Tomasz Wróblewski Tomasz Wróblewski
432
BLOG

Nagradzać gayów za związki małżeńskie

Tomasz Wróblewski Tomasz Wróblewski Polityka Obserwuj notkę 236

 

Dwoje dorosłych chce tego samego. Być razem, przysiąc sobie wierność, dzielić łóżko, konto bankowe i jak najdalej od swojej prywatności trzymać wścibską biurokrację państwa. Czy może być coś piękniejszego? Czy może być większa wartość naszej cywilizacji indywidualizmu?  

 

W całej tej dyskusji o homofobicznym wystąpieniu Giertycha  zabrakło mi głosu liberała. W Fontanie lamentów o złym reprezentowaniu wizerunku państwa nie było nikogo kto pochyliłby się nad pogwałceniem naturalnych praw do samo decydowania. Ba, w radio Zet usłyszałem nawet pseudo liberała Jana Rokitę, który utożsamiał się ideowo z wystąpieniem Giertycha. Ani w Salonie24, ani w żadnej polskiej gazecie orędownicy wolności gospodarczych i praw jednostki nie podnieśli larum.

 

A jest na co. Polska to nie jedyny kraj Europy odmawiający prawa do legalnych związków małżeńskich gayów i lesbijek. Pozostajemy jednak  osamotnieni w swoim ostentacyjnym sprzeciwie. Politycy odwołując się tu do doktrynalnych założeń Kościoła Katolickiego zapominają o wartościach, które ewaluowały ze świętej chrześcijańskiej zasady miłości bliźniego i poszanowania każdego człowieka -  uznania praw jednostki, tak długo jak nie zagrażają one innym.

 

Parlament za parlamentem, wkrótce  cała Europa przełamie bariery homofonicznych ograniczeń. Cieszy mnie to, nie tylko dlatego, że w przyszłości będę mógł iść na ślub przyjaciół tu w Warszawie zamiast, jak teraz,  lecieć z nimi i korowodem znajomych aż do Hiszpanii. Ale cieszy mnie to też jako wiernego wyznawcę  liberalizmu. Głęboko przekonanego, że naturalne prawo ludzi do łączenia się w pary małżeńskie to w równej mierze prawo obywatelskie -  gwarancja wolności gospodarczych.

 

W Polsce rodziny mogą dziś dowoli obdzielać się majątkiem, bez ponoszenia żadnych podatkowych konsekwencji. Odebranie tego przywileju jednej grupie obywateli ze względu tylko na jej preferencje seksualne jest niczym innym jak  anty rynkowym działaniem. Takim samym jak progresywny podatek, karzący jednostki za ich ciężką pracę i wrodzony talent do robienia pieniędzy. Podatkowa dyskryminacja seksualna ma w Polsce wielu orędowników, ale pamiętajmy, że dyskryminowanie bogatych też ma swoją tradycję, starą jak rewolucja francuska. Nie jest to jednak żaden powód do dumy, ani nic co świadczyłoby o mądrości historycznej. To najzwyklejsza w świecie  hipokryzja.

 

Taka  sama hipokryzja jak biadolenie nad rozpadem struktur rodzinnych we współczesnym świecie. Ponoć świat singli jakim staje się współczesna cywilizacja zachodnia, ze swoimi stolicami wolnych neutronów Londynem, Berlinem, Warszawą, to zagrożenie dla społecznej stabilizacji w XXI. Jeżeli tak, to dlaczego odmawiać prawa nielicznym jednostkom, które na przekór trendom chcą łączyć się w stałe związki? Razem kupować mieszkania, wspólnie zaciągać długi i brać za siebie nawzajem odpowiedzialność.

 

Jaki cel państwowotwórczy może przyświecać zakazowi deklarowania stałości i potwierdzania oficjalnym dokumentem planów statecznego życia? W naszej dysfunkcjonalnej rzeczywistości państwo powinno stawiać sobie za cel łączenie gayów i lesbijek w pary.

 

Skoro są kim są, to zachęcajmy ich do statecznego życia. Nagradzajmy ulgami podatkowymi. Przecież nie zależy nam na tworzeniu społeczności błąkającej się po ciemnych alejach, tabunów szukających partnerów i niebezpiecznego seksu w pubach pełnych narkotyków i dewiacji. Stałe związki, w równym stopniu homo, co heteroseksualne są najlepszą bronią przeciwko AIDS, przemocy seksualnej, rozwiązłości, depresji. Jeżeli chcemy normalności to zachęcajmy do normalnych zachowań. Nie dajmy się zwieść się homofonicznym wywodom Giertycha czy pseudo chrześcijańskiej anty liberalnej argumentacji Rokity.

niespokojny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka