tsole tsole
66
BLOG

Dlaczego cierpienie?

tsole tsole Kultura Obserwuj notkę 2

– Wyglądasz na mocno sfrustrowanego. Dlaczego?
– Wiesz Cieniu, czego nie znoszę najbardziej? Bezsilności. Zwłaszcza w obliczu czynionego zła, bestialstwa, niewyobrażalnych pokładów cierpienia... To co się dzieje dziś w naszym świecie przypomina jakiś apokaliptyczny film. Tyle tylko, że film można jednym ruchem pilota wyłączyć. Powtórzę za uczniami idącymi do Emaus: „A myśmy się spodziewali…” Uważaliśmy, że coś takiego nie może zdarzyć się w XXI wieku, że w naszej nowoczesnej, postępowej cywilizacji, nie ma miejsca na taką gehennę, okrucieństwo, barbarzyństwo... Więc jak złe echo powraca znów pytanie „Dlaczego Bóg pozwala na cierpienie?”.  Dlaczego Cieniu?
– A dlaczego Ty pozwalasz na to bestialstwo, okrucieństwo za którym idzie cierpienie?
– Ależ nie pozwalam! Gdyby to ode mnie zależało... Dlatego właśnie nie znoszę bezsilności.
– A nie przyszło ci do głowy, że Bóg też może być bezsilny?
– To absurd! Bóg przecież jest wszechwiedzący i wszechmogący! Nie może być bezsilny!
– Pamiętaj, że Bóg nie stworzył ludzi jako bezwolne marionetki. Uczynił ich podobnymi do siebie i dał niemal bezgraniczną wolność. Dysponując wolnością, człowiek może czynić dobro, ale też zło, przez co jest sprawcą cierpienia. Jesteśmy na tyle wolni, że możemy zniszczyć siebie, naszych bliźnich, nasze środowisko naturalne. W niewidoczny sposób pleśń grzechu przykryła i zatruła nam wszystko, co istnieje. Oglądając przerażające obrazy z wojny, ludzie zadają sobie pytanie: „Jak to możliwe, że to, co dobre, prawdziwe i piękne w stworzeniu, stało się, za sprawą rąk i umysłów ludzkich tak zniszczone i przerażające?”.
– Można sobie też wyobrazić, że Stwórca naszego świata ledwo rozpoznaje już to swoje dzieło.
– Zwłaszcza że pierwotnym planem Boga dla człowieka był raj: życie wieczne i pokój między Bogiem, człowiekiem i jego środowiskiem, między mężczyzną i kobietą. Dysponując  wolnością powinniśmy wybierać Boga, kochać Go ponad wszystko, czynić dobro i unikać zła. No ale wtrącił się szatan...
– Czy zatem świat jest nieudanym eksperymentem Boga?
– Dlaczego nieudanym? Wolałbyś być taką bezwolną marionetką?
– No nie, ale wolałbym, żeby On panował nad złem... sam nie wiem, chyba wpadłem w bagno paradoksów. Więc jak jest naprawdę z tym złem panoszącym się w świecie?
– W żadnej księdze świata (nawet w Piśmie Świętym) nie znajdziesz przekonującej odpowiedzi na to pytanie. Zło będące źródłem cierpienia na świecie jest mroczną i bolesną tajemnicą.
– No to jak żyć? Skoro Bóg jest wszechmogący, to potrafi położyć kres cierpieniom; skoro jest miłością, to będzie chciał położyć kres cierpieniom; a skoro jest mądry, to będzie wiedział, jak to zrobić. Mimo to cierpienia nadal trwają i często najwyraźniej dotykają tych, którzy najmniej na nie zasługują. Czemu tak jest?
– Jest tak z kilku powodów. Przede wszystkim nie można beztrosko utożsamiać cierpienia ze złem. Każde cierpienie może mieć pozytywny wpływ na nasze życie. Pomyślałeś, że Bóg dopuszcza cierpienie, ponieważ jest to najlepsza droga do oczyszczenia? Albo przez cierpienie próbuje nam zakomunikować, że powinniśmy się nawrócić w jakimś epizodzie naszego życia? A może w ten sposób chce nas do czegoś przygotować, zwrócić na coś uwagę? Może cierpienie to nie kara, ale wręcz przeciwnie: dar?
– Dar??? No weź przestań!
– Podam ci przykład: nie każdy ból jest zły. Fizyczny ból może być przyjacielem, gdy ostrzega nas przed zagrożeniem, sygnalizując, że trzeba naprawić coś w naszym ciele. Gdyby nie ból o charakterze fizjologicznym zabrakłoby ostrzeżenia przed zagrożeniami dla organizmu!
– Zaskakujesz mnie. Zawsze uważałem, że cierpienie jest Bożą karą za nasze grzechy!
– Bzdura! Oczywiście, że nie jest! Zamiast frustrować się, powinieneś poszukać sensu w zesłanym ci cierpieniu.
– Ale jak znaleźć w cierpieniu sens?
– Przede wszystkim gdy doświadczasz cierpienia, nie pielęgnuj go w sobie, nie przeklinaj go, nie użalaj się nad sobą. Po prostu przyjmij je jako wskazówkę, może lepiej wyzwanie, jakie stawia przed tobą Bóg.
– OK, przyjmę je, niech będzie nawet, że z pokorą, ale nadal nie widzę w nim sensu.
– Bo twoje przyjęcie jest nieautentyczne, takie trochę dla świętego spokoju. Przyjąć cierpienie naprawdę, to godzić się na nie, wierząc że Bóg wyprowadzi z tego dobro, bo Bóg jest dobry!
– Owszem, to jedno wiemy na pewno: Bóg jest w stu procentach dobry. Tylko co z tego wynika w kwestii cierpienia?
– To, że On nigdy nie może być sprawcą niczego złego. Przecież jest Miłością! Tą Swoją bezgraniczną miłością kocha świat, kocha ludzi. Pozwala i chce, aby ich cierpienie docierało do Jego pełnego miłosierdzia serca.
– Chcesz powiedzieć, że gdy ludzie cierpią, cierpi także Bóg?
– Tak, ale Bóg nie robi z tego pokazówki w stylu: „Patrzcie, oto Ja, niewinny, też znoszę wasze cierpienie!”. On buduje ludziom drogę powrotną do raju, pomost nad otchłanią śmierci.
– I to jest Jego odpowiedź na cierpienie?
– Nie. Ojciec Niebieski nie przesłał nam żadnej odpowiedzi, lecz rozwiązanie. W postaci Wybawcy. Jest nim Chrystus, nasz Odkupiciel, który wybrał krzyż, aby wziąć na Swe barki winę świata i cierpienia świata. W ten sposób przez swoją doskonałą miłość sprowadził świat z powrotem do Boga. To jest ten pomost do raju.
– Wedle reguł sprawiedliwości to my powinniśmy umrzeć za karę.
– Lecz Bóg kieruje się regułami Miłości. Syn Boży otwiera nam drogę powrotną do raju, umierając najstraszliwszą śmiercią, jaką starożytny świat wymyślił dla najgorszych przestępców: najbardziej okrutną śmiercią na krzyżu.
– W krzyżu cierpienie...
– Owszem, ale także w krzyżu zbawienie. Piękna, mądra pieśń, godna zacytowania w naszych rozważaniach o cier¬pieniu. Zwłaszcza ostatnia zwrotka:
Kiedy cierpienie, kiedy zwątpienie
Serce ci na wskroś przepali,
Gdy grom się zbliża, pospiesz do krzyża.
On ciebie wesprze, ocali.

– Ale nie byłoby tego ocalenia, gdyby nie Zmartwychwstanie...
– Bingo! Jezus, który wziął na siebie wszystkie nędze grzechu i cierpiał okrutnie z ich powodu, który ponosił wszystkie cierpienia za nas, jednak nie uległ śmierci, lecz ją pokonał. Zmartwychwstanie Jezusa jest naszym ubezpieczeniem na życie. Jest pomostem, który wyprowadza nas z przemijalności i daremności naszych dni. Wprost do raju.
– W każdym razie cierpiący, ale wierzący w Zmartwychwstanie mają tę nadzieję, może nawet pewność, że w ślad za ich bólem wschodzi słońce wielkanocnego poranka.
– O, widzę, że to słońce pozwala ci zrozumieć ludzi, którzy mówią: „Dzięki Ci Boże, że położyłeś kilka kamieni na mojej drodze. Potknąłem się, zabolało, lecz dzięki nim dojrzałem czyhające na mnie pułapki. Przywróciłeś mi zmysły i sprowadziłeś mnie z powrotem na drogę życia!”.

tsole
O mnie tsole

Moje zainteresowania koncentrują się wokół nauk ścisłych, filozofii, religii, muzyki, literatury, fotografii, grafiki komputerowej, polityki i życia społecznego - niekoniecznie w tej kolejności.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura