Wybory prawie za nami i jak to w każdych wyborach, szczególnie tych do europarlamentu, frekwencja okazała się żenująco niska (27% czy coś koło tego). Dla kogo żenująca o tym za chwilę.
Gorące relacje z pola bitwy zawierają także wpisy blogowe. Dla przykładu Pan Konrad Niklewicz popełnił krócitki tekścik o kolejnej słabiutkiej frekwencji. Poziom tekściku oscyluje gdzieś w okolicach "Tętna Pulsu", azczkolwiek humor nie był chyba w tym wypadku zamierzeniem autora.
Co odkrywa nasza tuza intelektu? Ano to co zwykle, choć tym razem w lekko przypudrowanej formie. Mamy albowiem do czynienia z "paradoksem" - lud domaga sie demokracji, ale podczas demokratycznych wyborów woli biegać po lesie, albo siedzieć przed telewizorem i drapać się w tyłek, miast zwartym szeregiem udać się na wybory, coby "wywrzeć wpływ".
Raz za razem ta sama sytuacja, a nikt nie zamierza ani zwerfyfikować poprawności swoich poprzednich analiz. Ciągle jedno i to samo - lud, nawet jeżeli już demokracji się domaga, to nie potrafi z niej skorzystać. Stare i wszystkim znane argumenty o tym, że:
a) ordynacja proporcjonalna z listami wyborczymi to de facto głosowanie na drużynę, a nie zawodników
b) europarlament nic nie może, bo decyzje zapadają w Komisji, więc co to za demokracja?
c) nie ma na kogo głosować, bo nie ma nikogo kto by odpowiadał preferencjom dużej grupy wyborców
etc. oczywiscie do nikogo nie trafiają. Łatwiej klepać banialuki o paradoksach i ludziach niedorosłych do własnych oczekiwań.
Ciekawi mnie jeszcze jedno. Jak zostanie skomentowane wejści do EP szwedzkiej Partii Piratów. Może czarno widzę, ale mam niejasne wrażenie, że się jutro naczytamy o braku rozwagi wyborców. Że na jakichś popaprańców głosują, zamiast na rozsądne i wyważone partie już istniejące itp. itd.
A na dobranoc kwiatek z samego tekstu. Kto mi wytłumaczy co po angielsku (nie mowiąc już o tym, co to mialo znaczyć w tym konkretnym zdaniu) oznacza sformułowanie "cheers up" ?
UPDATE. Znalazłem taki link z piątku: LINK
Wygląda, że politykom obecna ordynacja jak najbardziej na rękę - nie znasz kandydata, nie znasz programu - głosuj na nasz szyld, czyli czczą gadkę, która do niczego nie prowadzi. Wszak w razie wpadki do odpowiedzialności, analogicznie, pociągniesz szyld a nie ludzi.
Swoją drogą jest dobrze udokumentowana tendencja do nieproporcjonalnego (in plus) głosowania na partię, która prowadzi w sondażach. Ciekawe czy w tym świetle niewinne słowa o "głosowaniu byle by głosować" nie są de facto zachętą do głosowania na Platformę ...