A komu by się chciało, kiedy zapowiada się pogoda iście tropikalna? Niewielu z nas dobrze znosi takie upały, bo w naszych okolicach to raczej anomalie… Oferta dla tych, którym przyszło zostać w mieście jest jednak tak bogata, że wystarczy chcieć. Na Polach Mokotowskich wyśledziłam pole golfowe, z możliwością wypożyczenia i nauki – fajne miejsce, gdzie można wybrać się we dwoje, napić się też piwa, czy co kto lubi, nie tylko na miejscy wespół z kijem golfowym, ale też na całym terenie, gdzie rozsiane jest wiele miejsc, serwujących małe co- nieco.
Jednym z ciekawszych odkryć była gra w rowerowe polo, na które natknęłam się w drodze do dziennikarskiej mekki – czyli na Foksal, gdzie widok ten niespodziewany postawił mnie na jakiś czas w miejscu. Panowie mieli pomysł niecodzienny, a przyglądałam się nie tylko ja, bo takich zaskoczonych było więcej…
O naszej Wiśle grzech było by nie wspomnieć, bo zrobiło się tam miejsce kultowe, oblegane tak przez młodych, jak i starszych – pamiętających, kiedy plażowanie było tam na porządku dziennym – kto pamięta tamte czasy? Wróciły, podobnie jak stary tramwaj, puszczony tak dla hecy i uciechy nie tylko turystów.
A już specjalną radość sprawiło mi spotkanie z pawiem! Nie, nie takim jakiego wszyscy znamy z parku łazienkowskiego. To po prostu zakrawało na fatamorganę, ale było, poruszało się majestatycznie… Gdzie? – tą zagadkę pozostawiam Państwu. Miłego weekendy i do zobaczenia na szlaku.