Teologia Polityczna Teologia Polityczna
55
BLOG

Mateusz Matyszkowicz: Sarmata w Orszaku

Teologia Polityczna Teologia Polityczna Kultura Obserwuj notkę 0

6 stycznia król Jan Kazimierz miał zwyczaj składać na ołtarzu wszystkie monety, jakie wybito w ciągu roku. Hołd prawdziwie królewski.


W dawnej Polsce tego dnia jedzono uroczysty obiad. Na koniec podawano ciasto migdałowe – kto znalazł w nim migdały, zostawał migdałowym królem. Od domu do domu chodzili kolędnicy. Święto Trzech Króli miało pachnieć bakaliami i rozbrzmiewać muzyką.


Jagiellońska Polska lubiło to święto. Znakomicie podkreślało ono różnorodność Rzeczpospolitej i godność jej obywateli. Tego dnia każdy jest królem idącym do szopki.


Uczyło radosnego i zmysłowego świętowania. Ktoś mógłby powiedzieć nawet, że ta radość ma w sobie coś pogańskiego i wcale nie byłby w błędzie. Tego dnia hołd Nowonarodzonemu Bogu oddaje bowiem świat pogański. Nie świętują „czyści” i ci, którzy są najbliżej, ale ci, którzy mieli najdalej, a mimo to przyszli. Jak każdy z nas.


 Dla Kościoła na Wschodzie i Zachodzie to jest właśnie dzień Epifanii, Objawienia. I choć naprawdę Ewangelie mówią o magach, uczonych astrologach, którzy rozpoznali znaki z gwiazd i kierując się nimi dotarli do nowo narodzonego króla, to jednak od wczesnego średniowiecza owych magów przedstawia się po królewsku.


Kolędować można różnie, nigdy jednak nie robi się tego samotnie. Kolęduje się w rodzinie, ze znajomymi, sąsiadami. Kolęduje się z ludźmi obcymi. W tym roku 3 stycznia będzie kolędować Warszawa. Na kolorowo, z pełnym ceremoniałem, we wspaniałym orszaku, Orszaku Trzech Króli.

Mateusz Matyszkowicz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura