Teologia Polityczna Teologia Polityczna
44
BLOG

Mateusz Matyszkowicz: Znowu branka

Teologia Polityczna Teologia Polityczna Polityka Obserwuj notkę 6

Czytając kiedyś program ZNP, znalazłem w nim zapis o objęciu dzieci powszechnym wychowaniem przedszkolnym. Innymi słowy, o obowiązkowej brance wszystkich trzylatków do przedszkoli. Myślałem sobie: baju, baj. Potem ZNP przygotował projekt ustawy. Też baju, baj. Związkowcy tak już mają.

 

Przeraziłem się natomiast, dowiadując się o podobnych zamiarach naszego rządu.

 

Wiem, że związkowców ciężko przekonać. Stoi za nimi chęć zapewnienia większej ilości etatów nauczycielskich, zwłaszcza w kontekście małego przyrostu naturalnego. Kierują się oni też szczerą, choć nie podzielaną przeze mnie wiarą, że wychowanie i nauczanie dzieci wymaga szczególnych kompetencji, których nabywa się na studiach pedagogicznych.

 

Inaczej z rządem. W przypadku obecnych władz MEN mamy do czynienia po prostu z mocno lewicowym odchyleniem, które aplikowane jest do polskiego systemu edukacji. Dochodzą do tego argumenty, które bliskie muszą być eksperckiemu otoczeniu premiera.


Wiążą one wczesną edukację i socjalizację w grupach przedszkolnych z wyrównywaniem szans rozwojowych dzieci, zwiększeniem ich potencjału na przyszłość, a także z poprawieniem aktywności zawodowej kobiet. Za jednym zamachem załatwiany jest cel ideowy (zabranie dzieci i kobiet z domu) oraz ekonomiczny (zwiększenie potencjału ekonomicznego społeczeństwa).


O ile z argumentacją ideologiczną nie ma co walczyć, jaka jest – każdy widzi. I w jaki sposób odnosi się do wolności jednostek u tych pseudoliberałów – to także jest jasne. O wiele ciekawsza jest argumentacja ekonomiczna – i tutaj, gdyby taka dyskusja rzeczywiście doszła do skutku, mogłoby dojść do interesującej wymiany argumentów.

 

Po pierwsze, łączenie wczesnej edukacji z rozwojem społecznym jest dość ryzykowne. USA przerabiały to w latach siedemdziesiątych. Na fali wyrównywania szans i aktywizacji socjalnej grup marginesu wprowadzono tam liczne programy objęcia wychowaniem w grupach jak najmłodszych dzieci. Większości z nich patronował prof. Ian Belsky. Dziś, po trzydziestu latach, żałuje tego eksperymentu. Nie doszło do żadnego wyrównania szans ani zwiększenia potencjału edukacyjnego dzieci. Przeciwnie, dzieci z rodzin marginesu najczęściej trafiały do grup podobnych im rówieśników. Oderwanie od indywidualnej opieki rodzica przyspieszyło tylko negatywne skutki złej socjalizacji.


Po drugie, wciąż nie docenia się ekonomicznego potencjału rodziny. Nacisk kładziony jest na emancypację jednostek, która ma wprowadzić jak największą liczbę ludzi do gry rynkowej. Kobiety do pracy i zwiększenia potrzeb konsumpcyjnych. Dzieci na rynek edukacyjny – z przedsiębiorstwami jakimi są przedszkola, z etatowymi nauczycielami, z podręcznikami itp. Nie dostrzega się przy tym podobnego potencjału, jaki tkwi w rodzinie, która jest jednym organizmem, generującym także własne potrzeby i wytwarzającym własny dochód. Także ten społeczny.


I jeszcze tak na marginesie europejskości oraz innych dyskusji o edukacji. Jaki kraj ma najlepszy w Europie system edukacji? Finlandia. Obowiązek szkolny zaczyna się tam w siódmym roku życia.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka