Nastąpiła "duża wpadka polskich władz" (sformułowanie ze strony głównej S24). W szeregach ruskich trolli rozpacz - bezwład polskiej armii, brak skoordynowanego dowodzenia, jesteśmy narażeni. A ja jestem szczęśliwy, że Białorusini nadal nic konkretnego o naszych zdolnościach w obronie powietrznej nie wiedzą.
Wypisywane są steki bzdur o nieudolności naszego rządu i armii bez wzięcia pod uwagę podstawowego czynnika wartości naszych reakcji dla rozpoznania radioelektronicznego przeciwnika. Gdybyśmy na każde naruszenie naszej przestrzeni powietrznej reagowali uruchomieniem systemu obrony powietrznej, Białorusini mieli by nas jak na dłoni. Przy użyciu zaawansowanych ®rodków rozpoznawczych przechwycili by sygnały, pomierzyli czasy reakcji, ocenili sprawność systemów wykrywania (i identyfikacj), następnie poddali by cały zebrany materiał gruntownej analizie, która dała by wynik w postaci planu uderzeniowego wykorzystującego nieuniknione niedoskonałości naszych systemów obronnych.
W tej sytuacji, gdy nie dajemy się sprowokować, nie podrywamy F16 do przechwytywania śmigłowców (takie kretynizmy wypisywane są regularnie, oczywiście bez podania liczby i promieni nawrotów, jakie F16 musiałby wykonać w ramach takiego "przechwytywania" gdyby śmigłowiec zwolnił poniżej 230 km/h), nie reagulemy nerwowo i nie emitujemy sygnałów, które mógłby wychwycić przeciwnik, jedyne co pozostaje to zawstydzanie Polaków, prowokowanie do użycia siły, do użycia systemów obronnych - poprzez dezawuowanie wojska i cywilnego kierownictwa MON.
Więc cieszmy się, że mamy zespół rozsądnych dowódców i racjonalnie działające kierownictwo cywilne, które potrafią roztoczyć mgłę informacyjną, jakiej przeciwnik bez użycia radykalnych środków nie jest w stanie rozwiać. Bo Białorusinie nie wiedzą nic - ani czym, ani w jaki sposób, ani w jakim czasie, ani na jakiej głębokości zareagujemy. I niech tak zostanie.
