chociaż na Wschodzie o niej nie słyszeli.
Tak więc na początku XX wieku począł się w brzuchu Europy New Age. Nowa Era.
Podczas gdy na Wschodzie tak zwane "linie filozoficzne" reprezentowane przez "guru" przekazywały swe sukcesje od nauczyciela do ucznia przez tysiąclecia, tak, że każdy guru mógł wymienić całą linię nauczycieli począwszy od załozyciela, na Zachodzie pojawiło się zatrzęsienie "duchowych nauczycieli" i "uzdrawiaczy dusz lub umysłów" nie legitymowanych przez nikogo.
W czasie rewolucji hipisowskiej, krytykowanej przez autorytety duchowe Wschodu jako ruch "niemoralny" i niepożądany na przykład w Indiach, nasi rodzimi hipisi cytowali Bhagavatgitę, w której zaleca się skromność, czystośc, pobożność, ascezę, wstrzęmięźliwość seksualną, uprawiając przy tym głównie seks i zażywając narkotyki i sugerując, że wywodzą się w prostej linii od wschodnich joginów.
Stąd też co bardziej nieobeznani Europejczycy kojarzą religie wschodnie z hipisem, długimi włosami, pomalowanym samochodem, "róbta co chceta", itd.itd.
Rewolucyjna energia hipisów się wyczerpała, zostali ojcami, matkami, prezesami banków, prezydentami dużych krajów natomiast ich następcy, niuejdżowcy, omijając już z daleka problematykę społeczną, postawili na inną rewolucję, rewolucję/ewolucję zmierzającą ku zakończeniu "kali jugi", epoki duchowej ignorancji i rozpoczęciu "sathya jugi", epoki duchowości, chociaż Wedy twierdzą . że Kali juga dopiero się zaczęła i potrwa jeszcze długo.
Przeciętny niuejdżowiec zajmuje się badaniem swego wnętrza, podobnie jak prawdziwi mistycy Wschodni, z tym, że jego badanie wnętrza kończy się zwykle na wykrzykiwaniu takich haseł jak: aloha (z hawajskiego oznacza "miłość"), Światło Chrystusowe (niuejdź czerpie z również chrześcijaństwa), posługuje się terminologią judaistyczną i islamską, propaguje buddyzm i toltecyzm i hunę, chociaż w zasadzie nic z tych filozofii nie rozumie, psioczy na świat, uważa się za kogoś w rodzaju "wybrańca- misjonarza", następnie rusza w  teren prowadzić warsztaty, treningi, nauczać, uwalniać, odpinać energetycznie, cofać w poprzedie wcielenia, głosić i wcale nie za darmo. 
Miesza przy tym wszystkie mitologie jak leci, anioły są przyjacielskie i złośliwe, jak się taki złośliwy anioł przyczepi, jak równiez egregor, krokodyl, niski astral, to juz koniec, nic tylko lecieć do uzdrawiacza, który za odpowiednią cenę pozbawi ciebie problemu.
Niuejdżowca nikt nie lubi. Nie lubiani są na Wschodzie, bo traktuje się ich jak "szajbniętych ludzi Zachodu", nie lubiani na "Zachodzie", bo łamią wszelki dotychczasowy religijny porządek nie dając w zasadzie nic ciekawego w zamian oprócz propozycji wielbienia swojej osoby.
W czasie swego badania tego tematu poznałam:
Ducha Prawdy, przepowiedzianego przez Jezusa w Nowym Testamencie, który tłumaczył mi, że Szatanem jest Słońce, bo pędzi przez galaktykę i w sumie nie wiadomo po co
Szekinę, kochankę bogów, główną nałożnicę Jahwe, nadto wysyła nieproszona coś, co nazywa "Światłem Chrystusowym" każdemu, kto się napatoczy, przy okazji bulgocząc od czasu do czasu zwyczajnym, ludzkim nazwijmy to "jadem"
łowczynię energetycznych Krokodyli i egzorcystkę (2 w jednym), opisującą przy tym ogrom miast astralnych, nadto posiada ona umiejętność nasyłania krokodyli energetycznych i innych gadów na nie lubiane przez się osoby
dziewczynę, która uratowała nas od Apokalipsy
Słup Światła, jego zadaniem było odesłać lokalnych bogów gdzieś i przywrócić nad ziemią właściwą kontrolę Centrum Kosmosu
namaszczonego trzema koronami przez UFO podnosiciela ogólnej wibracji Ziemi
namiestnika hinduskiego Boga Wisznu na Polskę, podającego się też od czasu do czasu za awatara (zstąpienie Boga w postać ludzką)
specjalistkę od aniołów
... i całą masę różnych innych krewnych-i-znajomych królika parających się hobbystycznie i zamiennie regresingiem, buddyzmem , huną, toltecyzmem, szamanizmem, hinduizmem, wikka i wszystkim innym tworząc między tymi filozofiami zawiłe połączenia.
Problem niuejdżowców zawsze jest taki sam: brak kasy i niechęć do zwyczajnej pracy. Niuejdżowiec zwykle jest przekonany o swej wybitnej , przywódczej roli. 
Ma wiele do powiedzenia więc usiłuje swą gadaninę po prostu sprzedać. Im będzie bardziej sensacyjnie tym lepiej, jak w mediach. 
Walcząc z systemem hipokryzji, zdobywania, walki o byt w słowach, w czynie aktywnie ów system wspiera będąc jego najwierniejszym żołnierzem.
Wszystko to, co robi jest podporządkowane kasie. Najczęściej tłumaczy, że "kasa" to taki sposób wymiany energii między nim a uczniem, zatem nic zdrożnego w tym nie ma.
Problemem niuejdżowców jest też to, że nauczycieli jest tak wielu iż nie ma miejsca na uczniów. Podaż  znacznie przekracza popyt. W zasadzie każdy niuejdżowiec jest swoim własnym mistrzem. Trudno więc się w to środowisko "wstrzelić" jako nauczyciel.
 Wierzę, że każda tradycja filozoficzna czy religijna zasługuje na szacunek, zgodnie z wolterowską zasadą wolności poszukiwań i nieskrępowanego głoszenia swojego poglądu.
Nie jestem przekonana, że mam rację w swym poglądzie na to czy na tamto. Nie można nikomu zabronić poszukiwań swej drogi. Myślę, że należy pytać, szukać,  odpowiadać, błądzić, znajdywać, znowu pytać i znowu błądzić. 
Jednakowoż ci nauczyciele, którzy żądają za swoje duchowe nauki pieniędzy , czy to za zbawienie, czy to za odpinanie od złych egregorów, czy za cokolwiek innego, dopóki nie zostaną jak wszyscy inni usługodawcy opodatkowani i udzielą mi pisemnych gwarancji zadowolenia z ich usług... budzą moją konsumencką podejrzliwość.
 
Sylwia Milczarek.
 
 
 
 
 

Jestem silną, niezależną kobietą, która ma swoje zdanie i zamierza je wyrażać

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości