William Burke William Burke
37
BLOG

Kataryna, wojna i konstytucja

William Burke William Burke Kultura Obserwuj notkę 1

Chciałbym w sumie poruszyć trzy sprawy.

Pierwsza to nieszczęsna afera Kataryny. W sumie, to przestałem już lubić to słowo – Kataryna – ale także przestałem lubić inne słowo: Dziennik. Żenujące jest to, że w momencie kiedy cały Internet wkurzył się, co nie miara, na całą sytuację z kataryną i bardzo brzydkie rozegranie dziennika, tenże dziennik robi sobie jaja. Najpierw wyłącza komentarze, których osobiście nigdy nie używałem, dlatego też mi ich nie brak, potem nagle pojawiają się wypowiedzi gwiazd i światłych tego świata na temat jacy to internauci są be. A raczej nie internauci a ANONIMOWI internauci. Wypowiada się przy tym Kukiz, o którym osobiście myślałem, że się wycofał z życia publicznego i nie uważam go za człowieka o szerokich horyzontach mimo twórczości i mimo doświadczenia czysto życiowego i Mezo, o którym też sądziłem, że zajmuje się nową rodziną wespół ze starym wydawcą i nie nagrywa już utworów. A jednak nagrywa. Opluj.pl. Sprytne. Do tego jeszcze nadciąga niezłomny Michalski Cezary, który jak gówniarz bluzga internautów za to, że używają pseudonimów, a sam – przecież niby prawicowiec – używa do swojej nagiej twórczości xywki Marek Tabor. No niby to nie jest jakiś The one, ale imię i nazwisko przecież! Żenująca jest ta próba manipulacji przez dziennik na poziomie, ja wiem… 5 klasy podstawówki? I żenująca jest dwulicowość dziennika i udana nota bene próba tabloizacji dziennika. Tyle

Sprawa druga jest ciekawsza, a Katarynę zostawiam jej samej – dziewczę potrafi się bronić samo. Byłem na filmie Wojna Polsko-Ruska. Ja może jestem ograniczony intelektualnie, ale sam film jest dnem. Jak sprawdzałem ostatnio napisany przez siostrę pierwszy pozew to pierwszy zarzut: przekombinowałaś. Przeintelektualizowałaś. I takie myśli mam na temat tego filmu. 19 latka zrobiła niby książkę, której przeczytałem tylko ćwierć, bo dalej już nie mogłem i postanowiła, że zezwoli na film. Oczywiście, zdjęcia, realizacja, dialogi niekiedy śmieszne – wszystko ok. Ale fabuła filmu, zdeterminowana przez treść książki, jest po prostu słaba. Przypomnieć sobie narkotykowe jazdy z filmów ‘Requiem dla snu’, czy chociażby ‘Candy’ lub konwencja snu przedstawiona w ‘Stay’ to w ogóle 1 liga przy piątej lidze ‘Wojny…’. Chaos i kompletnie niezrozumiała fabuła, której zakończenie jest po prostu przeintelektualizowane, banalne i nazwijmy rzecz po imieniu słabe. Pomysł na film jak najbardziej dobry, ale brakuje tu porządnej puenty, obudzenia się Silnego i no nazwijmy to tak, jak się należy, jakiegoś morału. Oczywiście film niesie treść, ale ta treść nie jest dla ludzi. Mam wrażenie, że Masłowska jest na tyle jeszcze niedojrzała, że książkę napisała tylko dla siebie – ewentualnie Pilcha którego niezwykle szanuje i cenie – a film pozwoliła zrobić tylko dla siebie, reżysera i scenarzysty. Film znajdzie uznanie wśród skretyniałej, latającej na romansidła publiczności dla której 15 razy „kurwa” w przeciągu zaledwie 14 sekund i prymitywne dialogi to strzał w dziesiątkę. Film znajdzie odbiorców wśród intelektualistów z cudzysłowem i film odnajdzie miłośników wśród tych, którzy mają ogromną potrzebę pozowania na intelektualistów i im bardziej czegoś nie rozumieją, tym lepiej. Oczekiwałem raczej czegoś bardzo świeżego. A jestem jeszcze bardziej wkurzony, bo dano mi do połowy nadzieję, że jest o to coś niezwykle świeżego, coś nowego, a skończyło się klapą. Nie chodzę zbyt często do kina, ale kilkadziesiąt razy byłem i nigdy nie widziałem, żeby ludzie w trakcie seansu dość sporym gronem wychodzili z kina. Tak co 15 minut widziało się ludzi, jak wstawali i wychodzili i nie dawali szans dla tego obrazu. Jedno co trzeba przyznać temu „dziełu” – polskie kino jednak ma potencjał i ma niezwykle utalentowanych aktorów. Szkoda tylko, że te talenty wychodzą przy graniu totalnych wykolejeńców, a przy rolach wysokich – że tak to nazwę – te talenty padają. Nie zgadzam się, także z opiniami, jakoby Szyc zagrał lepiej / gorzej w symetrii. Zagrał po prostu inaczej i kogoś innego. I to jest wartościowe. Dla aktora. Publiczność? Publiczność wychodzi. Szkoda

Sprawa 3 to kwestia konstytucji. Jednakże z uwagi na fakt, że jestem zmęczony pozwolę sobie o tym napisać jutro.

normalny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura