Mój dzisiejszy, hm, maksymalnie 20-minutowy pobyt w sklepie zainspirował mnie do napisania czegoś na temat męskiej natury, czy też bardziej konkretnie: męskiego sposobu robienia zakupów.
Jak pewnie wszyscy wiemy kobieta i mężczyzna… różnią się nieco od siebie. Dobra, do rzeczy… Z okazji nowego roku akademickiego i nowych studiów postanowiłem zakupić nowy sprzęt przenośny – laptop. Mały, bo duży mi już niepotrzebny, zresztą przy takich okazjach jest strasznie nieporęczny. Jak to facet szukałem w Internecie godnych uwagi okazji, ale niesiony doświadczeniem stwierdziłem, że znajdę to, co mnie interesuje i kupię w sklepie (jeśli będzie w podobnej cenie), żeby mieć łatwiejszy dostęp do gwarancji etc. Po znalezieniu co ciekawszych promocji udałem się do sklepu uzbrojony w listę najlepszego sprzętu, jaki znalazłem mającego w miarę niską cenę. Była to sobota. Wszedłem do pierwszego sklepu, chodzę, rozglądam się – nic, przynajmniej z tego, co miałem na liście, a jak już coś było interesującego spoza niej, to było w porażających cenach. Wyszedłem i pojechałem dalej, mówię sobie: może tam będzie… Wchodzę, rozglądam się – jest jeszcze gorzej. To samo z dwoma kolejnymi sklepami, z czego ten ostatni (RTV Euro AGD – tę nazwę podaję, bo warto ich pochwalić za najlepsze ceny z tych, które znalazłem) miał już znośne ceny, ale widziałem lepszą ofertę.
Postanowiłem się wstrzymać. W między czasie rozmawiałem z kumplem i mówiąc mu o tym, jakiego szoku doznałem w odwiedzanych sklepach usłyszałem: To czemu nie przyjdziesz do nas? (kumpel wraz z dwoma innymi prowadzi firmę w branży informatycznej) Dałem mu listę sprzętu, który znalazłem i umówiliśmy się, że przyjdę do nich do firmy i dowiem się, co ustalili. Po dwóch dniach przyszedłem i rzeczywiście znaleźli to, co chciałem w znacznie niższej cenie niż te oferowane w sklepach. Dowiedziałem się jednak, że oferta, którą znalazłem w Internecie jest bardzo dobra, i że oni sami chętnie by z niej skorzystali. Skoro tak, pomyślałem, to tak właśnie zrobię. Podziękowałem za pomoc i wyszedłem.
Oferta, którą znalazłem była w – uwaga, uwaga –… sklepie Vobis. Kolegów i mnie też to zdziwiło, proszę mi wierzyć. No, ale cóż, skoro taka okazja to udałem się dziś do sklepu (w takim celu robię to z rozkoszą!) i poszedłem prosto do stoiska Vobis. Stanąłem przed witryną – jest!
- Dzień dobry. Czy szuka pan jakiegoś konkretnego modelu? – usłyszałem.
- Dzień dobry. Tak, ten – tu wskazałem na interesujący mnie zestaw.
- Mam go spakowany, przynieść?
- Tak.
Po tej krótkiej wymianie zdań nastąpił zakup, podpisanie faktury i w przeciągu 15-20 minut pobytu w sklepie wyszedłem z niego jako szczęśliwy posiadacz laptopa wraz z drukarką laserową w bardzo dobrej cenie.
A teraz puenta tej historii… Kobieta i mężczyzna różnią się pod wieloma względami, jednym z nich są zakupy. Mężczyzna jest zadaniowcem – łowcą – idzie do sklepu – czy gdziekolwiek indziej – w konkretnym celu, mając na myśli konkretną rzecz, aby upolować dobrą cenę. Wchodzi, kupuje i wychodzi. Wszystko trwa do 30 minut, a jeśli jest to dłużej, to znaczy, że trafił do dużego sklepu i musiał przejść długą trasę, wystać w kolejce itp., a nie dlatego, że chodził, przymierzał, zmieniał, a i tak nic nie kupił. Kobieta w swej zbierackiej naturze tak właśnie robi, a mając do wyboru więcej niż jeden podobający się produkt zawiesza się i w końcu albo kupuje oba wydając fortunę, albo żadnego. Może i kobiety robią lepiej zakupy, jeśli chodzi o artykuły potrzebne w domu, bo wiedzą, czego warto używać, a czego nie etc., ale za nic nie zamieniłbym się z nimi w robieniu zakupów – jakichkolwiek. Wolę iść z kartką potrzebnych artykułów lub jak w tym wypadku interesującym sprzętem, niż spędzić minimum 3 godziny w sklepie i wyjść z pustymi rękami.
Polecam ofertę Vobis-u i życzę udanych zakupów tak panom, jak i paniom.