Jak donosi dziennik.pl (link) wykonano 2 testy DNA na (pozostałościach) ciała znalezionego w warszawskim stawie.
Dały one wyniki wzajemnie sprzeczne:
1. To jest sierżant Zielonka
2. To na pewno nie jest sierżant Zielonka
Wynik wynosi więc na dzień dzisiejszy 1:1.
Ministerstwo zleciło test trzeci, który sprawę rozstrzygnie bezspornie, ponieważ po wykonaniu 3 testu wynik może wynosić jedynie 2:1. Ciekawe co zrobi Ministerstwo jak 3 test wstrzyma się od głosowania? Zamówi 4ty?
Zresztą nawet wynik 2:1 nie daje pewności, bo przecież jeden test może być poprawny, a 2 pozostałe wadliwe.
A może po prostu sierżant Zielonka był zaawansowanym produktem tajnego wojskowego laboratorium pozszywanym ze starannie wyselekcjonowanych, specjalizowanych części hodowanych ciał i na testy DNA nie ma po prostu co liczyć?
PS W dyskusję nad obserwacją, że testy wykonywane były na próbkach uzębienia i kości szczęki, a podobno znaleziono jedynie dolną część ciała nie wchodzę, bo nasze militarne laby nie takiego Frankensteina byłyby w stanie zmontować.