Przesłałem link do poniższych filmów, mojemu znajomemu pilotowi. Jego odpowiedź umieszczam poniżej. To taki pilot szuwarowobagienny, ale zawsze. Może tu znajdzie się jakiś głos eksperta, z kontrą do zarzutów bagiennego?
"Paweł, koleś gada głupoty:
1. Nie używa się GPS do podejścia to po pierwsze,
2. Jeśli uświadomisz sobie, że samolot zapycha 288km/h to różnica 200-300 czy nawet 700 metrów o których mówi ten koleś to kwestie sekund (1 sekunda = 80 metrów), tyle się mówi do mikrofonu i tyle trwa odpowiedź (200m to 2,5 sekundy, 700m to 8 sekund z) więc to śmieszne po prostu
3. Przy minięciu radiolatarni NDB pilot ma OBOWIĄZEK zameldować widoczność pasa (aby dostać zgodę na lądowanie) a nie spodziewać się czegoś tam na podstawie komunikatów, to działa w drugą stronę niż on tłumaczy
4. Kontroler nie ma żadnego urządzenia, które może mu powiedzieć o wysokości - to ma pilot, kontroler jedynie podaje nastawę wysokościomierza co zrobił poprawnie oraz odległość co pilot kwituje wysokością, (piloci tego nie robili bo pewnie nie chcieli się przyznać że zeszli poniżej wysokości decyzji)
5. Wysokość decyzji to ograniczenie dla pilota a nie kontrolera, samolot przekroczył ją bez widoczności pasa (kardynalny błąd) i bez zgody na dalsze zniżanie (drugi kardynalny błąd)
itd. itp… mógłbym tak jeszcze sporo
ale wychodzę z roboty, nara"