Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski
2747
BLOG

Trzeba dalej pracować u podstaw!

Tomasz P. Terlikowski Tomasz P. Terlikowski Polityka Obserwuj notkę 103

 

Status quo zostało utrzymane. W Polsce nadal zabijać można niepełnosprawnych czy upośledzonych, ale projekt SLD, który miał dopuszczać zabijanie także zdrowych został odrzucony z kretesem. I to już w pierwszym czytaniu.

Trudno mówić o zwycięstwie w dniu, w którym tak wielu polityków, także tych, których można było szanować, wzięło na siebie odpowiedzialność za krew niepełnosprawnych dzieci (zabijanych, o czym nieczęsto się pamięta do 24 tygodnia ciąży). Jarosław Gowin, Andrzej Czuma, Stefan Niesiołowski, Antoni Mężydło czy Radosław Sikorski, czyli ludzie, którzy często podkreślali swój katolicyzm, i głosowali wielokrotnie zgodnie z zasadami moralnymi, dziś zagłosowało za zabijaniem niepełnosprawnych, przede wszystkim dzieci z Zespołem Downa. Trudno też wieszczyć zwycięstwo, gdy zabrakło ledwie trzech głosów, by przekazać projekt do dalszego procedowania.

Ale jednocześnie trudno ogłaszać wielką klęskę czy hańbę, gdy projekt SLD przepadł z kretesem (31 posłów było za wolnością zabijania), i to już w pierwszym czytaniu, gdy – po raz kolejny – okazało się, że ogromna część polskich polityków, i to nawet tych, których partie próbowały na nich wymusić głosowanie za zabijaniem niepełnosprawnych potrafiło się im sprzeciwić (tu wielki szacunek dla piętnastu posłów PO, którzy byli za życiem); gdy okazało się, że można otwarcie mówić o sprzeciwie wobec aborcji i gromadzić wokół tego przesłania setki tysiące ludzi. To wszystko stanowi niewątpliwy sukces, który widać szczególnie dobrze, gdy uświadomimy sobie, że jesteśmy – jak dotąd – jedynym krajem, w którym udało się odwrócić prawną zgodę na aborcję. Nigdzie więcej się to nie udało. Nie ma też przykładów krajów, w których projekt całkowitego zakazu aborcji zebrałby 600 tysięcy podpisów, a propozycja zabijania na życzenie została odrzucona także przez liberałów...

Słowem trzeba sobie powiedzieć zupełnie otwarcie, że – by posłużyć się terminologią sportową – zaliczyliśmy remis, to jednocześnie byliśmy zwyczajnie lepsi. Feministki i lewicowcy obyczajowi mogą stawać na głowie, a nie zbiorą 600 tysięcy podpisów w trzy tygodnie, mogą też pożegnać się z nadziejami na 186 posłów, którzy by poparli ich zamiary. 31 posłów (kilkunastu z ich partii nie zagłosowało w ogóle) to jednak wynik więcej niż mizerny, i to mimo stałego wsparcia mediów dla zabijania nienarodzonych.

Ten remis nie powinien usypiać. Trzeba zabrać się ponownie do pracy i przygotować jeszcze raz podobną akcję; a potem jeszcze raz, i jeszcze, i jeszcze, aż do skutku, aż do momentu, gdy uda się zakazać zabijania w ogóle. A poza pracą w parlamencie nie wolno ustawać w pracy w przestrzeni społecznej. Wystawy, spotkania, szkolenia, rozsyłanie fotek z USG z naszymi dziećmi, wlepki, filmy, projekty artystyczne, kazania (to do księży), jasne przypominanie, że popieranie zabijania – szczególnie publiczne – wyłącza z Kościoła i uniemożliwia przystępowanie do komunii świętej (warto zacząć już teraz!!!) - to wszystko jest przed nami. I w końcu możemy być pierwszym krajem, który wróci do normalności, zakazując zabijania.

I tylko jedno martwi... To, że przez wszystkie te lata kolejne setki, a może nawet tysiące dzieci będzie rozrywanych na strzępy. Za ich śmierć odpowiadają ci, którzy dziś zagłosowali przeciw życiu.

Chrześcijański konserwatysta Tomasz Terlikowski Utwórz swoją wizytówkę A oto i moje dzieła :-) Apel ATK ws. CBA

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka