Dziś Grześ Schetyna raczył był skrytykować szefa, czyli Premiera za opieszałą reakcję po opublikowaniu raportu MAK. Jeżeli ktoś wierzy, że to początek wojny w PO to gratuluję naiwności. Grześ ma na pieńku z Donaldem, ale akurat teraz, gdy wyjątkowo trafnie brzmią nawet najcięższe oskarżenia o strach, zaprzaństwo i zdradę narodową taki dwugłos jest Platformie bardzo na rękę.
Po wczorajszej debacie sejmowej – która wbrew pozorom nie była żadną awanturą – tylko metodycznym, a co więcej merytorycznym oskarżeniem Gabinetu Tuska o szereg zaniechań, przekłamań, cynizmu i lekkiego traktowania interesu narodowego, dziś chór wujów przystąpił do kontrataku. Manipulacja wypowiedziami, migawki wychodzącego Jarosława Kaczyńskiego, prezentowanie wyłącznie emocjonalnych wypowiedzi posłów Pis oraz ogólne lamenty nad upadkiem klasy politycznej, piętnowania kłótni i sporu mają pokazać, że pieniactwo opozycji jest jedyną przyczyną złego wizerunku Polski, która z podkulonym ogonem zamilkła po szkalujących insynuacjach podtrzymujących stereotypy dotyczące Polski na świecie – nieodpowiedzialni, bałaganiarscy, brawurowi pijacy, którzy w swoim szaleństwie są w stanie rozwalić nawet prezydencki samolot.
Pytanie o ewentualne przyśpieszenie wyborów na wiosnę wydaje się kompletnie bezzasadne. Odwleczenie wyborów jak najpóźniej jest w tej chwili jedyną szansą Tuska. PiS nie może przeciwstawić temu praktycznie nic. Trudno oczekiwać, by atmosfera oburzenia utrzymywała się przez 10 miesięcy. Wydaje się, że jedynie ostry kryzys gospodarczy może odebrać PO dobry wynik w wyborach parlamentarnych.
W tym kontekście absolutny bojkot instytucji przez Jarosława Kaczyńskiego, czyli licytowanie wysoko (tak jak Viktor Orban) jest całkowicie logiczne, mimo że niezmiernie ryzykowne. I może okazać się, że ten marsz skończy się dopiero po 2011 roku, być może aż za 5 lat. W tej chwili jest to jedyny sposób by jeszcze zawrócić okręt z napisem Polska z płynięcia wprost na górę lodową utraty suwerenności i ześlizgnięcia się do poziomu państw bananowych.
Liczę jednak na to, że nie będziemy musieli czekać aż do 2015.. Tym razem się uda…
