Łask miał w piątek witać eskadrę lotniczą i 16 samolotów F-16. Powitał 10 amerykańskich pilotów i techników, którzy przyjechali busami, a po uroczystościach wyjechali do Łodzi - podała "Gazeta Wyborcza".
A miało być tak pięknie! Amerykańskim snem śnił półtora roku temu Łask! Burmistrz, mieszkańcy! Mc Donaldsy miały wyrastać jak grzyby po deszczu, miejscowe panny cieszyły się na myśl o amerykańskich żołnierzach! Pilotach, którzy na skrzydłach - by nie napisać inaczej, zabiorą je do wielkiej, bogatej Ameryki! Łask miał być najbardziej amerykańską gminą w Polsce. Burmistrz przewidywał rewelacyjną prosperitę miasteczka. Chciał nawet przy wysypisku śmieci jankesom skatepark budować. Wszystko w ramach polsko-amerykańskiego braterstwa! Jak ono wygląda? Przekonaliśmy się 9 listopada, kiedy to 10 a nie 250 chłopa autobusikami dojechało do mieściny, w której nie powstanie żadna amerykańska kolonia; żaden Mc Donalds ani gospodarcze eldorado. Słowem, hamburger nie stanie się dominującym jadłem w Łasku, bida jaka była taka będzie, a panny dalej będą płakać, bo nie pofruną do wielkiej Ameryki. Dlaczego? Bo jankesi mieszkać będą w Łodzi, a raz w tygodniu dojeżdżać do roboty do Łasku. Śmiać mi się chciało, jak szef MON-u cedził przez zęby witając amerykańskich żołnierzy: "To mały krok dla człowieka, ale wielki dla ludzkości". Zabrzmiał prawie jak Armstrong w 1969 roku, kiedy to człowiek postawił nogę na Księżycu. Klimat tej farsy jest zaiste księżycowy. Amerykanie raz kolejny dowiedli przyjaźni i braterstwa, jaką nas darzą. Może to i dobrze?
