Czy polityka zagraniczna IIIRP pod kierunkiem duetu Sikorski-Tusk, która odpowiada interesom niemieckim tout court jest wyrazem narodowej zdrady, czy światłego racjonalizmu?
Zakładam oczywiście, że działamy pod dyktando i w zgodzie z długofalową polityką RFN wobec tej części Europy i Polski w szczególności. Polityka ta charakteryzuje się kilkoma filarami, które nie zmieniają się zasadniczo od co najmniej 150 lat. Są to:
Utrzymanie wpływów w całej Europie Środkowej w celu przezwyciężenia fatalnego (wg samych Niemców) położenia geopolitycznego, czyli otoczenia przez potencjalnych nieprzyjaciół ze wszystkich stron.
MittelEuropa – dopasowanie gospodarek krajów peryferyjnych, pozostających pod kontrolą Niemiec, jako komplementarnych do gospodarki niemieckiej
Niedopuszczenie do cywilizacyjnego rozwoju słowiańskiego żywiołu, który mógłby zagrozić w przyszłości niemieckiej potędze, lub chociażby ją równoważyć.
Niemcy są pomysłodawcą i politycznym kierownikiem Unii Europejskiej, która swoje cechy odziedziczyła praktycznie wprost po europejskich (niezrealizowanych) aspiracjach i ideach III Rzeszy. Wtedy, jak i teraz, Niemcy w Europie odgrywają pierwszoplanową rolę zarówno polityczną jak i gospodarczą. Państwom takim jak Polska pozostaje przyłączyć się lub zniknąć.
W tym kontekście polityka Platformy Obywatelskiej nie musi wydawać się szkodliwa dla polskich interesów i do pewnego stopnia może być traktowana jako wynikająca z pobudek patriotycznych. Generalnym aksjomatem w polityce wobec UE i Niemiec duetu Sikorski-Tusk jest bowiem teza, że Polska jako państwo jest zbyt słaba na realizację własnej niezależnej polityki, a zagrożenie ze Wschodu jest dużo groźniejsze niż podporządkowanie Niemcom, którzy gwarantują nam byt po Zachodniej stronie cywilizacji.
Tak zresztą się dzieje od samego początku zmian w roku 1989. Linia polityczna wyznaczana ciągle przez tych samych ludzi (ROAD-UD-UW-PO i SLD) sprowadzała Polskę do roli klienta Niemiec (Nasz największy adwokat w Europie, etc).
Zniweczono jakiekolwiek szanse na szybki rozwój gospodarczy (poprzez wybór drogi socjaldemokratycznej), zlikwidowano praktycznie cały przemysł i produkcję, a jedyny przemysł jaki realnie istnieje na naszym terytorium jest przemysłem niemieckim, systematycznie utrzymywano niestabilny system rządów, nie pozwalając uchwycić realnej władzy żadnemu z jej ośrodków (idiotyczne umocowanie Prezydenta, permanentne klincze Premiera i Prezydenta, wszechwładza Sejmu, etc), zapowiedź wprowadzenia Euro, etc.
Do tego dochodzi jeszcze stałe i metodyczne osłabianie Wojska Polskiego, które w tej chwili liczy już niecałe 90.000 żołnierzy. Nie mamy Marynarki Wojennej, a jedyne zdolne do walki oddziały znajdują się poza naszymi granicami.
Te wszystkie działania idą w sukurs interesom niemieckim, które nie muszą obawiać się Polski pod żadnym względem – ani militarnym, ani gospodarczym, ani cywilizacyjnym. Jesteśmy pod każdym względem gorsi i słabsi. Ceną jest pozorna przynależność do obszaru Europy Zachodniej i gwarancje bezpieczeństwa oraz stabilności ze strony Brukseli i Berlina.
Pojawia się jednak pytanie, czy taka polityka nie jest korzystna tylko dla Niemiec?
Czy nie ma innej drogi na realizację polskiej racji stanu?
Czy nasze fatalne położenie geopolityczne i obecny stan państwa i narodu nie daje nam szans na przezwyciężenie tego fatum?
To są pytania na inną dyskusję.
Faktem jest jednak to, że Niemcy spełniając wszystkie swoje postulaty z I Wojny Światowej, są na tyle mocni w stosunku do Polski, że coraz śmielej zaczynają realizować także postulaty z II Wojny Światowej.
Czy to oznacza, że niedługo nasze ziemie w województwach Dolnośląskim, Lubuskim, Zachodniopomorskim i Warmińsko-Mazurskim będą przedmiotem międzynarodowego arbitrażu?
Nie wiem. Ale nie można tego wykluczyć.
Stanowisko Angeli Merkel tuż przed przyjazdem na Westerplatte, mówiące o tym, że osoba urodzona we Wrocławiu w roku 1988 powinna mieć wpisywane w dokumentach – miejsce urodzenia Breslau (Deutschland); gdyż traktat graniczny obowiązuje dopiero od roku 1990, jest aroganckie i prowokujące. Niemcy mogą sobie na to jednak pozwolić.
Nasze władze nawet się na ten temat nie zająkną, bo jak to ujął Minister Sikorski w tygodniku WPROST – Niemcy płacą Polsce 1mld Euro miesięcznie, więc trudno jest od nich czegokolwiek wymagać.
Mamy więc do czynienia albo z renegatami, albo z idiotami, którzy nie wiedzą co czynią. Alternatywa zaiste złowieszcza.