Kilka dni temu usłyszałem gdzieś w telewizji. Od tej chwili ciągle za mną chodzi... nie znałem wcześniej... piękny...
Krzyż i dziecko
- Ojcze mój! Twa łódź
wprost na most płynie -
Maszt uderzy!...wróć...
Lub wszystko zginie.
Patrz! Jaki tam krzyż,
Krzyż niebezpieczny -
Maszt się niesie zwyż,
Most mu poprzeczny -
- Synku! Trwogi zbądź:
To znak - zbawienia;
Płyńmy! Bądź co bądź -
Patrz, jak? Się zmienia...
Oto - wszerz i wzwyż
Wszystko - toż samo.
- Gdzie się podział krzyż?
- Stał się nam bramą.
/Cyprian Kamil Norwid/
Przy całej cudowności tej poemy nie wypada... ale - odebraliście mi, Mój Krzyż! Wy - "obrońcy" Krzyża! Wy i cały anturaż wam pokrewny! Wyście żywą alegorią zszargania tego Świętego Znaku! Nikt inny! - wy winniście Jego sponiewierania!
Żal. Żal niewysłowiony. Żal...
Oby przemijający.