Publisher Publisher
68
BLOG

Berlin - Warszawa - Paryż - Moskwa

Publisher Publisher Polityka Obserwuj notkę 1

 

Dyplomatyczna wojna na górze trwa. Dziś Prezydent Lech Kaczyński zaprezentował opinię, w której wyraził jednoznaczne stanowisko opierające się na założeniu, że Rosja traktuję Polskę wciąż jako strefę wpływu, a póki tak będzie, dobre relacje z Moskwą będą niemożliwe.Trudno się nie zgodzić z taką opinią, jest ona dosyć powszechna w kraju - powtarzana przez komentatorów życia politycznego, dziennikarzy, publicystów. Jest to stanowisko Polski w sprawie relacji dyplomatycznych z Rosją, i należy zaznaczyć, że jest ono adekwatne do sytuacji. 

Dalsze rozważania dotyczące przyczyn takiego stanu rzeczy byłyby bezcelowe, ważniejsze są skutki i ewentualne rozwiązanie takiej sytuacji. Jedynie należy przypomnieć, że dyplomatyczna "zimna wojna" z Rosją rozpoczęła się w naszym przypadku znacznie szybciej niż ta zdecydowała się na agresję zbrojną przeciwko Gruzji. Dziś nie ma gwarancji, że gdybyśmy mieli ciepłe stosunki z Rosją przed agresją, to głos Polski jako pierwszego państwa sprzeciwiającego się tej agresji po pierwsze byłby znacznie słabiej słyszalny, a po drugie mogłoby nigdy nie dojść do reakcji Unii Europejskiej, gdyż nie ma pewności, że znalazłby się inny kraj który rozpędziłby machinę solidarności z Gruzją. Oczywiście daleki jestem od tezy, że zbawienne były nasze napięte relacje z Moskwą przed atakiem na Gruzję, tylko dlatego, żebyśmy potem mogli zabłyszczeć w świecie poprawną i heroiczną postawą w obronie uciśnionych. Raczej ostrożnie próbowałbym stawiać tezę, że Prezydent i ówczesny Premier mieli nosa, prowadząc politykę nieustępliwości, dążąc do partnerstwa i równych relacji, nawet, jeżeli druga strona tego nie akceptowała. Trudno, żeby w takiej sytuacji poddawać się dyktatowi, tym bardziej, że był nieuzasadniony racjonalnymi przesłankami, a może jedynie historycznymi uwarunkowaniami i doświadczeniami naszych wschodnich sąsiadów - którzy jak się wydaje się do końca rozumieją, że dzisiejsza globalna polityka rządzi się innymi prawami. Równymi prawami.

Jedno należy w tej układance zrozumieć. Dobre relacje na linii Berlin - Moskwa zawsze będą oznaczały nasze gorsze stosunki z Rosją, i najwyżej neutralne z Niemcami. Z kolei im bliżej nam do Francji, tym dalej Niemcom do Rosji. Taką układankę dyplomatyczną najlepiej odzwierciedla wykres

Berlin - Warszawa - Paryż - Moskwa -> Polska powinna zabiegać o bardzo dobre stosunki z Francją, a jednocześnie będą one oznaczały ocieplenie na linii Warszawa - Berlin. Niemcy i Francuzi zawsze, co wynika z historii, będą się chcieli kontrolować, a gwarantem bezpieczeństwa Polski powinno być ważne pośredniczenie w tych stosunkach. 

Drugą drogą, znacznie bardziej ryzykowną jest sytuacja, którą przedstawia wykres. Paryż - Berlin - Warszawa - Moskwa. Myślę, że każdy czytelnik posiada minimum wiedzy historycznej i taki układ polityczny kojarzy się tylko z jednym. Mówiąc łagodnie, nie jest on najlepszym rozwiązaniem, jakie można sobie dla Polski wyobrazić. 

Reasumując dzisiejsze rozważania - powinniśmy utrzymywać doskonałe i bliskie (partnerskie) stosunki z Paryżem, jednoczesnie pośrednicząc,  "rozgrywając" polityczny mecz między Francją właśnie a Niemcami. Poprawne stosunki z Berlinem i bardzo dobre z Francją (obecnie szczególnie ważne, że kraj ten sprawuje prezydencję w UE) są, może nie gwarantem, ale dobrym prognostykiem na polepszenie stosunków z Rosją. Moskwa, chcąc utrzymywać dobre stosunki z Niemcami, będzie musiała rozmawiać z Francją, a Polska (w zamyśle najlepszy partner Paryża) będzie siłą rzeczy odgrywać istotną rolę na arenie międzynarodowej. Taką drogą należy pójść.

Publisher
O mnie Publisher

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka