Media donoszą o kolejnych "osiągnięciach" męża pani Marty Kaczyńskiej - pana Marcina Dubienieckiego. Opierając się wyłącznie na doniesieniach medialnych - i obecnych i zeszłych - a także w oparciu o jakieś już doświadczenie życiowe, w mojej opinii, wspomiany jegomość ma mentalność szakala. Z równie dziką napastliwością rzucił się na TO nazwisko - nic innego tu w grę nie wchodziło - i dalej, realizować swoje "ja". Tu wyłudzić, tam poświadczyć, tu oszukać, to znów - zawłaszczyć. Jednym słowem - raj. A zanosi się, że będzie tylko lepiej - ciepła, bo pewna, miejscówka na liście wyborczej Prawa i Sprawiedliwości do parlamentu. No, no... jeśli to ma być wizytówka sanacji państwa pod nazwą IV Rzeczypospolitej, to tylko pogratulować...
Pan poseł Janusz Palikot awansuje właśnie do wielce zaszczytnego zagonu polityków samomarginalizujących się. Niezbyt długa historia demokracji III Rzeczypospolitej zna wiele takich przypadków. Bieżący, mi osobiście kojarzy się z dwoma samomarginalizacjami. Analogicznie jak pan Marek Jurek, poseł Palikot ze znaczącej postaci politycznej, stacza się w zgubną otchłań ideologii. Podobnie zaś, jak pan Gabriel Janowski, poseł Palikot czuje się prześladowany przez służby specjalne. Nawiasem - termin "służby specjalne" to synonim politycznej manii prześladowczej - wypowiedzenie tego zwrotu przez polityka to jasny sygnał, że lada chwila mówić się będzie o nim w czasie przeszłym. A poseł Palikot spełnia wszelkie ku temu kryteria.
A na koniec zagadka; nie autorska - zasłyszana, ale dobra, więc powielam: który ogólnopolski dziennik powinien zmienić nazwę na "Magazyn lotniczy"? Trudne? No dobrze - mała podpowiedź: inna propozycja przyszłej nazwy tego tygodnika to "Instrukcja obsługi Tu-154". Nagroda dla zwycięzcy: uśmiech i satysfakcja osobista.