Tomasz Chmurka Tomasz Chmurka
1872
BLOG

Niezdecydowany Kaczyński

Tomasz Chmurka Tomasz Chmurka Polityka Obserwuj notkę 102

 Wszyscy doskonale pamiętają te nagłe przemiany Jarosława Kaczyńskiego. Gdy jednym razem stawał się politykiem koncyliacyjnym nastawionym na współpracę i dialog, by po chwili czyli po przegranych wyborach, powrócić do retoryki nastawionej na zwarcie i konfrontację. Łagodny stał się nagle ostry.

Za pierwszym razem, czyli podczas wyborów prezydenckich w 2010 roku, niektórzy sądzili, że zmiana prezesa jest autentyczna i trwała. Taka strategia przyniosła najlepszy jak dotąd wynik PiS w całej jego historii. To był jednak pierwszy raz, na dodatek po samej katastrofie smoleńskiej.

W zaledwie tydzień po przegranych wyborach całkowicie porzucono jakąkolwiek politykę pokoju z czasów kampanii. Rozpoczęła się cała seria ostrych wypowiedzi i wywiadów. To właśnie w tym okresie zostało wypowiedziane kontrowersyjne i absurdalne stwierdzenia o "kondominium rosyjsko-niemieckim".

Przypuszczam, że właśnie wtedy, po przegranych wyborach prezydenckich zdano sobie sprawę, ze PiS nie ma szans na władzę. Zdecydowano się na taktykę która miała polegać na ciągłej mobilizacji tego żelaznego elektoratu, właśnie takimi różnymi kontrowersyjnymi hasłami i działaniami. Bowiem, jeśli nie ma szans na władzę, trzeba oprzeć się na stałym elektoracie. Te wszystkie działania spowodowały mocne związanie się tych wyborców z partią ale głównie z samą osobą Jarosława Kaczyńskiego. Mając tak zdyscyplinowany elektorat, mogą być spokojni o miejsce w parlamencie.

Jednak na czas zeszłorocznej kampanii parlamentarnej zawieszono chwilowo retorykę powstańczo-wojenną. Znów widzieliśmy prezesa takiego jak w kampanii prezydenckiej 2010 roku. Za drugim razem, nikt nie dał się nabrać na kolejną przemianę. Prezes długo nie wytrzymał i wybuchnął jeszcze przed samym głosowaniem. Drugie podejście także się nie powiodło. Ponownie powrócono do sprawdzonej retoryki.

To naprawdę komiczne, postępować dwa razy według tego samego scenariusza. Zarówno w 2010 jak i 2011 roku. Jakby sądzono, że pamięć wyborców jest aż tak ulotna, że nie pamiętają co się działo rok temu. Jak widać robienie w bambuko podwójnie, dało podwójną klęskę.

Także przedwczoraj uznano, że można i trzeci raz powrócić do pokojowej retoryki. Nic z tego nie wyszło, przeliczyli się.

Po pierwsze, to co zapowiedział prezes było niespójne i wzajemnie sprzeczne. Jak można deklarować, że nie będzie się brało udziału w przedsięwzięciach o charakterze publicznym czy ulicznym po chwili zapowiadając udział w jak to nazwał "marszu procesyjnym" na Krakowskim Przedmieściu 10 czerwca, który właśnie ma charakter manifestacji POLITYCZNEJ.

Po drugie, Jarosław Kaczyński tak po prostu odrzucił propozycję premiera Donalda Tuska aby wraz z byłymi premierami wybrać się na mecz EURO 2012 oraz zjeść wspólny obiad 4 czerwca. Odrzucając propozycję, Kaczyński pokazał jakie są jego prawdziwe intencje. Bynajmniej nie rozejmowe.

A więc po raz trzeci próba łagodności i trzeci raz klapa na całej linii. Prezes nawet pochwalił siebie samego, że nie było w Polsce od 23 lat bardziej pokojowego polityka niż on sam. Warto pamiętać, że ważniejsze od słów są czyny. Te jak widać zawsze zdemaskują "pokojowego" prezesa. Więc lepiej się w końcu na coś zdecydować, niż urządzać takie szopki jak ta przedwczorajsza.

Więc tak...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka