Mianowac Schetyne jako ministra spraw zagranicznych to odwaga albo przejaw wiary szczescie, albo cos takiego, czego premier nie powinien przejawiac. Ale dlaczego do resortu administracji albo na marszalka sejmu nie wroci Schetyna, ktory tu i tu ma przeciez doswiadczenie!?
Z kolei Sikorski, ktory na arenie miedzynarodowej byl w miare swobodny, chociaz malo skuteczny na marszlka sejmu to z kolei zlosliwosc pod adresem opozycji oraz zapewne odezwa na skargi z MSZ.
Halicki wreszcie dorobil sie resortu, po ciezkich walkach na froncie medialnym, no i bedzie skrzydllowym Schetyny.
Pani od kultury zostaje, tak samo pani od edukacji i trzecia od jeszcze wyzszej edukacji. Przychodzi tez inna pani albo dwie, moze trzy? Bedziemy mieli szefowa MSW, co samo w sobie nie jest zle, ale przypuszczam, ze sluzby zacieraja rece. WSI to chyba w ogole maja nadzieje na wskrzeszenie, bo teraz pan prezydent jest tez lepiej usadowiony...
Arlukowicz... To dopiero jest niespodzianka. Zostal!!?? Jak widzimy pani Kopacz zna sie na sluzbie zdrowia jak nikt. Doslownie.
Finanse zostaja w reku Belki, jak uzgodniono (oczywiscie jest tam slupek), sprawiedliwosc bedzie 'nasza', Peowska, w rekach spoldzielni pana, ktory podobno znal sie na kolei.
MON zostaje z prezydentem, po nieudanym ataku na szczyt (premierowstwo), widocznie zabraklo tlenu, bo za szybko oddychali.
Ciekawe kto bedzie od sportu...
No coz, jesli plotki o nominacjach sie potwierza, to bedzie mozna sobie wtedy podumac o stanie zdrowia PO i panstwa.
Jedno jest pewne: Tusk, chcac brylowac na salonach europejskich nie chcial obok Sikorskiego, zwiadomych wzgledow. Wiec teraz moze grac pierwsze skrzypce z Polski, bo Grzesio ani me, ani be ani kukuryku, poza zdrastwujtie...