Nie wiem tego na 100%, ale na 99% uważam, że Wałęsa współpracował z SB w latach 70-tych. Ale za to nie mam do niego pretensji - był młody, rodzina na utrzymaniu, komuna wydawała się wieczna. Tę współpracę mu po ludzku wybaczam. Ale tego mataczenia po 1989 roku mu nie wybaczę. Powinien był stanąć przed Narodem i przyznać się: "tak, popełniłem te błędy młodości, ale potem je odpokutowałem w 1980, przewodziłem strajkowi, który zmienił Polskę (i nie tylko) na lepsze. A teraz mnie sądźcie". I myślę, że dostałby "rozgrzeszenie", jak u mnie. Ale okazał się człowiekiem małym, zapachniała mu prezydendura i poszedł w krętactwo.
Szkoda. Gdyby zachował się jak należy, dziś jego słowo ważyłoby więcej niż słowa prezydenta i premiera raze wzięte, jak kiedyś słowo Piłsudskiego z Sulejówka. Ale tak to bywa - człowiek ma w życiu momenty słabe i wielkie, by mieć zdecydowaną przewagę tych wielkich, trzeba być Mężem Stanu. A Bolek Wałęsa nim nie jest.
