Jeżeli istnieje Bóg, to czy tworzylby inne prawa dla człowieka i inne dla otaczającej go natury? Z punktu widzenia czlowieka, wydaje się to malo prawdopodobne i nielogiczne.
Zatem jeśli odkrywamy coś w naturze, to odkrywamy również prawa rządzące człowiekiem.
Spójrzmy na konstrukcję naszej mowy i tworzonych przez nas zdań. Nieodlącznym elementem opisów przyrody jest orzeczenie l(czasownik), a więc opis dziania się. Dotyczy ono głównie materii, którą reprezentuje podmiot. Nasze zdania (opisy zewnętrznej rzeczywistości) to podmioty dziejące się w czasie.
A teraz spójrzmy na prawa, które umysl czlowieka wymyśla. Prawo grawitacji Newtona, to prawo dziania się materii w zależności od odległości, którą zawsze można wyrazić poprzez czas. A przecież czas jest odpowiednikiem orzeczenia w zadniu.
Zatem, czy to co wymyśla człowiek, nie jest ściśle ograniczone do jego języka?
Można postawić pytanie retoryczne - co bylo wcześniej; język czy prawa natury ale wydaje się, że odpowiedź jest oczywista. To język i jego zasady gramatyczne, kształtują to co wiemy o rzeczywistości.
Czy jest to pełnia możliwości ludzkiego umyslu, czy też ... ograniczenie?