TheDreamySniper TheDreamySniper
1076
BLOG

Stres to zdrowie!

TheDreamySniper TheDreamySniper Polityka Obserwuj notkę 12

Zawał serca. Choroba wieńcowa. Trauma. Wrzody żołądka. Tak, mili Państwo, takie atrakcje funduje nam PiS. Nam - Polakom i nam – światu, bo geniuszowi zbrodni nie wypada wszak działać na mniejszą skalę. Dzięki politykom Platformy wiemy już, że PiS ostrzy zęby na pieniądze emerytów, a rządy zacznie od wyjścia z Unii i wojny z Rosją. Pojawiły się też obawy, że straszna prawica wprowadzi brunatną dyktaturę, a barwnych wyznawców nieodżałowanej tęczy zakuje w kajdany i zgwałci przez oczy, zmuszając do oglądania filmów, których bohaterowie odgrywają stereotypowe role płciowe. Trzeba przyznać, że obawy o zdrowie obywateli są w tej sytuacji całkiem naturalne i perfekcyjnie dopełniają obrazu apokalipsy, która ogarnęła nasz kraj po wyborach. 

Wszystkie wymienione na początku tekstu choroby powoduje stres. Stres fundowany otoczeniu przez wyniesioną do władzy opozycję. Skąd takie oskarżenia? Oczywiście z wiarygodnych źródeł. Otóż obiektywny i (od niedawna) „niepokorny” redaktor Żakowski ogłosił, iż "Zwycięstwo PiS (…) wywołało stres i niejednokrotnie bardzo surowe komentarze u naszych zagranicznych partnerów". Żakowski nie może nie wiedzieć, że większość owych komentarzy stanowiły artykuły pisane na zamówienie przez dziennikarzy o jawnie antypisowskich poglądach. Abstrahując od tego, każdy sceptyczny wobec nowej władzy głos ze strony takich hegemonów jak Niemcy, czy Rosja, przyzwyczajonych do rozgrywania Polski według własnego widzimisię powinien być w naszym kraju odbierany z pełnym nadziei entuzjazmem. Jakkolwiek jedna jaskółka wiosny nie czyni, to jest to wyraźny znak, że europejscy wajchowi traktują kształtujący się rząd jako strażników polskiej suwerenności i własnych interesów, nie zaś jak swoich usłużnych kamerdynerów. Czy pan Żakowski tego nie widzi? Ma wszak duże rozeznanie w świecie polityki. Według autorów książki „Resortowe dzieci. Media” odbył również specjalistyczne szkolenie w PRL-owskiej Wojskowej Służbie Wewnętrznej, a to musi iść w parze z pewną wiedzą i życiowym doświadczeniem. Nieprawdaż?

Oburzonemu Żakowskiemu wtórowała koleżanka po fachu, Dominika Wielowieyska, która na łamach internetowego wydania Gazety Wyborczej załamywała ręce nad planowaną przez nową władzę likwidacją gimnazjów. Reforma szkolnictwa, zdaniem dziennikarki, „(...) przyniesie wielki bałagan, będzie kosztować sporo pieniędzy, a [jej] skutkiem ubocznym będzie stres nauczycieli, rodziców i dzieci”. Stres – to słowo klucz dla zrozumienia zagrożenia, jakie stanowi dla nas nowa władza. Nieistotne, że Polska wypełnia się magistrami bez kwalifikacji, a licealiści z roku na rok biją nowe rekordy maturalnych porażek. W końcu ryba zaczyna psuć się od głowy, więc skoro prominentny członek SLD, do niedawna poseł, a więc przedstawiciel narodu, Dariusz Joński stwierdził, że Powstanie Warszawskie wybuchło w 1988 roku, a stan wojenny wprowadzono rok później, to trudno wymagać by "zwykli" obywatele wiedzieli więcej.

Ograniczania stresu możemy uczyć się choćby od postępowej Danii. To tam, w świetle rosnącej gwałtownie liczby przestępstw seksualnych popełnianych przez imigrantów zdecydowano o zorganizowaniu kursów integracyjnych na temat seksu i gender. Ma to w opinii specjalistów spowodować zmniejszenie liczby gwałtów (sic!). Tym samym Duńczycy z ogniem wojować chcą napalmem, ale cóż, co kraj to obyczaj.

Bywają jednak sytuacje, w których stres obywateli przestaje się liczyć, a media głównego nurtu zachowują stoicki spokój. Takich wyjątków jest dość sporo – według danych GUS na rok 2014 4/5 dzieci w domach dziecka ma obydwoje rodziców. W Polsce przybywa też bezdomnych nieletnich, w ciągu dwóch lat ich liczba zwiększyła się o 354 (!). Nie są to jednak tematy obecne w mediach. Widocznie według przedstawicieli mainstremu stres związany ze zmianą szkolnej nomenklatury jest większy niż ten, spowodowany odseparowaniem od najbliższych i utratą dachu nad głową. Może i racja? Przecież od lat usiłuje się nas przekonać, że rodzina jest kolebką najgorszych dewiacji i najbardziej toksycznym środowiskiem, w którym może przebywać człowiek. Ku temu poglądowi wydaje się skłaniać prof. Janusz Czapiński, socjolog, który w niedawnym wywiadzie udzielonym – a jakże – Gazecie Wyborczej, jednoznacznie stwierdził, że dzieci należy z rodziny "wyrwać". Pójdźmy o krok dalej – ten sam Czapiński ogłosił ostatnio, że młodzi Polacy powinni opuścić ojczyznę, bo ich „radykalistyczny fundamentalizm zagraża porządkowi społecznemu”. Cóż, nie sposób zaprzeczyć, doskonały przykład zepsucia młodych mogliśmy zaobserwować podczas ostatnich wyborów parlamentarnych, gdy zdecydowana ich większość oddała głos na zbrodniczy PiS. Precz z podpalaczami demokracji, wygońmy radykalną młodzież na londyński zmywak, niech tam snują swoje groźne sny o polskiej potędze!

Młodzież szkolną zamknijmy więc w gimnazjalnych rezerwatach, krnąbrnych studentów wyrzućmy poza granice i tym samym równowaga w systemie zostanie zachowana. I pamiętajmy – koniecznie ograniczmy stres, nie czytajmy prasy niezależnej, oglądajmy tylko przefiltrowane, upudrowane i opakowane w błyszczący papier TVN-owskie Fakty, zamknijmy oczy, zasłońmy uszy, a ręce zanurzmy w ciepłej wodzie z kranu. "Zaprzestańcie patriotycznych podrygów i zapomnijcie się w chocholim tańcu" zdają się kusić lokaje establishmentu.

Pamiętajmy jednak, że stres w rozsądnych dawkach może motywować, a po odsunięciu od władzy postkomunistycznej arystokracji i dwóch z rzędu wyborach wygranych przez PiS stoimy przed ogromną szansą. Nurt pragnący zmiany wywalczył sobie złoty róg. Cała sztuka w tym, by go teraz nie zgubić. I stresować się - ale z umiarem.

https://twitter.com/TheDreamySniper

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka