Nie będzie żadnego rozejmu, zawieszenia broni czy pokoju. Wszystko będzie po staremu, tak jak dotychczas. Nie zmieni tego ta dzisiejsza szopka w wykonaniu prezesa na tle Stadionu Narodowego. Bez znaczenia jest, że powie kilka pokojowych słów jeśli sposób jego działania dalej będzie nastawiony na ciągłą konfrontację.
Tu nic nie zmienią jakieś kuriozalne propagandowe deklaracje. Dla tej partii i jej prezesa jest wygodne używanie takiej retoryki powstańczo-wojennej, ponieważ to się po prostu opłaca. Tylko w taki sposób można stale mobilizować elektorat, dzięki czemu zachowują pewność, że ten żelazny czy wręcz osobisty elektorat prezesa pozostanie przy nim choćby nie wiem co mówił i robił.
Czy Prezes myśli, że w obliczu coraz bardziej oddalającej się wizji rządów jego partii i niekorzystnych sondaży, uda mu się po raz kolejny przestawić siebie jako człowieka pokoju. Doskonale pamiętamy te wszystkie "cudowne" metamorfozy, po których jak grom z jasnego nieba pojawiał się ktoś zupełnie inny. Już nie koncyliacyjny, ugodowy tylko nastawiony na konfrontację i zwarcie.
Jak można mówić, że nie będzie się brać udziału w przedsięwzięciach o charakterze publicznym czy ulicznym, zaraz potem informując o udziale 10 czerwca w miesięcznicy na Krakowskim Przedmieściu.
To nie są żadne "marsze procesyjne", to są po prostu manifestacje polityczne. Hasła i okrzyki które tam padają, transparenty tam przynoszone nie mają nic wspólnego z pamięcią. Cóż to jest w ogóle za nowa świecka tradycja aby obchodzić każdą miesięcznicę jakiegoś wydarzenia. Niepojęte!
To naprawdę niebywała hipokryzja. Wychodzić i mówić publicznie o rozejmie, jednocześnie w tym samym czasie deklarując udział w manifestacji politycznej, właśnie w trakcie trwania EURO 2012. Już lepiej byłoby gdyby po prostu nic nie ogłaszał i nic nie deklarował, po prostu niech robi to co zawsze. Bez tego zbędnego propagandowego przedstawienia jakiego byliśmy dzisiaj świadkami.
Jeszcze na dodatek, to mówienie o sobie, że w Polsce nie ma bardziej pokojowego polityka niż on sam. Czy jest to aby wypowiedź na poważnie, czy może z gatunku tych niezwykle "śmiesznych dowcipów" prezesa, z których śmieją się tylko najbardziej wierni zwolennicy i przyboczni prezesa. Resztę co najwyżej wprawiając w stan zdumienia bądź zażenowania.
Nie należy także zapominać o wcześniejszym apelu prezesa z początku maja, gdy wzywał do bojkotu EURO 2012 na Ukrainie.
Nie można zapomnieć, ponieważ obie te deklaracje łączą się w jedną całość. Dzisiaj wezwania o pokój, a przecież właśnie wtedy, za sprawą tego apelu, sprawa EURO 2012 została włączona do bieżącej polityki.
Dzisiaj nie pomogą, żadne fałszywe deklaracje bez realnego znaczenia, tylko realne czyny. Lepiej czasami tak po prostu nic nie deklarować, niż coś zapowiadać i nie mieć zamiaru w pełni się z tego wywiązać. OBŁUDA i tak będzie widoczna, nie trzeba jej maskować pokrętnymi zdaniami, kontekst pozostanie ten sam.
