Sindbad Żeglarz
Władysław V: Pieśń o zatrzymaniu Kaczora
Głuszców i saren szczęśliwy dzień nastał
Niebo rozjaśnił, jak strzał z dubeltówki
Kandydat-łowczy szoruje do miasta
Do prezydenckiej odjeżdża harówki
Potem zaś Radę zwołuje za Radą
By mu wyborcze obmyślała tricki
Bo stare grepsy działają za słabo
Gdy wróg ucieka w chytre uniki
Jarek za gardą podwójną się chowa
Trzeba go rąbnąć zabawką Janusza
To nie są żarty, lecz wojna domowa
Rwie się do walki krewka PO-lska dusza
Czy aby wojna? – zapytać ktoś może
Reżyser pierwszy wystąpi z responsem
Wątpić nie można, to wojna na noże
O wioski, miasta i dziurę pod mostem
Męczeństwa amok z głupoty ogrodów
Rzucić musimy na śmietnik historii
Ojciec rodziny jest ojcem narodu
Życie oddamy dla jego wiktorii
Rzecz niesłychana, że kotów hodowca
Głowę podnosi, jak „Szpak” w prawyborach
Z Kaczora nigdy nie zrobi się owca
Z nim trzeba krótko: wynocha ze dwora!
Zgoda buduje – to oś naszej wizji
Rozum i miłość – lek na liczne troski
Więc nie zapomnij w godzinę decyzji:
Tylko Władysław! Piąty ... Komorowski.