Wszyscy pamiętamy nagonkę w mediach dotyczącą byłego ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry. Wedle mediów Ziobro dopuścił się rzekomo przekroczenia swoich uprawnień udostępniając Jarosławowi Kaczyńskiemu akta dotyczące sprawy mafii paliwowej. Przynajmniej przez kilka dni w telewizji można było obejrzeć ciągłe awantury w tej sprawie. Posłowie PO zacierali już ręce myśląc o pozbawieniu Zbigniewa Ziobry immunitetu. Podobnie jednak jak afera ze zniszczonym laptopem czy z niedoszłą narzeczoną i ta afera najpewniej trafi do lamusa.
Prokuratorzy zgodnie orzekli: "Kaczyński miał prawo zobaczyć akta".
Dokładniej tłumaczy to pani Małgorzata Bednarek, szefowa Niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów Ad Vocem: "prokurator Miłoszewski miał prawo ujawnić informacje ze śledztwa. – Kodeks postępowania karnego jest w tej sprawie jasny. Artykuł 156 paragraf 5 stanowi, że udostępnienie akt może nastąpić zarówno stronom i innym podmiotom związanym z danym postępowaniem, ale także wyjątkowo – innym osobom i zależy to tylko i wyłącznie od decyzji prokuratora". [źródło]
Po prawdzie nic w tym dziwnego, bo dokładnie takie wyjaśnienia usłyszeć można było jeszcze w dzień wybuchu afery. Media jednak mimo wszystko starały się sprawę nagłośnić. W efekcie wyjdzie z tej afery kolejna klapa, albo może nawet zwróci się ona przeciwko samej Platformie Obywatelskiej. Mianowicie prokurator "Miłoszewski, który prowadził sprawę, poinformował, że prokurator z Płocka, która namawiała go do złożenia zawiadomienia, martwiła się, że jeśli do tego nie dojdzie, to zostanie zesłana do Suwałk lub Gołdapi."„Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby jeden prokurator, z obawą o możliwą degradację zawodową, podżegał innego prokuratora do składania bezpodstawnych zawiadomień o przestępstwie na inne osoby”. [źródło]
W związku z powyższym, warto zadać sobie pytanie, czy sprawa nie powinna trafić do komisji do spraw nacisków. Skoro pani prokurator, która naciskała na Miłoszewskiego aby złożył doniesienie, sama obawiała się przeniesienia, zatem i ona była naciskana. Pozostaje pytanie kto mógł naciskać panią prokurator. Tego pewnie się nie dowiemy, albowiem sama poszkodowana zeznać tego najwyraźniej nie chce. Możemy się jednak domyślać, kto miał interes w ataku na Zbigniewa Ziobrę.