Rzeczpospolita przyznaje się do pomyłki. Redaktor Tomasz Wróblewski powiedział, że zbyt pochopnie napisali o trotylu i nitroglicerynie. Nie można jednak wykluczyć ich obecności.
Nie można wykluczyć obeności materiałów wybuchowych to słowo kluczdo całej tej sytuacji. Płk. Szeląg powiedział, że nie stwierdzono obecności materiałów wybuchowych, a nie, że ich tam nie było.
Czyli mogły być. Czy były? Okaże się za pół roku.
Po południu portal wpolityce.pl poinformował o badaniu fragmentu ubrania oraz pasa bezpieczeństwa jednej z ofiar ktastrofy, który w USA przeprowadził jej krewny. Z badania wynika, że na próbkach znaleziono trotyl. Powtórne badania trwają.
Skoro na terenie lotniska Siewierny i przed nim mógłby być trotyl i inne substancje wybuchowe to takie informacje powinny być w oficjlanych materiałach lotniska. Jeżeli takich dokumentów nie ma, to nie powinno się wyciągać teraz argumentów, że trotyl może pochodzić ze smoleńskiej ziemii.