Michał Gniadek-Zieliński Michał Gniadek-Zieliński
190
BLOG

Porównanie jak najbardziej na czasie.

Michał Gniadek-Zieliński Michał Gniadek-Zieliński Polityka Obserwuj notkę 1

Wbrew temu co głosi dzisiaj np. Prawo i Sprawiedliwośc, III RP podobna jest bezczelnie do II RP. Szczególne zaś podobieństwa dostrzegalne są między PO, a niegdysiejszą Sanacją, słowem te dwie „dekady” (1926-1939 i 2007-?) posiadają znaczną ilośc cech wspólnych, niekoniecznie uchodzących w powszechnej ocenie za pozytywne, czy tym bardziej szlachetne.

Oczywiście, różnic jest mnóstwo, np. to, że II RP utonęła w ’39 jako państwo z idealnie wyrównanym budżetem (Eugeniusz Kwiatkowski), tymczasem III RP jeśli utonie to jedną z fal, które ją przykryją na pewno będzie MAKABRYCZNE zadłużenie.

Zarówno rządy Sanacyjne, jak i rządy platformerskie, przypadły na okres agresywnej polityki zagranicznej sąsiadów. Kryzys w Europie środkowej końca lat ’30 XXw., wpłynął w sposób drastyczny na politykę wewnętrzną bloku sanacyjnego. Atmosfera rozczarowania demokracją i fascynacją ruchem faszystowskim, wzmogła represje wobec opozycji. Tak samo i dziś, nowe prądy „oświeceniowe” (gender, etc.) stały się w rękach władzy kijem na opozycje i marchewką dla wyborców.  Kryzys wewnętrzny w II RP, zdecydowanie uszczuplił popularność BBWR wśród Polaków. Bardzo ostro stłumione bunty chłopskie i protesty robotników, zdecydowanie wzmogły rozczarowanie władzą. Sytuacje podsycały jeszcze nowe organizacje nacjonalistyczne, które zajmowały się głownie burdami, oraz stara endecja, której główne ostrze krytyki spadło na proniemieckość polityki zagranicznej rządu.  Sytuacja obecna jest zaskakująco podobna. Kryzys wewnętrzny osiągnął stan krytyczny. Ruch Narodowy sieje zamęt na ulicach, PiS w parlamencie, zaś opinia publiczna wyławia coraz nowsze afery i gafy. Tak jak w ’39, tak i teraz zaczyna się wielka licytacja na patriotyzm. W ’39 endecja wyraźnie naciskała na twarde opowiedzenie się Niemcom i w końcu Sanacja pokazała, że jest jeszcze bardziej patriotyczna. Dziś, gdy chyba głównym objawem patriotyzmu jest antagonizowanie się z Rosją, to na tej płaszczyźnie właśnie ma miejsce licytacja. Kto da więcej, kto jeszcze bardziej się postawi. PiS mówi tak, ale PO jeszcze bardzie chce się wykazać, no to się wykaże, i znowu, i tak na okrągło…

W roku 1939 Sanacja potrzebowała jakiegoś zwycięstwa w polityce zagranicznej, które przestawiłoby sympatie ludności w jej stronę. Takiego, które tym ludziom dałoby złudne poczucie mocarstwowości, a ekipie rządzącej dalsze przyzwolenie na siedzenie przy korycie. Po zajęciu Zaolzia i wymuszeniu, po niemieckiej aneksji Kłajpedy, na rządzie litewskim nawiązania stosunków dyplomatycznych, z dnia na dzień sanacja z niepopularnej stała się uwielbianą przez cały naród. Opozycja zgłupiała. Taką samą „małą wojenką” miało być dla Sanacji „utarcie nosa” Hitlerowi. Całą sprawę załatwić miała dyplomacja francuska i angielska, ale jak wyszło to już wiemy. Platforma Obywatelska tak samo potrzebuje dzisiaj takiej zwycięskiej „dyplomatycznej wojenki” z Putinem, którą wygrałaby zachodnia dyplomacja, a Tusk mógłby tylko wykazać w jaki to sposób rząd tutejszy się przyłożył do sprawy, jak jest szanowany na świecie, jaką potęgą jest w rodzinie „wolnych” narodów Polska. 

Polska, podobnie jak w ’39 przecenia jednak tzw. „sojuszników”. W ’39 Beck chełpił się (jeszcze nawet w Rumuni, podczas internowania), że ON, właśnie ON dał Polsce najlepszy sojusz jaki mogła sobie kiedykolwiek wymarzyć. Sojusz z eleganckimi lordami z Wlk. Brytanii i  kulturalnymi Francuzami, z ludźmi, którzy nas podziwiają, o tak i dlatego chcą nam pomóc.  Sojusz nasz z państwami NATO jest dokładnie tak samo egzotyczny jak sojusz z Anglią i Francją w czasie II WŚ. Dla nich byliśmy tylko konturem na mapie, tymczasowo niepokrywającym się z zachodnim konturem Rosji, dziś jesteśmy postrzegani zupełnie tak samo, albo co najmniej tak samo. Z NATO nie mamy podpisanej gwarancji obronnej gwarantującej nam pomoc w wypadku agresji na nasz kraj. Jesteśmy więc zdani na ich łaskę. A nawet, gdyby jakimś cudem zatwierdzona zastałaby akcja zbrojna, to i tak nim wypełniłaby się cała procedura biurokratyczna legalizująca taki ruch, czołgi rosyjskie byłyby już pod Szczecinem.

Armia nasza jest sto lat za murzynami, jednak społeczeństwo w ogóle nie widzi w tym problemu. W ’39, polską armię uważało się za potęgę. Na pewno taką nie była. Na wojnie z bolszewią flota rzeczna i kawaleria etc. zdałyby świetnie egzamin, ale nie jako potężna siła ofensywna, ale armia sojusznicza, bowiem 40 dywizji przeciwko 140 zwyczajnie wymięka. Wtedy WP splajtowało po ofensywie niemiecko-sowieckiej, dziś nie widzę tej armii w żadnej walce.  O wojnie jednak w ogóle się nie mówi. „Nikt nie wierzy w wojnę”. tak było w 1939 i tak jest dzisiaj, idiotyczne gwarancje Zachodu usypiają czujność Polaków, na szczęści nie wszystkich. Gdy na wieść o inkorporacji Krymu kupowałem trochę konserw, mąki i cukru, wcale nie byłem jedyny. Na szczęście. Opinia publiczna jednak cały czas na ślepo pudruje wizerunek zachodnich aliantów w oczach społeczeństwa polskiego. Rozczarowanie jakie spadło na nas w 1944 roku widać nie podziałało trzeźwiąco. Nadal polska polityka zagraniczna to korporacja chciejstwa.  Tak jak po śmierci Piłsudzkiego, tak i teraz MSZ jest udzielnym księstwem, właściwie niezależnym w żadnym stopniu od premiera, że o Sejmie nie wspomnę. Sikorski, chodź nie posiadam należytych wiadomości, sprawia wrażenie agenta, co najmniej Jej Królewskiej Mości, a sądzę, że i dla Szkopów może coś działać. Człowiek jest do nie usunięcia, kadencja w rządzie PiS i dwie w rządzie PO, na dodatek raczej brak ambicji na wyższe stanowiska w Polsce. Sprawa delikatnie mówiąc śmierdzi. Nie było wątpliwości jednak do księstwa pana Vincenta Rostowskiego, on już jednak dla Rządu Brytyjskiego skończył pracę w Polsce i udał się na wyspy zajmować się ściąganiem długów, które sam wcześniej zaciągnął.

W II RP, szczególnie sanacyjnej na każdym kroku szerzył się nepotyzm, kolesiostwo i korupcja. Wypisz wymaluj nasza Najjaśniejsza III RP. Ale najgorsze jest właśnie postrzeganie Rosji, przez PO i przez blok sanacyjny. Wtedy uważało się, że Rosja jest nie groźna, Stalin już dawno zaniechał ogólnoświatowej rewolucji, ma zbyt wiele problemów wewnętrznych by rzuci się na świat. Zresztą mamy pakt o nieagresji, świeżutki jeszcze pachnie tuszem, a za nami murem stoją angielscy i francuscy dżentelmeni, którym jesteśmy niezbędni we wspólnocie „wolnych narodów”. Do aneksji Krymu dokładnie identyczną politykę prowadził obecny rząd, gorzej, on nawet po aneksji Krymu prowadzi ją nadal. Rosja tak naprawdę ma zbyt wiele problemów wewnętrznych, tam wszystko się sypie, przecież nawet Mości Pan Suworow tak uważa, a on się zna narzeczy. Putina zdusimy sankcjami i dyplomacją.  Żałośnie prosta do przyjęcia lekcja historii z ’39 roku nie została odrobiona.

To, że po tak beznadziejnym państwie jak II RP, nastąpiło jeszcze tysiąc razy gorsze PRL, sprawiło, że Polacy zwykli z niezwykłą zaciętością upiększać II Rzeczpospolitą. Szczególnie za II RP tęskni PiS, główny antagonista PO i oficjalny fan club Marszałka Piłsudzkiego. Ciekawe, że nie dostrzegają tych straszliwych podobieństw między II RP i III RP.  Albo dostrzegają, a ręce trzymają w kieszeniach i to jest dopiero klapa.

    

Na co dzień nic, w wolnych chwilach różnie. Zapraszam na mój facebookowy profil: Michał Gniadek-Zieliński na Fejsbuku!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka