Paweł Kukiz ustrzelił jackpota - 20% w wyborach prezydenckich. Mimo wcześniejszego zarzekania się, że nie powstanie polityczny twór z nim na czele, wchodzący jesienią do Sejmu, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że tak jednak będzie.
Z drugiej strony mamy schowanego gdzieś Prezesa, który nie chcąc swą osobą przeszkadzać Dudzie w marszu do zwyciestwa, zaczyna na nowo rozdawać karty. Dlaczego tak uważam? Bo mimo drugiej tury wyborów, gdzie siłą rzeczy jest dwóch kandydatów, uwaga opinii publicznej podzielona jest tak, jak by było ich trzech. PiS zgadza się na debatę w której moderatorem miał by być Paweł Kukiz.
Myślę, że Prezes wraz z doradcami wykoncypował sobie, że jest to dobra droga do przejęcia wyborców Kukiza. Ale czy jest? Czy wyborcy Kukiza to ci słynni niewidzialni antysystemowcy gotowi do obalenia państwa, czy raczej szeroka grupa zwykłych Polaków chcąca głosować, ale nie akceptująca wyboru pomiędzy PO a PiS? Jak więc oni mieli by teraz głosować na Dudę, jeśli wcześniej głosowali na Kukiza tylko dlatego, żeby nie zagłosować na Dudę?
Ciągłe granie Kukizem utwierdzi jego wyborców w wierze (skądinąd słusznej), że Kukiz znalazł się w grze dużo ważniejszej, niż wybory prezydenckie. I nie pójdą oni głosować wcale - ani na Komorowskiego, ani na Dudę. Jednak jesienią pójdą - pójdą gremialnie. I Kukiz powtórzy jackpota - stanie się trzecią siłą w Sejmie. A jak wiemy, patrząc na 25 lat historii Polskiego Stronnictwa Ludowego w Polsce (z któtką przerwą 2005-7 na Leppera) trzecia siła w polskim parlamencie jest siłą biorącą - jest siłą wygrywającą. Trzecia siła dlatego jest siłą wygrywającą, bo decyduje o wszystkim i ma na wszystko wpływ, ale za nic nie odpowiada. Bo odium porażki pada na wygrywającego wybory.
Wzmacnianie Kukiza dziś (to co robi PiS) wsadza mu na jesień w karty więcej dżokerów. Co się więc stanie, gdy jesienią wygra nieznacznie PiS, a Kukiz będzie trzeci z dużą ilością szabel? Postanie jedyna możliwa koalicja: klon koalicji z 2005 roku. Prezes u steru i nowy Lepper, tym razem w skórze, kapturze i glanach na nogach.
Jednak sam Kukiz to nie wszystko. Kukiz wprowadzi do Sejmu kilkadziesiąt osób. Wg jakiego klucza przy obecnej ordynacji wyborczej zostaną stworzone terenowe listy wyborcze partii Pawła Kukiza? Śmiem twierdzić, że z klucza bardzo przypadkowego. Paweł Kukiz jeszcze całkiem niedawno był artystą scenicznym. Nie może posiadać ani struktur, ani kontaktów, ani wiedzy, ani doświadczenia w terenie. Zda się on na tych, którzy mu pomogli w wyborach prezydenckich. Zacznie się wojna o biorące jedynki ('prawybory' w stylu JOW) i w efekcie na listach pojawi się armia przypadkowych ludzi prących do Sejmu z powodów bardzo różnych. Najmniej popularnym z tych powodów będzie powód ideowy. Mamy więc Kukiza i jego średnioideowe przypadkowe pospolite ruszenie.
Powołam się tu na casus Palikota: polityka niezwykle sprawnego, inteligentnego, grzeszącego jednak zbyt górnolotnym artykulowaniem własnych myśli. Polityka będącego w matriksie od lat; znającego ludzi; znającego teren; znającego realia. Nie poradził on sobie z przypadkowością we własnych szeregach. Dziś poza Palikotem i (do niedawna) jego cudownym dzieckiem Andrzejem Rozenkem nie ma w jego strukturach nikogo ważnego. Jak więc Kukiz ma taki ciężar udźwignąć? Proporcjonalna ordynacja wyborcza z którą walczył w wyborach prezydenckich, a którą będzie musiał ujeździć chcąc ją potem w Sejmie zmienić, wydali go metodą zgoła fizjologiczną.
Ideowość Kukiza i twrdogłowość Prezesa wraz z świtą urodzi konflikt, który rozwali rządzący układ w przeciągu kilku miesięcy. I nastąpi to w taki sposób, że nie będzie co zbierać. Na Boże Narodzenie dostaniemy pod choinkę zapowiedź nowych wyborów, a w lutym-marcu PO wróci do łask. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wraz z PO do łask wróci PSL i SLD. Powstanie nowe-stare.
Tak właśnie zakończy się wspomaganie dziś Pawła Kukiza przez PiS i Prezesa. Jednak dla nas, wyborców będzie to coś pozytywnego, bo po siedmiu latach bajdurzenia, jak to u nas jest dobrze i wspaniale, przyda się porządny reset. Naród przypomni sobie lata 2005-2007 dostając ich kopię jesienią 2015. Politycy także zauważą, jak im przez ostatnie lata powyrastały brzuszyska i daj Boże, znowu wezmą się do roboty. Tymbardziej, że w obecnych czasach nie da się z iphone'a wyciągnąć baterii, aby spokojnie, w biurowym zaciszu porozmawiać o biznesie. Pamiętajmy o tym.
Inne tematy w dziale Polityka