szczypta szczypta
529
BLOG

Maksymalny zysk, maksymalne problemy

szczypta szczypta Gospodarka Obserwuj notkę 8

Wyobraź sobie, że jestem właścicielką nieruchomości. Wiem, że to nie tak łatwo sobie wyobrazić, że taka "wojująca anarcho-komuna" i "ekstrema" jak ja, może być posiadaczką - ale jednak spróbuj. Taki budyneczek, w którym można by mieć działalność usługową, magazyn, a nawet prowadzić salon znanej marki samochodów. W nienajgorszym miejscu, choć nieco na uboczu - kilkaset metrów od głównych arterii. Nie wybudowałam go sama, ale odziedziczyłam. Cała moja więc zasługa polegała na tym, że się wzięłam i urodziłam, no i mam!

Pojawia się pytanie: co ja mam z tym zrobić? Nie umiem prowadzić firmy, którą by się dało w takim lokum umieścić. Przede wszystkim dlatego, że nie znam się na prowadzeniu firm. Jestem przedstawicielką wolnego zawodu i zajmuję się w życiu czymś kompletnie innym. Wszyscy mi zgodnie podpowiedzieli: "wynajmij więc!" Pojawia się tu jednak jeden problem natury stricte moralnej, choć też i ekonomicznej.

Przegadałam o tym cały wieczór z moim przyjacielem o "ciut odmiennych" od moich poglądach gospodarczych i z rozmowy wynikło, że uczciwe będzie wynajęcie tego po cenie "która nie skrzywdzi wynajmującego", a moralne będzie traktowanie go z dużym marginesem swobody w przypadku opóźnień płatniczych ("takie czasy, trzeba ludzi zrozumieć!"). Stanęło więc na tym, że moje sumienie powinno spać spokojnie, jeśli przy średniej cenie rynkowej dla takich lokali 50zł/metr, wynajmę to lokum za 30zł/metr.

Moje sumienie jednak nie śpi spokojnie. Mówi mi ono bowiem "ależ ty nie wkładasz żadnej pracy w wygenerowanie tego zysku, który pobierasz od wynajmującego, nawet nie zainwestowałaś w budowę tego budynku! On tam od 7 rano działa, a ty obijasz się od rana do wieczora i kasa leci! Weź coś rób, a nie żeruj na człowieku!" Wzięłam kalkulator i, jak nie liczyć, zarówno stopa zysku jak i wyzysku wynosi 100 procent. Bo nie włożyłam nic, a wyciągam i wyciągam z tego przychody. Nawet nie muszę płacić za telefon, prąd, wodę i podatku od nieruchomości, bo robi to wynajmujący.

- No dobrze - zripostował - ale przecież nie oddasz tego za darmo, skoro to twoje, zwłaszcza że z czegoś żyć musisz i pieniądz się przyda. - Przyznałam mu rację, bo śmierć głodowa to nie jest szczyt moich marzeń.

Oderwijmy się na chwilę od tego przykładu, gdzie właścicielka postanowiła "być człowiekiem" i nie zdzierać z wynajmującego skóry. Ile takich jest właścicieli? Rozglądając się wokół widzę, że jestem w mniejszości, bo maksymalizacja zysku nie jest moją ideą fix.

Czy można sobie wyobrazić sytuację, w której taki najemca zaprzestanie prowadzenia swojej działalności usługowej (wciąż potrzebnej gospodarce), dlatego że właściciel będzie windował cenę najmu w górę? Chyba nietrudno. Znamy argument "przestało to się opłacać". W mojej okolicy w ten sposób upadły już 2 sklepiki osiedlowe. A klienci niech się... - o przepraszam - niech biegają po chleb na inne osiedle. No a pracownicy – wiadomo – na bruk.

Odkrywamy więc w tym miejscu fundamentalną sprzeczność gospodarki kapitalistycznej. Moment, w którym prywatna własność środków produkcji staje się hamulcem zaspakajania potrzeb społeczeństwa i gospodarki.

W sytuacji, gdy mamy do czynienia z wyłączną prywatną własnością środków produkcji, musi się pojawić problem z czynszem za nią, opłatą z tytułu leasingu, oprocentowaniem kredytu bankowego, za który ten środek produkcji kupiliśmy itp. itd. Krótko mówiąc, z obciążeniem wynikającym z tego, że jej faktyczni użytkownicy nie są albo w pełni albo wcale jej właścicielami. To z kolei będzie w mniejszym lub większym stopniu stanowiło barierę w zaspokajaniu zapotrzebowania społecznego, które jest przecież celem i istotą gospodarowania! W efekcie będziemy mieli wciąż zjawisko głodu, ubóstwa, bezrobocia, ogólnie braku i niedoboru, a w sytuacjach kryzysowych - otwartą wojnę o środki produkcji. Równocześnie będzie też wąska grupa, której zyski w ogóle nie wiążą się z włożoną przez nich pracą. Spadają im po prostu z nieba, bo kto inny pracuje na nich.

Tę sprzeczność kapitalizmu rozwiązuje idea własności uspołecznionej, czyli wspólnej. Pula wszystkich środków produkcji powinna być publiczna i powinna być w demokratyczny sposób rozdzielana pomiędzy tymi podmiotami, które jej po prostu potrzebują. W ten sposób zapewnimy pełne zaspokojenie potrzeb społecznych: od wyprodukowania właściwej ilości towarów i usług po pełne zatrudnienie. Jedyni, którzy na tym stracą to ci, którzy dotąd leżeli do góry brzuchem i żyli z wynajmu czy to maszyn czy nieruchomości lub paśli się na Hawajach za odsetki od tych dóbr. Na szczęście! Może wówczas wreszcie nauczą się być pożytecznymi dla innych...

szczypta
O mnie szczypta

Każda rzecz, którą robisz drugiemu nie z żądzy zysku, jest kamieniem w serce systemu, który z egoizmu uczynił prawo gospodarki. Cała władza w ręce lokalnych rad! Własność powinna być funkcjonalna, a nie absolutna. Wolność, równość, solidarność!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka