Sylwia-Milczarek Sylwia-Milczarek
624
BLOG

"Krzyż Pański" z tym Krzyżem

Sylwia-Milczarek Sylwia-Milczarek Polityka Obserwuj notkę 19

Krzyż Pański z tym Krzyżem

Pojawiły się, więc prawne ekspertyzy dotyczące słuszności/niesłuszności pobytu Krzyża (będę pisać dużą literą, jako, że jest to symbol religijny i należy mu się szacunek) w Sejmie Rzeczpospolitej.

Ekspertyzy prawne twierdzą, iż Krzyż w Sejmie nie jest symbolem religijnym, ale państwowym podobnie jak „przypominające” Krzyż ordery.

Może lepiej by było wprowadzić Krzyż do herbu, obok Orła?

Nie odnosząc się jednak do ekspertyz prawnych dotyczących obecności Krzyża w Sejmie chcę wyjaśnić katolikom, że jako „niewierzącą” czy raczej agnostyczkę, mnie Krzyż na budynkach publicznych przeszkadza.

Nie dlatego, że „szatan mnie opętał”.

Nie czuję do Krzyża nienawiści, nie mam ochoty nań pluć, deptać, ryczeć, eksponować woń siarki, tupać kopytkami i merdać ogonem.

Krzyż na budynkach religijnych jest jak najbardziej w porządku.

Podobnie przeszkadzałby mi Trójząb Neptuna, hinduskie OM czy islamski kaligraf Allah.

Być może wcale tego, bracia Polacy i katolicy nie chcecie, ale czuję się jako Polka wykluczona z mojego narodu.

Nie zakładam złej woli, drodzy katolicy, ale stosujecie – pewnie mimowolnie -  ostracyzm wobec mniejszości światopoglądowej.

Podkreślam, nie chodzi mi wcale o ekspertyzy prawne dotyczące wniosku Palikota.

Powyższe wnioski są natury ogólnej.

Muszę jednak przyznać, może i z niechęcią albowiem podejrzliwa jestem co do intencji Ruchu Palikota, że wniosek o usunięcie Krzyża w jakiś sposób mnie pocieszył- nie „ucieszył” ale „pocieszył”.

Katolicy powinni kiedyś usłyszeć naszą, mniejszości światopoglądowej , skargę: my, mniejszość światopoglądowa czujemy się w Polsce dyskryminowani, nawet represjonowani.

Pewnie mimowolnie (Panie Pośle, ja nie jestem łatwowierna i odróżniam postawę obywatelską od handlowej) Palikot uderzył w mój – było nie było udziałowca polskiej mniejszości światopoglądowej – czuły punkt.

Ktoś zauważył sytuację światopoglądowej mniejszości i – pal licho czy kierował się de facto interesem ochrony mojej wrażliwości czy nie -, która w Polsce – i trzeba to sobie powiedzieć – jest coraz bardziej WYKLUCZANA z życia społecznego.

Mój przyjaciel był poddany takiemu ostracyzmowi w Uczelni Wyższej, ponieważ publicznie głosił, że wyznaje hinduizm.

Inny mój przyjaciel został wyrzucony z pracy (opieka nad dziećmi autystycznymi), ponieważ przyznał, że budzi w nim sentyment islamski sufizm.

Może Krzyż w Sejmie nie łamie polskiego prawa, ale łamie moją wrażliwość członkini polskiej mniejszości światopoglądowej, której prawa nie są respektowane, przy tym lojalnej i patriotycznie nastawionej obywatelki Rzeczpospolitej.

Podejrzewam, że antyklerykalizm Posła Palikota to rodzaj „Trade Mark” i powtarzam: nie dam się nabrać na marketingową ściemę.

Nie wierzę, aby przez sekundę Poseł Palikot uznał zdjęcie Krzyża z budynków publicznych za możliwe, był to, więc ruch albo szalony albo starannie przemyślany PR.

Jednakże mnie wniosek tego ruchu pocieszył, ponieważ jestem dyskryminowaną z powodu swego światopoglądu obywatelką Rzeczpospolitej Polskiej.

Być może potrzebna jest wreszcie debata na temat samopoczucia mniejszości światopoglądowej.

Moim zdaniem jednak taka debata jest stratą czasu. Zamiast niej proponuję takie oto rozwiązanie.

Polska jest krajem katolickim. Bez sensu udawać, że jest inaczej.

 Skoro większość posłów to katolicy nie można im zakazać wieszać w Sejmie nie tylko Krzyża, ale także innych chrześcijańskich symboli religijnych.

Moim zdaniem – abyśmy wszyscy wobec siebie byli fair - trzeba przestać udawać, że Polska jest krajem wolnym światopoglądowo, w którym wszystkie wyznania są traktowane w taki sam sposób.

Dość tej niepotrzebnej hipokryzji.

W Polsce wyznania nie są tak samo traktowane.

Nigdy nie zawiesimy w Sejmie czy urzędzie publicznym znaku OM.

Zresztą, nawet jeśli, czym by była tak manifestacja? Co miałaby na celu?

Polska jest państwem wyznaniowym, zróbmy z tym wreszcie porządek i wpiszmy do Konstytucji, wzorem tej z 3 maja, „religią dominującą jest rzymski katolicyzm” …i już.

Koniec debaty, nadto czyste odwzorowanie rzeczywistości.  Czy nie widzicie jak absurdalne jest głoszenie wszem i wobec polskiej, rzekomej, świeckości państwowej?

Do jakich dziwactw to prowadzi? Wszyscy w życiu publicznym podają się za katolików!

Pan Prezydent Komorowski, Pan Premier Tusk, Panowie Posłowie Gowin, Niesiołowski… jak można podawać się za katolika i postępować niezgodnie z naukami Kościoła?

Nawet Pan Aleksander Kwaśniewski zrobił się nabożny za sprawą Małżonki. Szok!

Niedługo do Kościoła – na wszelki wypadek – poleci Pan Przewodniczący Miller!

Jak też można uznawać się za katolika i nie głosować na partie promujące katolicyzm w nauce społecznej?

Jest to – moim zdaniem - pośredni efekt wiszącego nad nami ostracyzmu.

Pan Komorowski, jeśli postępuje niezgodnie z naukami Kościoła, w moim rozumieniu sprawy, katolikiem nie jest.

Ja nie praktykuję medytacji, więc nie jestem buddystką, prawda?

Pamiętam nawet Panią Przewodniczącą Partii Kobiet, która w jednym zdaniu głosiła konieczność zalegalizowania aborcji i swą przynależność do Kościoła!

Nawet Pani Poseł Senyszyn kiedyś zamilkła stropiona na twierdzenie posła PiS-u, iż do Kościoła ona nie należy a wypowiada się na jego temat.

W mózgu Pani Poseł pojawiło się zapewne pytanie, czy za daleko z tym swoim antyklerykalizmem się nie posuwa?

I gwałtownie przeliczywszy ewentualne straty głosów jęła się przekomarzać, że i ona należy do Kościoła, nikt jej nie będzie wykluczał.

Albo: „jestem katolikiem niepraktykującym”. Co to oznacza to „niepraktykujący”?

Ktoś, kto „nie praktykuje” katolicyzmu nie jest katolikiem, jest jedynie jego sympatykiem.

Ja na przykład jestem ostrożną sympatyczką buddyzmu ale nie praktykuję buddyzmu, buddystką, więc nie jestem.

Co jest grane, można spytać?

Ano, drodzy katolicy, gracie ostracyzmem.  Strach powiedzieć zarówno prywatnie, jak i na forum publicznym: „nie jestem katolikiem”, to oznacza obecnie: „nie jestem Polakiem”.

Co, więc do diabła tu robisz? I dlaczego zabierasz głos?

Tak to – mniej więcej – drodzy katolicy, wygląda.

Bycie państwem wyznaniowym nie jest żadną zbrodnią.

 Ot, Wielka Brytania, jest państwem wyznaniowym, ponieważ żaden katolik nie dostanie tam roboty w urzędzie publicznym.

Państwem wyznaniowym jest Luksemburg, który uznaje siebie za kraj państwowo- katolicki.

Państwem wyznaniowym są wszystkie kraje opanowane przez islam oraz Izrael.

W Stanach Zjednoczonych panuje religia „nie-antysemityzmu” i „nie-rasizmu”.

To też rodzaj wyznania.

Krajem wyznaniowym jest Rosja, gdzie panuje zamiennie kult „Wielkiej Wojny Ojczyźnianej”, „ZSRR”, „Putina”, „Matiuszki Rasiji” itd., itd.

Państwem wyznaniowym był Tybet – nadto akurat Tybet propagowany jest, jako kraj ze wszechmiar pozytywny, kiedy był wyznaniowy.

Są na świecie państwa wyznaniowe i przestańmy robić z tego aferę.

Powinniśmy, reasumując, zmienić polskie prawo, ustanowić nadrzędność katolicyzmu nad innymi światopoglądami i może to spowoduje – paradoksalnie, że owa mniejszość  będzie mogła się bronić przed dyskryminacją ze strony większości katolickiej.

Ustalmy, że Polska jest państwem wyznaniowym, katolickim i jednocześnie katolicy obejmują swą opieką mniejszości wyznaniowe umożliwiając im swobodne szerzenie swoich poglądów o ile nie stanowią bezpośredniej, oczywistej obrazy kultu katolickiego (zbezczeszczenie Krzyża, figur/ wizerunku Matki Boskiej), umożliwiają im również (o ile poszanowana są prawa katolickie większości religijnej) pełny dowolny udział w życiu publicznym.

Wówczas mój przyjaciel, który stracił pracę ze względu na światopogląd, będzie mógł, chociaż pójść na skargę do katolickiego sądu Rzeczpospolitej i może odpowiednia, katolicka instancja łaskawie opieprzy nadgorliwców powołując się na „prawo silniejszego do łaski”?

Może dominujący katolicyzm okaże się właśnie bardziej skłonny do dysput z mniejszościami? Albo do obrony praw mniejszości na „swoim” terytorium?

Nie dziwię się katolikom, że są uczuleni na „obcych”, skoro większość „obcych” na publicznych stanowiskach – za przeproszeniem – wyciera sobie gębę katolicyzmem jednocześnie kpiąc z niego w żywe oczy.

Być może wasza postępująca tendencja do ostracyzmu mniejszości światopoglądowej wynika z buntu przeciwko nie respektowaniu praw większości?

Katolicyzm ustanowiony nadrzędnym w stosunku do innych światopoglądów a jednocześnie otwarty, dyskutujący, odważny w swej misji i tolerancyjny budziłby moje większe zainteresowanie niż ten obecnie promowany, jakiś taki „oblężony”, kłótliwy, zamknięty.

Państwo Polskie ustawowo katolickie i tak będzie postępowe w porównaniu z Wielką Brytanią, gdzie katolicyzm jest dyskryminowany, z Izraelem, z Rosją, z USA (gdzie nie można być antysemitą), z państwami islamskimi.

Przestańmy już chrzanić o tej „świeckości” Polski, dobrze?

To się – Panie Pośle Palikot – robi mało zabawne.

Nie mniej jednak… dziękuję.

Sylwia Milczarek.

Jestem silną, niezależną kobietą, która ma swoje zdanie i zamierza je wyrażać

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka