Pani Ogorek jest kobieta o bardzo atrakcyjnej urodzie, czego nie da sie ukryc, ani pominac w rozwazaniach o jej kandydaturze. To znaczy bylej kandydaturze, poniewaz jej kampania wyborcza dobiegla konca.
Skonczyl rowniez Leszek Miller, ale to, co w sumie ujdzie pani Ogorek, Millerowi ani chwaly, ani wyborcow ani milych wspomnien nie przysporzy. Jak sam mowil nie wazne jest jak sie zaczyna, tylko jak sie konczy... A zakonczyl ze swoja piekna kandydatka przedwczesnie i to w pelnym blasku reflektorow, przed kamerami i mikrofonami. Nawet westchnac dzisiaj nie mial sily.
Pani Ogorek moglaby brac udzial w kampanii wyborczej SLD, ale nie jako kandydatka ani nawet jako osoba bioraca udzial w dyskusjach. Owszem, piekna jest, ale dyskutowac przed kamerami nie potrafi, z ludzmi rozmawiac nie potrafi, nie lubi i nie ma nic do powiedzenia. Tak wiec moglaby byc ladna twarzyczka na plakatach, ulotkach i bilboardach wyborczych, jako usmiechnieta, entuzjastyczna i zdecydowana kobieta glosujaca na kandydata lewicy lub kazdego innego, bo w tym zakresie zastrzegla sobie wolny wybor i nie deklarowala sie. Jest bardzo fotogeniczna i to jest jej jedyne forte.
Pan Miller, w koncu doswiadczony i przeciez bardzo sprytny polityk (co prawda nie z mojej bajki, ale docenialem jego inteligencje i ciety humor) zaskoczyl wszystkich kandydatura pani Ogorek na prezydenta Polski i chyba na pewno zaskoczyl sama pania Ogorek. Podejrzewam, ze nie byla to przemyslana decyzja polityczna, tylko przejaw chlopiecego zauroczenia sliczna kobieta. Moze chcial miec z nia romans, zaoferowal jej wszystko co mogl (w koncu jest zonaty, wiec malzenstwo bylo wykluczone, zreszta one tez jest w zwiazku malzenskim), przeznaczyl caly budzet wyborczy na ten szalony, romantyczny projekt, ba! wyrzucil z partii pana Napieralskiego zeby pokazac swoja sile i zdecydowanie. Na poczatku poszlo dobrze, pani ulegla na tyle, zeby kontynuowac te afere wyborcza, nawet starala sie i zawsze byla pieknie ubrana.
Pan Miller, jak typowy mezczyzna w pewnym wieku, stracil kompletnie rozsadek, sens i madrosc, i dal sie poniesc fali hormonow, wzmocnionych pokrzykiwaniem skupionych wokol niego mlodych rewolucjonistow obyczajowo-politycznych. Ale to nie pomoglo i 'performance' niestety nie wyszlo tak, jak powinno.
Pan Miller skonczyl tak, jak tego zyczyl swoim politycnym przeciwnikom. Wszystko zakonczylo sie cichutkimpsykiem, a nie zapowiadanym zwycieskim hukiem. Problem polega na tym, ze przyziemil nie tylko pan Miller, przyziemila nie tylko pani Ogorek, ale cala partia, dumny SLD, spadkobierca PZPR, SdRP, rozpedza sie jak lokomotywa, po rowni pochylej w dol...
Nie, zeby mnie to specjalnie martwilo. Nie, nie.
Wrecz odwrotnie, mysle ze jest to nawet calkiem zabawne.
Pani Ogorek nadal bedzie piekna, pan Miller po raz kolejny straci przywodztwo partii, moze nawet czlonkowstwo (hm...), bedzie zapamietany jako grabarz lewicy w Polsce. A znim podtopia sie te wszystkie madrale z jego otoczenia, ktore pchaja sie przed kamery i opowiadaja bzdury, brednie i kompletne idiotyzmy.
Byloby naprawde zabawne, gdyby nie fakt, ze Miller, Ogorek, SLD i cala lewica, zadrwili sobie z tych wyborow a przez to z urzedu i godnosci prezydenta RP.