Tomasz Szymborski Tomasz Szymborski
1058
BLOG

Fatum nad samorządowcami

Tomasz Szymborski Tomasz Szymborski Polityka Obserwuj notkę 2

Dobrze, że wreszcie ten Instytut Pamięci Narodowej ktoś wziął za mordę. Nie może być przecież tak, że tylko jednego dnia opinia publiczna dowiaduje się kłopotach lustracyjnych dwóch znanych samorządowców. Kto to wytrzyma?

 
Tym razem padło na Antoniego Szlagora, burmistrza Żywca i Stefana Sierotnika, radnego z Chorzowa.
Komunikat IPN jest lakoniczny: „W dniu 22 sierpnia 2012 r. Oddziałowe Biuro Lustracyjne w Katowicach skierowało do Sądu Okręgowego w Katowicach wniosek o wszczęcie postępowania lustracyjnego w związku z powstałymi wątpliwościami co do zgodności z prawdą oświadczenia lustracyjnego złożonego przez Antoniego Szlagora oraz o wydanie orzeczenia stwierdzającego, że złożył on niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, w którym nie przyznał się do współpracy z organami bezpieczeństwa państwa.
W ocenie prokuratora tutejszego oddziału materiał dowodowy zebrany w sprawie wykazał, iż Antoni Szlagor był TW SB o ps. „Paweł Góral” i przekazał tej służbie szereg bardzo istnych informacji wykorzystanych przez nią operacyjnie. Za przekazywane informacje był on przez SB comiesięcznie wynagradzany w okresie od maja 1971 r. do maja 1973 r.”
 
Szlagor na takie zachowanie IPN się oburzył i wysłał do „Dziennika Zachodniego” kopię swego pisma do prokuratora Biura Lustracyjnego. List ten jest kuriozalny. Szlagor bowiem wyraża zadowolenie, że Instytut Pamięci Narodowej, przychylił się do jego pisemnej prośby z dnia 13 sierpnia 2012 r., kierując do właściwego sądu, wniosek o wszczęcie postępowania lustracyjnego.
 
Dalej burmistrz Żywca pisze: „W moim przekonaniu wyłącznie orzeczenie niezawisłego sądu jest w stanie ostatecznie stwierdzić, że nigdy nie współpracowałem z organami bezpieczeństwa PRL, kończąc tym samym, trwającą od jakiegoś czasu kampanię pomówień kierowanych pod moim adresem”. Jednocześnie burmistrz Szlagor podkreśla: „w całości podtrzymuje stanowisko zawarte w moim oświadczeniu lustracyjnym, że nigdy nie współpracowałem z organami bezpieczeństwa PRL.”
 
IPN nie działa zatem opieszale i nie jest nieczuły. List Szlagora do IPN został wysłany 13 sierpnia, a już dziewięć dni później akta lustracyjne burmistrza Żywca trafiły do sądu. A może było tak, że burmistrz dowiedział się o tym, że jego sprawa trafi do sądu i „ruch” z absurdalnym pismem to tylko nieudolny zabieg z arsenału chwytów public relations?
 
Niewiele czasu na takie chwyty ma Stefan Sierotnik, radny z Chorzowa, działacz społeczny, który zajmuje się młodzieżą. Nawiasem mówiąc bardzo chwalebne zajęcie. Dzisiejsza Gazeta Polska Codziennie ujawniła („Lustracyjne gierki radnego”), że Sierotnik według dokumentów, które zachowały się w archiwum IPN był tajnym współpracownikiem SB pseudonim „Istran”.
 
Tenże agent donosił na kolegów ze studiów (lata 80. ubiegłego wieku, po wprowadzeniu stanu wojennego), działaczy „S” w Norwegii, dokąd wyjeżdżał jako działacz ZSP, na księży. Kiedy skończył studia, przez kilka miesięcy pracował w szkole podstawowej w Chorzowie. Uczył. I donosił na nauczycieli, uczniów, księdza i… woźnego. Ten miał pecha, bo „Istran” dowiedział się, i skrzętnie przekazał, komu trzeba, że woźny był szefem „S” w kopalni. I jątrzy młodzieży w głowach. Koleżankom z pokoju nauczycielskiego miał za złe, że młodzież je lubi, a przecież w czasie „karnawału Solidarności”, podarły legitymacje Związku Nauczycielstwa Polskiego.
 
Po kilku miesiącach „Istran” trafił do szkoły oficerów politycznych LWP w Łodzi. I „towarzysze z bezpieczeństwa” przekazali cennego agenta „na kontakt” majorowi WSW. Zapewne mieli sobie dużo do obgadania, ale tego już w archiwum nie ma.
 
Zawsze mnie dziwi opór TW nad przyznaniem się do tego, że byli szpiclami, krzywdzili ludzi, brali udział w różnych grach i gierkach operacyjnych. Zapewne nie wierzą w przebaczenie.
 
 

szymborski[at]gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka