Wybory, nieważne czy prezydenckie, czy parlamentarne, to syf.I nie myślę bynajmniej o wylewaniu szamba na kontrkandydatów, byłych albo przyszłych sprzymierzeńców czy rozliczanie za rzeczy dokonane lub niedokonane. Plakaty, ulotki - quasimarketing w najgorszej formie. I póki w ramach wybrów to jeszcze ma jakieś (względne) prawo bytu, to wielokrotnie po wyborach piękne, uśmiechnięte buzie polityków mijałem przez wiele dni, czy tygodni.
Pan Górski, pan Dziuba, pan Dzikowski, pani Łybacka... Nazwiska bardziej znane z plakatu, niż z faktycznej działalności. Ktoś powie, że Górski znany, że Łybacka znana. A i owszem! Górski miał jakieś konflikty z prawem bodaj, a pani Łybacka tak namieszała w edukacji, że szkoda słów.
W Poznaniu wyznaczono 25 tablic, gdzie politycy mogą się wieszać. Do tego dochodzą tzw. miejscówki extra, czyli wiaty przystankowe, barierki i ramki w autobusach i tramwajach MPK Poznań, za które oczywiście się płaci. To jednak nie wszystko - prywatne posesje, a czasem, wbrew oczywiście decyzjom włodarzy, politycy wieszają się też w innych miejscach, ale o tym za chwilę. Polityk, wbrew prawu, może powiesić się wszędzie, nawet w najmniej oczekiwanym miejscu.
Pan Marek Niedbała, który wykupił wiele miejscówek typu citylight na przystankach i widać go na billboardach małych i dużych, na wyznaczonych tablicach wie, że miejsce na plakat to problem, a on, zgodnie z hasłem wyborczym, pomaga. Pytam się - komu Pan pomaga, oprócz firm od reklamy oczywiście? Finansowo na pewno nie dopieścił Pan grafika, bo reklamy ma Pan fatalne :)
Pan Niedbała widzi winnych w wieszaniu się polityków na drzewach we włodarzach poznańskich. Panie Niedbała, to zadbał Pan, jak się Pan chwali, na wydłużenie biletów półgodzinnych do 45 minut, gdzie miasto Poznań straci tysiące złotych, a nie zadbał Pan, aby konkurencja miała gdzie godnie zawisnąć?! A nie mógł Pan pomóc i pieniążki pożyczyć? W biografii nie ma słowa, że jest Pan urodzonym Poznaniakiem, a Wielkopolaninem, więc skąpstwa we krwi Pan nie ma. Może to tłumaczy, skąd wygląd eleganta z Mosiny. Zobaczcie sami:
Dobrze, ale co dalej? Pan Marek jak widać pieniązki ma, reklama idzie, funpage na fejsie jest, strona w sumie przyjemna, kolorowa, taka goździkowa czerwień, w końcu serce po lewej stronie... Ale ja się boję wyjść z domu. Z zielonymi nie mam nic do czynienia, ale śmieci segreguję. Swoją drogą, układanie posłów w ławach sejmowych, to jak segregacja śmieci :) Kilka dni temu idę z naręczem plastikowych butelek, rano było, więc ja zaspany, a tam znajoma twarz - "dzień dobry" mówię, a gość milczy. Patrzę i oczom nie wierzę. Tomasz Górski powiesił się na śmietniku!
Na usta ciśnie się tylko pytanie - czy zrobił to sam, czy może jakiś pomiot wschodni czy zachodni? Obca siła, jakaś ukryta opcja? Nie wiadomo. Podejrzewam, że też zabrakło pieniążka na lepszą akcję, chociaż 11 to podówjna jedynka, a że lista nr 1, to i szanse olbrzymie. Do końca kampanii pozostało jeszcze trochę, więc pani Górski, jak Pan potrzebuje, to ja mogę Panu pożyczyć i pożyczę Panu! Życzę zatem Panu szczęścia wśród śmietnikowego elektoratu!
