Pojutrze miną dwa miesiące od kiedy zaszło Slonce Tatr.
Rządzi nami Tusk. Niektórzy nazywają go "Słońce Bałtyku" - nie wiem czemu.
To chyba taka dziecięca złośliwość. Porównanie dla Kaczyńskiego pokazywało
jego ciągoty do autorytaryzmu (a najlepiej dyktatury dekretowej). Tuskowi
raczej przysługiwałby "nickname" w odwrotna stronę. "Obiecankiewicz", na
nieszczescie PIS, już jest zajęty. "Plastelina", czy "teflon" bez
polotu i nie pasują do nazwiska...
Zostawmy to...
Można było się tego spodziewać, media już po tygodniu orzekły ze Tusk sie nie
nadaje. "Wprost", "Rzepa" i "Nasz Dziennik" juz oglosily totalna katastrofe.
Tylko co znaczą 2 miesiące? Z jednej strony dużo. Pokazują styl i
polityczne układy. Z drugiej nic, bo w dwa miesiące nie da sie naprawić
zarządzania średnia firmą, a co dopiero administracją publiczną.
I jak zwykle ukazuje sie bezrefleksyjna bezczelność odchodzącej władzy.
Oczekują rozwiązania problemów, które sami pozostawili, w krótszym czasie
niż im był dany. Śmieszne wręcz wydaja sie sarkazmy PiS na temat niewiedzy
Tuska nt. zarobków lekarzy. A przecież nawet dziecko wie ze mamy
konstytucyjna ciągłość władzy. Skoro MZ nie wie tego teraz to tym bardziej
przez dwa lata Religa tez o tym nie wiedział!
I teraz pytanie, czy Tusk ma szanse być dobrym premierem? Od poczatku,
jeszcze przed wyborami odpowiedz brzmiala "nie ma na to żadnych szans". To
dlaczego mamy sie cieszyć ze wladza sie zmieniła? A to dlatego ze poprzedni
rzad byl tak zly, najgorszy w historii Polski po 1989 roku, że każdy inny
bez problemu bedzie lepszy. Bo w rzadzeniu kraju nie dziala maksyma, ktora dziala w wojsku: "od złej decyzji jest gorszy brak decyzji".
Nie mamy już państwa totalitarnego, tam gdzie nie ma decyzji odgórnej rodzi
się inicjatywa. Naród sobie poradzi z biernym rządem. Najgorszy jest rząd z
misją zrobienia wszytkim dobrze za ich pieniądze i to po swojemu, "chłopskiemu" myśleniu.
