Sindbad Żeglarz Sindbad Żeglarz
301
BLOG

Wszystkie wolty Marka Jurka

Sindbad Żeglarz Sindbad Żeglarz Polityka Obserwuj notkę 34

 

Marek Jurek nie ma szans na prezydenturę i nawet o niej nie marzy. Liczy jedynie na to, że przyzwoity wynik w pierwszej turze pozwoli mu reanimować gasnącą Prawicę Rzeczypospolitej i – być może – wprowadzić ją do przyszłego parlamentu. Z zastrzeżeniem tego samego warunku, Jurek mógłby liczyć, że – w zamian za swoje poparcie – dostanie atrakcyjne oferty współpracy od kandydatów, którzy wejdą do tury finałowej. Podkreślę jednak, że jego szanse na końcowe zwycięstwo są zerowe.

Tacy właśnie kandydaci – bez realnych szans na zwycięstwo – często skupiają zwolenników, którzy są najbardziej oddani sprawie. Nie ma w tym nic dziwnego. Demokratyczny polityk, który walczy o wygraną, musi gromadzić szerokie spektrum, musi „grać na różnych fortepianach”. Siłą rzeczy pociąga to ideowe niedomówienia i rozwodnienie przesłania. Co innego kandydat niszowy. Ten może sobie pozwolić na luksus głoszenia ostrych poglądów na rozmaite tematy, bez żadnych lub prawie żadnych przemilczeń. Wiele osób tym zraża, ale za to nieliczni zwolennicy wiążą się z nim szczególnie mocno.

Przykładem takiego właśnie zwolennika – popierającego niszowego kandydata – jest pan Piotr Strzembosz, który kilkanaście godzin temu zamieścił pochwalny wpis na temat Marka Jurka. Istotnym elementem tego wpisu jest porównanie b. marszałka do Jarosława Kaczyńskiego. Porównanie ma dowodzić, że Kaczyński jest „be”, a Jurek „cacy”. Pan Piotr opisuje imprezę, na której siedział obok kilku osób o prawicowych poglądach i „każda z nich deklarowała, że chciałaby za prezydenta Marka Jurka”. Co więcej, „każda z nich jednoznacznie krytykowała Jarosława Kaczyńskiego, podkreślając, że Marek Jurek takich błędów i wolt, jak prezes PiS, w swojej politycznej karierze nie popełniał”.

Jeśli chodzi o błędy obu polityków, ograniczę się do przypomnienia, że ten ich nie robi, kto nic nie robi. Kaczyński zawsze był politycznym liderem i osobą, która podejmowała ważne decyzje. Stąd też – w porównaniu z Jurkiem – okazji do błędów miał stukrotnie więcej.

Zajmijmy się teraz „woltami”. Cokolwiek by nie powiedzieć, Kaczyński zawsze się trzymał podobnej linii politycznej, którą kiedyś nazywano "centroprawicową". Można mu zarzucać różne niekonsekwencje, ale – na ogół – wynikały one z potrzeb taktycznych sojuszy. Ludzie, którzy zarzucają Kaczyńskiemu skłonność do „wolt”, z reguły piją do zmiennych relacji z Lechem Wałęsą. Zarzut to słabiutki, bo jeżeli ktoś tu zrobił woltę, to raczej sam Wałęsa, który rozbił swój obóz polityczny i związał się z siłami, które go zwalczały podczas walki o prezydenturę. 

A jak wygląda sprawa Jurka? Przypomnijmy. W 1989 r., w sejmie kontraktowym, uchylił się od głosowania w sprawie wyboru prezydenta PRL. Tym samym, on i 17 innych parlamentarzystów solidarnościowej opozycji („Obywatelski Klub Parlamentarny”) pozwoliło na wybór gen. Jaruzelskiego: wstrzymali się od głosu lub – jak Marek Jurek – nie pojawili się na głosowaniu. Dzięki temu, po zmianie nazwy państwa, generał został pierwszym prezydentem RP.

Dwa lata później, jako polityk Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, Jurek poparł powstanie rządu Jana Olszewskiego. Pół roku później, kiedy Olszewskiego obalono, Jurek – wraz z większością ZChN – głosował za powstaniem rządu Hanny Suchockiej (z Unii Demokratycznej). Warto przypomnieć ciekawy epizod. Rząd Suchockiej również upadł i trzeba było rozpisać wybory. Kampania wyborcza rozpoczęła się od policyjnego „pałowania” opozycyjnej demonstracji z 4 czerwca 1993 r. na warszawskim Placu Zamkowym. Była to rocznicowa demonstracja zwolenników rządu Olszewskiego, upamiętniająca jego odwołanie. O ile dobrze pamiętam, Marek Jurek – który popierał ten rząd, kiedy rządził – nie zabrał głosu w obronie demonstrantów. Czy to nie wolta?

Wybory zakończyły się klęską całej prawicy: zarówno tej, która popierała Suchocką, jak i tej, która była w opozycji. Jakiś czas później, Jurek przyjął – z rąk prezydenta Wałęsy – posadę w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Uchodził wtedy za polityka lekko anty-Wałęsowskiego, ale jak na ZChN – był mocno anty-Wałęsowski. Właśnie dlatego został wybrany do KRRiTV. Prezydent chciał go odciągnąć od partii, żeby uzyskać jej poparcie w nadchodzącym starciu o reelekcję. Zabiegi te zakończyły się powodzeniem, choć nie bez trudności. Jurek był świadom intencji Wałęsy i mówił o tym wprost, ale na układ przystał. Po zakończeniu kadencji w Radzie (2001 r.), trafił do Przymierza Prawicy, a później do Prawa i Sprawiedliwości. Jego dalsza kariera jest dobrze znana, więc nie ma sensu przypominać.

Nie chcę rozwadniać tego wpisu i zajmować się oceną poszczególnych posunięć. Poza tym uważam, że Marek Jurek jest bardzo kulturalnym człowiekiem, który dobrze pasował do roli marszałka Sejmu. Niemniej jednak, trudno się zgodzić z twierdzeniem, że człowiek ten nie ma na koncie żadnych wolt. Miał ich więcej niż Kaczyński, ale nie rzucało się to w oczy, bo był politykiem drugiego planu. Zaczął jako bardzo układny członek OKP, czego dowodzi postawa przy wyborze Jaruzelskiego. Potem, kiedy popierał rząd Olszewskiego, był w obozie radykalnych antykomunistów. Po „wolcie” swojego stronnictwa poparł Suchocką, czyli przyłączył się do nurtu, który tych antykomunistów zwalczał. Następnie narzekał na Wałęsę i utrudniał mu opanowanie ZChN. Zrezygnował z tej opozycji, kiedy dostał fotel w KRRiTV. Potem współtworzył PiS, a później z hukiem tę partię porzucił... Całkiem sporo wolt, jak na jednego polityka.

Jurek był stały tylko w tym, że zawsze walczył o zakaz aborcji i promowanie religii katolickiej w polityce i życiu społecznym. W obu sprawach prezentował podejście bliskie skrajności. Ustawa antyaborcyjna z 1993 r. była dla niego niewystarczająca i dlatego – kiedy przyszło do finałowej decyzji – wstrzymał się od głosowania. Z podobnych powodów opuścił PiS. Nie głosował w sprawie wyboru Jaruzelskiego, ale wkrótce potem stoczył przegraną walkę, żeby godło Polski miało nie tylko koronę, ale także krzyż. Nie wdając się w szczegóły, nie chcę prezydenta, którego priorytety byłyby rozłożone w taki sposób. Nie zgadzam się z Markiem Jurkiem w dwóch najważniejszych dla niego sprawach, a poza tym nie chcę żeby te właśnie sprawy były osią polityki w Polsce. Tymczasem ewentualny wybór byłego marszałka doprowadziłby do takich właśnie konsekwencji: do nowej wojny o religię i nowej wojny o aborcję. Dlatego jestem przeciwny tej kandydaturze. Fakt, że „Jurek nie ma szans”, jest okolicznością dodatkową „bez znaczenia strategicznego”.

NAJLEPSZE WPISY Jarosław Kaczyński nic już (raczej) nie osiągnie http://szerokierondo.salon24.pl/293312 Tomasz Sakiewicz wśród narodu właściwego http://szerokierondo.salon24.pl/263323 Radio Kraków: Korwin-Mikke kontra Margaret Thatcher http://szerokierondo.salon24.pl/195450 Dowcip Bielana: prezydent USA uchyla się od prawyborów !?!? http://szerokierondo.salon24.pl/165255 Wszystkie wolty Marka Jurka http://szerokierondo.salon24.pl/187020 Władysław V: Pieśń o zatrzymaniu Kaczora http://szerokierondo.salon24.pl/192332 Jarosław, kolega dr Migalskiego http://szerokierondo.salon24.pl/182447 (Gen. Franco + Bellona) = tortury dla czytelników http://szerokierondo.salon24.pl/167932

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka