trescharchi trescharchi
1020
BLOG

Rząd zadba o wydobycie łupków. Kiedyś.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 42

 

Obecność gazu łupkowego w Polsce przywitaliśmy jak prawdziwy dopust Boży. Co poniektórzy hurraoptymiści widzieli w tym nawet szansę na całkowitą suwerenność energetyczną. Balon oczekiwań, jak to nad Wisłą bywa, pompowany był do wielkich rozmiarów – aby potem z impetem pęknąć. Łupki owszem są, łupków wszakże nie ma tak wiele, by były remedium na wszystkie nasze energetyczne bolączki.

Niemniej – coś z tymi łupkami, które istnieją, zrobić wypada. Rząd Donalda Tuska od dwóch lat zapowiada (nie sposób odnieść wrażenia, że gro pracy tego gabinetu polega na zapowiadaniu) nowe przepisy dotyczące eksploatacji łupków. Póki przepisów nie ma – o wierceniu mowy być nie może. A trzeba korzystać z dobrego nastawienia społecznego; 72 procent Polaków mieszkających na terenach bogatych w łupki przyszłe wydobycie popiera. Trudno jednak o pośpiech, skoro na drodze stają osobiste animozje między ministrami.

W lutym bieżącego roku Ministerstwo Środowiska przedstawia założenia nowej ustawy o eksploatacji ropy i złóż gazu. Odbywają się konsultacje społeczne i rządowe. Od tego czasu, przez ponad pół roku nie dzieje się praktycznie nic. Rada Ministrów uparcie milczy. Wróble ćwierkają, że spór toczy się o to komu podlegać będzie Narodowy Operator Kopalin Energetycznych. NOKE to kusząca perspektywa dla każdego ministra – dziesiątki miejsc pracy dla znajomków, możliwość obsadzania swoimi ludźmi kolejnego podmiotu, wreszcie wpływ na wydawanie koncesji i przetargi dotyczące wydobycia łupków. Jest się o co kłócić.

NOKE pod swoimi skrzydłami miało mieć Ministerstwo Skarbu. Tak wyglądał pierwotny plan Donalda Tuska i jego gabinetu. Optował za tym ówczesny szef resortu, Mikołaj Budzanowski. Do gry włączyło się Ministerstwo Środowiska, proponując, by akcjonariuszami NOKE zostały Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska (wiadomo – podległy MŚ) oraz rządowy Bank Gospodarstwa Krajowego. Zdaniem urzędników resortu środowiska przejęcie NOKE przez kolegów ze Skarbu to klasyczny konflikt interesów – w końcu trzymają teraz piecze nad Orlenem czy PGNiG, zaangażowanymi mocno w poszukiwanie złóż łupkowych.

Mimo zmiany na fotelu ministra skarbu, następca Budzanowskiego również rości sobie prawa do NOKE. Według niego NOKE będzie firmą komercyjną, nie regulatorem wydobycia – a zatem nie ma ryzyka wystąpienia konfliktu interesów. Nowy szef resortu, Włodzimierz Karpiński, zyskał sojusznika w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, które popiera pomysł zniesienia limitu zaangażowania NOKE w koncesjach…limitu wymyślonego przez kolegów z rządu, a jakże – Ministerstwo Środowiska. MŚ ustaliło limit na 5 procent, Ministerstwo Skarbu i MSZ forsują zaś projekt objęcia nawet 90 procent udziałów w koncesji z prywatnym inwestorem i pokrywania znakomitej części wydatków na poszukiwania łupków.

Rządowe Centrum Legislacji ma przygotować dwa warianty podporządkowania NOKE – albo Ministerstwu Środowiska, albo resortowi Skarbu. Wyboru dokona rząd, czyli de facto Donald Tusk.

Szkoda tylko, że rok temu ów „mąż stanu”, który „żelazną ręką” trzyma swój gabinet stawał przed fotoreporterami na tle pięknych wykresów z wypisanymi nań korzyściami z ustawy łupkowej. Społeczeństwo po raz kolejny usłyszało, że nowa, doskonała ustawa jest już tuż tuż. Zaraz będzie wprowadzona, a wydobycie ruszy pełną parą.

A tu nagle się okazało, że „żelazna ręka” nie potrafi ugasić konfliktu między dwójką swoich podwładnych. No chyba, że „imperatorowi” takie spory są na rękę – ma przynajmniej gwarancję, iż nie powstanie żaden sojusz. Wrogów w partii i rządzie, co udowodnił Gowin, przecież nie brakuje. Tylko takie rozgrywanie spraw (a raczej brak jakiejkolwiek reakcji) nie jest dobrą legitymacją do rządzenia państwem.
trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka