trescharchi trescharchi
2488
BLOG

Miller wyrzuca pijaństwo Kwaśniewskiemu.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 24

 

Panowie liderzy rzekomej lewicy w Polsce wymyślili nawet specjalne określenie na skomplikowane relacje ich łączące – tzw. szorstka przyjaźń. Po ludzku to po prostu jeden drugiemu nie był ani bratem, ani swatem; od czasu do czasu mieli wspólne interesy i tyle. Gdy wspólne interesy im się rozjeżdżają, albo gdy któryś z nich usiłuje przekonać media i Polaków że jest o wiele lepszym lewicowcem niż ten drugi – o, wtedy cała sprawa idzie ostro na noże. Tak jak teraz, gdy pan prezydent Kwaśniewski wreszcie zdecydował się wyrwać z (przyznajmy – popłatnego) niebytu politycznego i zadziałać coś wspólnie z panami Palikotem i Siwcem. Panu premierowi Millerowi z pewnością nie jest to w smak, a biorąc pod uwagę notowania SLD – ma się czego bać, o ile oczywiście konkurencyjny projekt wypali już w czasie wyborów do Parlamentu Europejskiego.

Że staremu ulubieńcowi pani Janiny Paradowskiej („pierwsza dama” polskiego dziennikarstwa nawet nie ukrywa swojego wręcz bałwochwalczego stosunku do „Leszka”; było tak przynajmniej do czasu, gdy miejsce w jej sercu zajął „Donald”) konkurencja przeszkadza, widać po nerwowości niegdyś opanowanego „kanclerza” imponującego otoczeniu twarzą pokerzysty. Obserwowanie wzajemnych złośliwości było dotąd tylko przykre – no, może poza teatralnymi rozterkami pana Ryszarda Kalisza, które bawią – ale wydaje się, że tym razem pan Leszek Miller posunął się za daleko. Co więcej: oskarżając pana prezydenta Kwaśniewskiego nie pomyślał, że oskarżenie może być bronią obosieczną i dopaść również jego.

O co poszło? Ano pan premier Miller przyznał się, że zdjęć z tzw. „incydentu Charkowskiego” - gdzie prezydent Rzeczypospolitej, osoba mająca reprezentować jej majestat była ordynarnie pijana w sztok odwiedzając groby polskich ofiar stalinizmu – jest o wiele więcej. Te, które trafiły do mediów i były prezentowane Polakom były „najmniej drastyczne”. Pamiętajmy wszelako, że na początku Kancelaria Prezydenta kłamała, że była to tylko „niedyspozycja”, potem mówiono coś o „goleni”, by wreszcie pan prezydent Kwaśniewski przyznał się któregoś razu że rzeczywiście wcześniej pił alkohol. Nie pierwszy i nie ostatni raz po prostu nie potrafił opanować swojego odurzenia w czasie wystąpień publicznych. Jeśli więc te prezentowane kadry i zdjęcia były wyjątkowo łagodne – to aż strach pomyśleć, jak wyglądają te gorsze. Myślę, że mogą nawet przebić osławione wchodzenie do bagażnika. Przypominam – cały czas mówimy o najważniejszej osobie w państwie, o prezydencie Rzeczypospolitej. Jakkolwiek oceniać panów Wałęsę, śp. Kaczyńskiego czy Komorowskiego – mieli chociaż na tyle wyczucia by nie robić z siebie pijackiego widowiska, czy to w trakcie czy po kadencji.

Pan Leszek Miller utrzymuje, że „dokładał wszelkich starań” by te „gorsze” zdjęcia nie ujrzały światła dziennego. Uważał bowiem, że „…w powietrzu wisi olbrzymi skandal i że państwo polskie dozna uszczerbku. Uważałem, że jest to potrzebne, bo chodziło o autorytet głowy państwa i chociaż sprawa wygląda cokolwiek dwuznacznie, działałem w poczuciu spełnienia interesów państwa…”. Z pewnością gdyby pan Kwaśniewski zdecydował się współpracować nie z panem Palikotem, a z SLD właśnie – o żadnych „mocniejszych” zdjęciach mowy by nie było, jeno mielibyśmy prezentowaną przed kamerami wspomnianą „szorstką przyjaźń”. Zresztą ukrywanie dowodów na to, że prezydent zachowuje się niegodnie podczas wypełniania swoich obowiązków (zakładam, że takie właśnie zachowanie jest uwiecznione na tych zdjęciach) jest istotnie „cokolwiek dwuznaczne” i nie wystawia najlepszego świadectwa żadnemu polskiemu politykowi. Nie wspominając o tym, że tego typu teksty rzucane publicznie noszą znamiona zawoalowanej groźby lub szantażu – i kto wie, co może w mediach „wypłynąć” przed najbliższymi wyborami.

Pana Leszka Millera skrytykowali zgodnie zarówno rozdarty między partiami pan Ryszard Kalisz jak i pan Józef Oleksy; ich zdaniem to „nieeleganckie”, bo przecież nikt – zwłaszcza ludzie wychowani w ciężkiej szkole „bratnich kontaktów” z ZSRR – „nie jest doskonały”. Tak samo żenujące jak zachowanie pana prezydenta Kwaśniewskiego w Charkowie jest wyciąganie jakichś zakurzonych asów z rękawa przez pana premiera Millera po tylu latach. Przy okazji zaś widać, że w walce o prymat na lewicy pardonu nie będzie i jeszcze wiele trupów skrzętnie poukrywanych w szafach może wypaść.

Ciekawym tylko jednego: jeśli „mocne” zdjęcia pijanego pana Kwaśniewskiego wypłyną, to jak zachowa się pan Palikot? Bo pamiętam, że poświęcił wiele czasu i poselskiej energii (utrzymywany z naszych podatków) na tropienie rachunków za alkohol w Kancelarii pana prezydenta Kaczyńskiego, sugerując chorobę alkoholową głowy państwa i domagając się wręcz ustąpienia albo wszczęcia  procedury impeachmentu. Miał zresztą nielichy zgryz, bo jedynym dowodem na pofolgowanie sobie z alkoholem przez pana Kaczyńskiego było słynne pięć butelek wina – okoliczność sama w sobie kusząca do wykorzystania, jednakowoż napój bogów spożyty był w towarzystwie ówczesnego pana i władcy politycznego losu pana Palikota, czyli pana Donalda Tuska, skądinąd już wówczas urzędującego premiera.

Innych dowodów na publiczne pijaństwo brak – a przecież wypowiedzi pana Palikota i jego inkwizytorski zapał dawały nadzieję, że wkrótce dowiemy się o prawdziwych libacjach w Pałacu Prezydenckim i poznamy prawdę o alkoholowych wybrykach pana prezydenta Kaczyńskiego podczas pełnienia obowiązków służbowych. Ot, nie poznaliśmy, za to poznać możemy kolejne „kwiatki” z czasów prezydentury obecnego partnera politycznego pana Palikota. Warto przypomnieć sobie wszystkie słowa o godności urzędu prezydenta i hańbieniu dobrego imienia Rzeczypospolitej, jakie wyrzucał z siebie filozof z Biłgoraja przy okazji wojenki z Lechem Kaczyńskim. Zastanawiające, czy piękne frazy mają zastosowanie do wszystkich prezydentów, czy obywatelska troska pana Palikota jest jednak wybiórcza.




trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka