Dzisiaj na "Naszych Blogach" ukazała się notka Coryllusa, w której zapowiada on wycofanie się z tamtego forum.
Pozostaje trzymać za słowo!
Przedstawiona tam argumentacja, w tym odwołanie do trolli, czyni jednak koniecznym zajęcie stanowiska.
Na początek przytoczyć wypada treść owej wypowiedzi:
"Szanowni Państwo, ponieważ blog mój został zdominowany przez troli, którzy uniemożliwiają jakąkolwiek dyskusję. Ich działalność zaś spotyka się z przychylną postawą administracji i samego pana Darskiego, co z kolei objawia się poprzez usuwanie moich komentarzy z bloga i pozostawianie na nim komentarzy agresywnych troli, nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić państwa na moją stronę.(...)"
Zostałem więc, jak widać "wywołany do tablicy", zresztą w komentarzach pod swoją notką Coryllus wprost pisze o Trollu Wani, wypada przeto odpowiedzieć.
Czynię to w jedynym możliwym miejscu, czyli tutaj, bowiem Słońce Blogów, jak przystało na zwolennika swobodnej dyskusji, wszędzie gdzie może, to banuje, zaś z "NB" się samoeksmitował, dalsza przeto z nim polemika na ich łamach byłaby wołaniem za uciekającym, czyli wołaniem na puszcie.
Na puszcie, czyli z węgierska: w stepie, a nie "na puszczy", jak czasem twierdzą ignoranci, to na wypadek gdyby ktoś chciał poprawić.
Zaś co do usuniętych przez administrację komentarzy Coryllusa, to dziwić może co najwyżej, że w ogóle, choć na chwilę się pojawiły. Stek rynsztokowych inwektyw z odniesieniami do hm... kobiet publicznych, z którymi to autorowi kojarzył się dyskutant. Ale to szczegół. Szczegółem natomiast nie jest ustawiczne mijanie się autora z prawdą - i to w całej jego "twórczości". Przykład stanowić może dyskusja pod notką z 20.10.2013r.("Fatima, Jasna Góra i zabłocone buty ministra Skrzypka"). Na uwagę blogera Ma-Dey'a o treści: "Sławomir Skrzypek nigdy nie był ministrem ani nawet pełniącym obowiązki czy też wice-ministrem", Maciejewski odpowiada tak: "A dla mnie Skrzypek był ministrem i co mi zrobisz małpo? Idź sobie popłacz w kąciku." To charakterystyczne. Natomiast na rzeczowe pytania - kiedy i w którym resorcie wymieniony był ministrem, albo kiedy i w której gazecie redaktorem naczelnym był Egon Erwin Kisch (w swej notce z 8.11.2013 r. Coryllus zawarł passus: "w czasach kiedy w Pradze redaktorem naczelnym najważniejszej gazety był Egon Erwin Kisch.") - odpowiedzi się nie doczekaliśmy. I znowu - choć takie zachowanie nieźle charakteryzuje autora - nie w tym istota problemu. A w czym? Otóż w tym, że takich "kwiatków" w jego twórczości, w notkach i książkach (zwłaszcza w "Baśniach...") są bezkresne łany. Jeżeli czytać to będzie ktoś zorientowany w temacie, pośmieje się albo zirytuje lub postuka w czoło. Tyle że zorientowani zawsze stanowią mniejszość. A pozostali - cóż, zostaną wprowadzeni w błąd. Często co do ważnych wydarzeń z historii Polski. Błąd ten potem - w dobrej wierze! - powtarzając, podważają albo i ośmieszają narrację tzw. obozu patriotycznego. I dlatego rację ma Józef Orzeł, twierdząc że Maciejewski jest szkodnikiem politycznym. Historycznym, niestety, też.
Dobrze się stało, że przestrzeń, na której wyrządzane są te szkody uległa ograniczeniu.
Chwała trollom!