William Burke William Burke
30
BLOG

Kataryna vs Dziennik czyli ‘tabloizujemy’

William Burke William Burke Polityka Obserwuj notkę 0

    Większość z Was, a może i każdy zna „aferę” Kataryny. Taka zwyczajna blogerka z własnymi poglądami, która je wypowiada anonimowo, bo jak twierdzi nie może się podpisywać z imienia i nazwiska, bo w Realu miałaby kupę nieprzyjemności. No i ok. Dla kogoś to jest niesamowite? Cały Internet czymś takim stoi. A jednak i z bzdury można zrobić gorącego newsa rodem pudelek.

Jednak wszystko się zmienia, gdy robi to znana wszystkim i uważana za.. no za na poziomie gazeta. Robi się ciekawiej, gdy miesza się ze sobą kilka rzeczy, co do istoty, niezwiązanych ze sobą, a robi się jeszcze ciekawiej, gdy robi to naczelny.
Kiedyś wszedłem w polemikę z tumanowatym naczelnym gazety Obsesja – takiego miesięcznika wydawanego w ramach braci studenckiej z Łazarskiego. Napisał – jak mi się wtedy wydawało – lipny tekst o edukacji. Wszystko uprościł, wyprasował, wrzucił mnóstwo błędów rzeczowych, a sam tekst stylistycznie i leksykalnie leżał i kwiczał. Ja rozumiem takie błędy na blogach. Sam takie popełniam, jednak druk obliguje i determinuje do pewnego poziomu. No, tak, czy inaczej, okazało się, że rzecz i tak była plagiatem kompletnym w treści - tekstu jakiegoś szczeniackiego „na siłę” prawicowca o poglądach zabijać pedałów, więc machnąłem ręką i pomyślałem: tak to jest, jak się amator bierze za wydawanie gazety.
Sprawa wygląda inaczej, gdy naczelny opiniotwórczego dziennika rozpoczyna zdanie tak:

„Pocałujcie mnie w dupę... - tak powinien zaczynać się list do Was, gdybym się chciał trzymać Waszej konwencji.”

Potem jest tylko coraz śmieszniej coraz bardziej żałośnie irytująco i… i skończyły mi się przymiotniki i przysłówki.
Można zrozumieć zamysł i konwencje i opierać się na fakcie do kogo był adresowany ów list otwarty. [tym którzy nie złapali tej afery za nogi: chodzi o pół-mózgów, którzy wpadają na komentarze, czy fora, żeby bez merytorycznej części wypowiedzi wszystkim na około nabluzgać]. Jednak nie usprawiedliwia powyższy fakt z nawiasu, formy, jak i treści. Wygląda to tak. Dziennik strasznie nawalił wysyłając sms do kataryny z groźbą, że albo ona zacznie pracować dla dziennika, albo koledzy z faktu rozpieprzą jej życie. Potem sprawa się rypła, bo kataryna taka jest, że się z niczym nie pieprzy i dziennik rozpoczął debatę na temat anonimowości, a wszyscy zdają się zapomnieć, że poleciał szantaż jak w mordę strzelił i gazeta, niby poważna, zrobiła coś na miarę Faktu, Pudelka i Superexpresu i rozpoczęła debatę, która i tak jest kompletnie niepotrzebna. Niepotrzebna z tego względu, że to nie w dyskusji leży sedno sprawy tylko w prawie. Gdyby umożliwić organom ścigania karać grzywnami za wpisy typu same bluzgi, to ludzie by darowali sobie takie wpisy. Fakt szkoda pieniędzy. Trzeba by zatrudnić sztab, opłacić kupę etatów i w ogóle gra nie warta świeczki. Więc jeśli naczelnemu Dziennika przeszkadza forma wpisów niech zatrudni kilkunastu moderatorów, którzy będą 24/24 monitorować treści wpisywane przez czytelników.
Zauważyliście? Sam odszedłem od sedna sprawy. Sprytne nie? Nagle odchodzimy od najważniejszego faktu. Że został zastosowany szantaż, a ten prawnie jest karany. Dziennik mógł sobie pozwolić na taki ruch, bo doskonale wie, że kataryna nie pójdzie z tym na policję i do sądu, bo chce być anonimowa. Mimo wszystko.
Naczelny dziennika, jednak dalej, w iście kowbojskim stylu, robi szarże na ludzi coraz bardziej:

„Ale jeśli zechcemy, każdego możemy ujawnić.”

Wychodzi na to, że jesteśmy zdani na łaskę i nie łaskę prasy. Czwarta władza, która miała być naszymi ustami w demokracji – nasze usta chce zamykać, a samemu kreować politykę i nami manipulować. Groźnie? Groźnie to dopiero będzie:

„Budzi to w Was przerażenie? Że jutro taki sam sms, jak do Kataryny, przyjdzie do Was?”

Od kiedy ma budzić w nas przerażenie, że przyjdzie do nas złowieszczy sms tylko dlatego, że wypowiadamy swoje zdanie merytorycznie, bez bluzgów, bez manipulacji, stawiając na wszystko dowody, nie bluzgając, pisząc tak merytorycznie lub nawet podobnie, jak robi to właśnie kataryna?
I dalej:

„Dlaczego nie możemy pogrzebać w Waszych życiorysach i sprawdzić, kto z kolei Wam płaci?”

Tu się trochę uśmiechnąłem. A potem puknąłem się w głowę.
A może my popatrzymy na ręce prasy? I z konfrontujemy to z kodeksem etyki waszego zawodu? Jak nieprofesjonalnie podchodzicie do tematów, szukacie afer, których nie ma, robicie pandemie z 80 ofiar świńskiej grypy, kreując nieistniejącą histerię, bądź o kryzysie zaczynacie pisać na rok przed rozpoczęciem. Może zaczniemy wyciągać artykuły z przeszłości, które tak zakopujecie w niebyt nowymi, bzdurnymi, nikomu nie potrzebnymi głupotami, w których wszyscy bez wyjątku się skompromitowaliście. Może powyciągamy samych ludzi, którym zniszczyliście życie i dokonaliście na nich sądu kapturowego. Może pokażemy ludziom jak pracujecie, gdy zdarza się tragedia, jak żerujecie na czyimś nieszczęściu, tylko po to, by mieć gorący materiał, który przyciągnie reklamodawców. Może zapytajcie się sami siebie kto wam daje prace kupując waszą gazetę zaglądając na wasze strony internetowe. To są dobre pytania.

Nie widzę osobiście żadnego, ale to żadnego związku Kataryny z bluzgaczami. Mówimy tu o dwóch odrębnych światach. Głąbach i naprawdę utalentowanej hobbystycznej publicystce, z większą niż ogół potrzebą  wypowiadania się bez rujnowania sobie życia prywatnego. Niektórzy mają ochotę brać czynny udział w debacie, w samej demokracji, ale nie mają ochoty komplikować sobie życia. Nie każdy, z taką potrzebą, od razu chce lecieć do gazety i stawać się publicystą lub nie każdy, od razu, chce zostawać politykiem, czy działaczem społecznym. Niektórzy po prostu chcą się wypowiadać tak jak zakłada to demokracja. To że muszą być pod pseudonimami to nie jest problem tych ludzi – to nie jest nawet mój problem. To jest problem jakości demokracji w naszym kraju.
Czy kataryna jest hipokrytką? W pewnym sensie tak, bo wypowiada się w taki sposób, który mógłby jej skomplikować sprawy biznesowe. Ale czy to cecha charakteru kataryny? Raczej nie. Po prostu my jako społeczeństwo nie dorośliśmy do demokracji i nie rozumiemy „Nie zgadzam się z Tobą, ale oddam życie, byś mógł to mówić dalej” 

normalny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka