Robercie,
Zdecydowałem się na tą formę, z troski o Ciebie.
W maleńkim Olecku chciałeś się wybić, grałeś we Franku Rublu i nawet byliście w Jarocinie.
Potem dostałeś się na socjologię UW i stolica staneła przed Tobą otworem.
Kariera muzyczna jako wokalisty i gitarzysty Karate Musiq legła w gruzach po jednej płycie, mimo Wojtka Pilichowskiego na basie, niestety rynek nie zrozumiał prawdziwej sztuki. Pamiętam, jak lansowałeś się oj chyba będzie 20 lat temu jako "dziennikarz muzyczny" związkiem ze starszą panią wokalistką niejaką Violką. Też nie zadziałało. Karierę w "Top Canale" zakończył zgon tej stacji. Kręciłeś teledyski artystce Shazzie w "Mavo", ale to trudny kawałek chleba był.
Dałeś radę napisałeś list do GW, dostrzeżono Cię, mimo błedów warsztatowych, merytorycznych i dysleksji pisałeś dla nich a oni Ci płacili i to nie mało, nawet etat w końcu dali, ale chcialeś więcej... "Idol" i nieszczęsna reklama koreańskiego samochodu bez zgody "Agory".
Wszystkie Twoje autorskie programy w tv znikały szybciej niż się pojawiały, ani fizis ani głos nie predestynowały Cię do szklanego ekranu.
Kariera dj Barbie Killera skonczyła się gdzieś między klubem w Skierniewicach a klubem w Mławie.
Własny klub w Wawce lepiej przemilczeć, zle o Tobie na forach potem pisali.
"Wprost" pamiętasz jeszcze te chwile chwały? Skończyło się na "Wręcz przeciwnie" czyli plajtą.
Raz w całej tej smutnej historii chłopaka z Olecka, który musi się przebić bo tak sobie wymyślił i w to uwierzył, byłeś szczery - jak się zagotowałeś na wieść o wyborze Kwaśniewskiego na Prezydenta RP, szlag Cię chłopie trafił.
A teraz stoisz w jednym szeregu z Jerzym Urbanem, stoisz tam gdzie stało zomo.
Smutne to
GzG
