Osobiście dzisiaj słyszałem w wieczornych Wiadomościach TVP zarzut wobec pana kandydata Trzaskowskiego, że ten chce ZWRÓCIĆ (podkreślenie moje) organizacjom żydowskim 200 miliardów (ostatecznie nie dosłyszałem czego), któremu to zarzutowi towarzyszyło stosowne nagranie filmowe, ze ścieżką dźwiękową, dokumentujące. No i co taki prosty, przyzwoity i uczciwy wyborca pana prezydenta Andrzeja Dudy ma sobie pomyśleć i według jakich nakazów moralnych postawić swój ważki krzyżyk, skoro do zwracania (choć w ratach) nawołuje chudopachołek niemieckiego tiefen Staatu i wielce szanownego pana Szorosza (to w końcu tak bardzo ważna postać, że zasługuje już na fonetyczny zapis w naszym przecudnie wszak szeleszczęcym języku), a szczery katolik, przynajmniej jak to zasugerowały implicite Wiadomości TVP, zwracaniu jest przeciwny?
Cała rzecz byłaby może i zabawna, gdyby nie pobrzmiewający gdzieś z tyłu głowy frazes, że przecież nie ma przypadków. Nieprzypadkowo Wiadomości mówią o zwracaniu, a nie o dawaniu. Zwraca się wszak rzecz zabraną, ukradzioną, zrabowaną, pożyczoną, użyczoną, zgodnie z nakazami moralności, prawa i oraz reguł objawionych, co to się mieszczą w dość niespójnej kompilacji wybranych utworów nazywanej przez wielu Dobrą Księgą.
No i na domiar złego ten straszliwy mętlik w głowach prawego elektoratu, mętlik, którego pan Jacek Kurski by pewnie nie zaprojektował, gdyby nie kierowała nim ręka samego Belzebuba. Pan kandydat Trzaskowski chce uczciwie zwracać, a pan prezydent Duda nieuczciwie nie . Mamyż to być jak, tfu!, z przeproszeniem, one Szwedy, co to od 360 lat zwracają i zwrócić nie mogą, co szelmy zrabowały w Ojczyźnie naszej nieszczęśliwej? Jako te zbiry, co to miast swych ziemianek w śniegu zagrzebanych pilnować, watahą zbójecką na rabunek ruszały?
Jak się wzięło, zwrócić trzeba.
I co tera?
